Rozdział 10

552 25 10
                                    

Był już wieczór. Wróciłam już z pracy i poszłam do łóżka.

Miałam dzisiaj wytknąć Weronice, że nic nie robi, tylko ja zawsze muszę robić wszystko, ale nie udało mi się to. Ona była dzisiaj tak strasznie miła... Aż byłoby mi wstyd, gdybym nagle z takiej miłej atmosfery, zrobiła złą.

No cóż.

Wróciłam do domu dwie godziny temu i nadal nie mogę zasnąć... Czy w ogóle mi się to uda? - spytałam sama siebie, wpatrując się na coraz to grubsze płatki śniegu, którymi na wszystkie strony rzucał wiatr. Niestety śnieg pokrywał już wszystko. A na dodatek temperatura była poniżej zera, bo widziałam to na termometrze w sklepie. Jak ja nie nawidzę zimy. I jak ludzie mogą ją lubić? Przecież, to najbardziej okropna rzecz na świecie!

Po moim rozmyślaniu minęła następna godzina.

Hmm... A może zjem trochę tych cukierków? - pomyślałam, czując nagły głód. - No tak, przecież dzisiaj prawie nic nie jadłam.

Wstałam z łóżka i podeszłam do mojej szafki, by wyciągnąć z niej cukierki, które ukradłam.

Ukradłam. Tak. To nie jest uczciwe. Może wcale nie powinnam tego jeść? Bo o czym to świadczy? Ale... Nie, ja muszę to zrobić, bo zaraz nie wytrzymam.

Z powrotem wczołgałam się na łóżko. Zarzuciłam na swoją głowę kaptur od kurtki, którą teraz na sobie miałam i oparłam się ramionami o parapet przy oknie. Przez chwilę wpatrywałam się na księżyc i śnieg, który połyskiwał się w jego blasku. Zaczęłam zastanawiać się czy na pewno tego chcę.

Dobra, koniec tego. Zjem to i po wszystkim. - pomyślałam gwałtownie. Wyjęłam jakąś przypadkową czekoladkę i przeczytałam co na niej pisze:

,,Wyśmienita czekoladka, z mlecznym nadzieniem"

Powoli otworzyłam papierek. W środku znajdowała się kulka wielkości gałki ocznej. Cieszyłam się tym widokiem. Dawno nie jadłam słodyczy. Aj... co ja gadam... W ogóle nie jadłam słodyczy od ponad roku.

Choć teraz każdy pomyślałby, że jestem szalona... Bałam się tego spróbować. Tak dawno nie czułam tego pysznego smaku. A co jeśli po tym zachce mi się jeść więcej?

Za dużo myślę - podpowiedział mi głosik w mojej głowie. Powoli odgryzłam połowę kulki. Zaczęłam ją gryźć i mielić... Ale nic nie czułam... Dlatego zjadłam jeszcze drugą... i wtedy poczułam. Był to najpyszniejszy smak na ziemi. Chrupiąca czekolada rozpuściła się w idealnym świeżym nadzieniu.

Gwałtownie zaczęłam szmerać w garści pozostałych cukierków, tych mlecznych. Na szczęście było ich jeszcze kilka.

Stop. Muszę przestać. - pomyślałam i odłożyłam garść na bok, kiedy zjadłam kolejne trzy czekoladki.

* Dawid *

Miałem w planach szybkie pójście spać, ale nie mogłem. Nie wiem czemu. Ale Weedy najwidoczniej uważał inaczej. Spał jak zabity.

Robiłem właśnie pranie. Przetrzepywałem wszystkie ubrania, by nic w nich nie zostało, bo ostatnio wyprałem sto złotych.

Kiedy wszystkie ubrania były już gotowe, przypomniałem sobie o kurtce.

Poszedłem na korytarz i wziąłem ją. Sprawdziłem pierwszą kieszeń, a później drugą... i znalazłem w środku karteczkę.

Rozwinąłem ją i zobaczyłem numer telefonu. Co to miało być? Kto mi to dał? Zacząłem zastanawiać się jak ten numer mógł się tu znaleźć. Myślałem i myślałem... A może to Emilia mi go dała? Sprawdzę to.

Tajemnica | D.K.Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz