Rozdział 15 (1/4 z maratonu)

441 26 40
                                    

* Przypomnienie *

- No to dzwonimy po melanż!

Odeszłam chwilę do łazienki i próbowałam uwierzyć w to co się dzieje. Wydusiłam to z siebie, a na dodatek on ma podobny problem! I na dodatek złapał mnie za...

Czy ja się... zakochuję?

.
.
.

A-ale... jak to?

- Emilia! - zawołał mnie Dawid.

- Co? - zeszłam na dół.

- Za 20 minut przyjedzie Kacper i Kasia. - powiedział. - A więc nocujesz dzisiaj tu?

- Emm... no....

- A z resztą... Muszę ci coś najpierw pokazać! - krzyknął i ponownie łapiąc mnie za rękę zaciągnął na dół. - A więc... Patrz! - wskazał na ekran swojego telefonu, pokazując zdjęcie ze mną, które widział już cały świat.

- No właśnie widziałam to. Czy ty oszalałeś? - spytałam się, a on się zaśmiał.

- ,,Dawid Kwiatkowski ma nową dziewczynę" - zarecytował. - Hmm.. Czy aż tak do siebie pasujemy?

Eee... Co to miało znaczyć? - zarumieniłam się już poraz tysięczny.

- No ale widzisz? Wystarczyła tylko jedna fotka, a już jesteś sławna! - zafascynował się. - Powstało już ze sto artykułów na twój temat. No i... Wiem, że zostałaś sławna w dziwnych okolicznościach, za co przepraszam, bo pewnie się skrępowałaś, no ale czy nie było warto?

- Ile? - uświadomiłam sobie jaki świat jest pokręcony. - To ludzie robią artykuły o jakimś tam zdjęciu... To w ogóle jest dziwne.

- A no i przepraszam, że wstawiłem to bez twojej zgody... No ale ja już taki jestem. - zrobił śmieszną minę. - A co z twoją raną?

- Na razie okej. - dotknęłam się w nią. - Nic mnie nie boli.

- A no to super. - odparł i wrócił do przygotowywania jedzenia.

Ja nie mając co zrobić, poszłam z powrotem do łazienki. Nadal czułam zażenowanie. Jak ja to mogłam mu powiedzieć... Jestem nierozsądna.. A w ogóle zaraz ta wiedźma tu przyjedzie. A co do tego zakochania - oczywiście, że się nie zakochałam! Ja mam jakieś
urojenia chyba!

Po dwóch minutach gapienia się w lustro, wyszłam stąd i zeszłam na dół.

- Pomóc ci w czymś? - pomóc ci w czymś... Zabrzmiały mi w głowie wypowiedziane przeze mnie słowa. Ostatnio mu w czymś pomogłam i skończyło się to dziwnie...

- A no właśnie. Pamiętasz tą pizzę? Zrobisz jeszcze jedną taką?

No nie... Wiedziałam, że tak będzie.

- A może jednak dzisiaj bez pizzy? Po prostu niech to będzie zwykły odprężający, miły wieczór. - powiedziałam z naciskiem na przedostatnie słowa.

Dawid na chwilę ustał i popatrzył się w moje oczy. Najpierw przejechał mi wzrokiem po ranie, a później po moich chudych rękach. Później znów wrócił do moich oczu i stał tak z minutę, aż do mojego zareagowania.

- No co się tak patrzysz? - zareagowałam, nie wiedząc co robić. Znowu poczulam się nie komfortowo.

- Oj, wiesz... Na prawdę mi ciebie szkoda. Masz bardzo ciężko. I nadal nie wierzę w to, ile zarabiasz. Przecież to jest niższy zarobek od najmniejszej krajowej... To dlatego jesteś taka chuda i dlatego w zimę nie ubierasz się zbyt ciepło. - nagle zbliżył się do mojej twarzy, zbyt bardzo. Za bardzo!

Tajemnica | D.K.Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz