Rozdział 19

403 15 5
                                    

4 dni później... (3 dni przed Wigilią)

* Dawid *

Przed chwilą obudziłem się. Od razu wziąłem telefon i zadzwoniłem do Alicji.

Minęły dwa sygnały i nagle:

- O, hej Dawid. Aaaaach... - słychać było jak ziewała i miała ściszony głos.

- Oj, przepraszam. - nagle zrozumiałem, że nie tylko ja tutaj już nie śpię. - Ups, naprawdę przepraszam. Nie chciałem cię budzić. No to ja ci nie przeszkadzam już. P...

- Nie! - wydarła się nagle. - Yym... To znaczy, nie rozłączaj się. Z chęcia, pogadam.

Heh... Ona jest urocza.

- Hah, no dobra. No to co wczoraj robiłaś? - zapytałem z ciekawości.

Alicja... To bardzo fajna dziewczyna. Znałem ją już kilkanaście dobrych lat. Ale niestety nasz kontakt zerwał się dwa lata temu, kiedy musiała się wyprowadzić daleko ode mnie, ponieważ pewne dziewczyny się nad nią znęcały. Ale ostatnio wydarzył się cud. Ona przeprowadziła się do tego samego województwa, gdzie mieszkam ja! Ale dokładniej to ona mieszka, w tym mieście, piętnaście kilometrów stąd.

Ogółem, to przypomnieliśmy sobie o nas kiedy kilka dni temu natknąłem się na nią w galerii. To było cudowne uczucie, znaleźć po kilku latach kogoś znanego. A żeby to uczcić, następnego dnia poszliśmy na kawę, ale oczywiście te głupki z aparatami musieli nam zrobić zdjęcie, przez co jestem uważany za jakiegoś flirciarza... Ech, ale co mnie obchodzą opinie jakichś randomowych, nic nie znaczących dla mnie ludzi.

- A w sumie to nic... Jedynie byłam w sklepie kupować dekoracje. Hah, no wiesz.

- O! - wpadłem na pomysł. - A tak poza tym gdzie spędasz święta?

- Wracam się z powrotem do lubuskiego. Wiesz, rodzinne spotkanie. Ale w sumie to strasznie się cieszę, bo w końcu zobaczę moją babcię.

- Fajnie. Ja też jadę do rodziny... do lubuskiego. - dodałem.

- Heh...

- Ale trochę się boję tego spotkania, bo przecież wiesz, że skoro moi rodzice są rozwiedzeni, to mogą coś odstawić... Ale na szczęście tam będą dziadki i ciotki z wujami, dlatego myślę, że chyba nawet nie będą próbowali zrobić jakiejś awantury.

- Rozumiem cię. - odparła po chwili Alicja. - Ja też się boję, ale tych kretynek. Nie wiadomo co one mogą mi zrobić.

- Oj, na pewno wszystko będzie dobrze. Jestem pewien, że one wcale się nawet do ciebie nie zbliżą. A jeśli tak, to przecież będę mógł cię obronić. - zapewniłem ją.

- No tak, tak. - zaczęła. - Ale ty będziesz wtedy pięć kilometrów ode mnie. Więc jak mnie obronisz, ha? - zaczęła się droczyć.

- Wszystko się da, uwierz mi. - uśmiechnąłem się po kryjomu. - A tak w ogóle to widziałaś, że przyłapali nas w tej kawiarni?

- Co?

- No, mówię ci! Teraz wszędzie jesteśmy w internecie. A przez to, że nie dawno miałem podobną sytuację, z taką moją koleżanką, a po kilku dniach nagle oni ,,przyłapują" mnie z tobą, to teraz każdy myśli, że jestem zwykłym flirciarzem i łamaczem serc.

- Co? Pierwsze słyszę!

- No ale weź, oni jeszcze mówią, że jesteśmy parą!

- Hahah! Co za tępaki. - zaśmiała się Alicja.

- Gadamy przez kamerkę? - spytałem się jej.

- Chciałabym ale nie mogę. Idę teraz szybko stroić dom i już się pakować, bo ja jadę busem, a za nim oni mnie tam dowiozą to z osiem godzin minie, więc wyjeżdżam już jutro, by mieć więcej czasu i pomóc mamie w przygotowywaniu jedzenia. No to przepraszam, ale zadzwonię do ciebie na pewno kiedy skończę. Ok, to pa!

Tajemnica | D.K.Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz