Rozdział 12

537 20 6
                                    

Byłam właśnie w sklepie.

- Która fryzura najlepsza? - pytała się ciągle Weronika, która w lusterku na zapleczu, z nudów układała swoje włosy.

- Nie wiem... - odpowiadałam nieprzytomna, gapiąc się w ścianę i rozmyślając nad tą dziewczyną. Od naszego spotkania minęły trzy dni. A ja ciągle zadręczam się tymi wydarzeniami!

- Ej, ale na serio! Wiem, że mnie nie słuchasz. - zarzuciła zdenerwowana moim monotonnym dialogiem z nią. - Oprzytomnij. Która najlepsza? Ta czy ta? - przekładała swoje włosy.

- Już ci mówiłam, że ta pierwsza! I teraz jestem zajęta.

- Pff... - sapnęła i nadal poszła bawić się włosami. - A tak w ogóle to jak ci minął ten weekend? - dodała nagle.

- Wspaniale.

- Tak? To co robiłaś?

- Byłam na małej imprezce. - powiedziałam, dalej gapiąc się w ścianę. Nagle przed oczami pojawił mi się Dawid, który przy ozdobianiu ze mną ciasto, opuścił mnie, przytrzymując, dlatego szybko otrząsnęłam się.

- Ooo... To super. A u kogo?

- Dawida. - powiedziałam jakby w transie. Dopiero później sobie uświadomiłam, co zrobiłam.

- Ha! Mówiłam. I po co kłamałaś?! Dobrze go znasz!

- Dawida Michalskiego! - skłamałam, uśmiechając się już na samą myśl jak dobrze wyszło mi kłamstwo. - I przepraszam, że to powiem, ale nawet jeśli byłby to ten o którym myślisz, to co z tego?

- Dawida Michalskiego? Hah! Kto to do diabła jest? - nie odpowiedziała na pytanie.

- Mój chłopak? - zaczęłam profesjonalnie grać historyjkę. - No co ty? Na prawdę nie wiesz kto to?! Przecież jesteśmy już ze sobą ponad rok! Weronika! Mówiłam ci o nim.

Dziewczyna chwilę podrapała się po głowie i odparła:

- Aha. A ja byłam na basenie. Było nawet fajnie.

Kiedy minęło pięć minut ciszy, postanowiłam się znów odezwać. Chciałam ją sprowadzić do wyduszenia z niej, o co jej chodzi z tym Dawidem.

- A jeśli mogę spytać... Czy masz już chłopaka? - spytałam, wiedząc, że ona lubi takie tematy.

- Eee... Oczywiście! - skłamała. - Nazywa się Grzesiu.

- Hmm? - pomyślałam na głos. - Ciekawe.

- Mój ma BMW, swój własny dom i jest po prostu ideałem. - zaczęła wyobrażać. Dobrze wiedziałam, że wymyśla. - Jest strasznie przystojny. Normalnie jak ten wampir ze zmierzchu, och... Jest umięśniony, zabawny i ze wszystkim sobie radzi. Ja chcę już ślub... - zamyśliła się. Przez chwile odwróciłam się do niej plecami i próbowałam stłumić śmiech. Dobra. Koniec tego. Teraz moja kolej.

- Pff... Słaba partia. - zaczęłam, z pogardą. - Mój ma audi A7, pozłacany Lamborghini, czteropiętrową willę, z jaccuzi i basenem na dworze. Ma też dużo własnych posiadłości i jest kochany. Zawsze rano przynosi mi banany w czekoladzie, pociesza... Jest też umięśniony i na wszystko ma sposób. No po prostu lepiej nie mogłam trafić... Ach...

- Hahahha! Na pewno! - wybuchnęła śmiechem, co po chwili zrobiłam także ja.

- Oj nie gadaj, ty też nie masz chłopaka.

- No i co? I tak niedługo...

- Dzień Dobry! - wszedł ktoś nagle.

*Weronika*

Tajemnica | D.K.Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz