Rozdział 53

557 16 38
                                    

Następny dzień..

* Emilia *

Wczoraj, gdy już wróciłam, przywitałam swoją babcię i od razu poszłam spać. Nawet nie miałam sił, by się wypłakać. Nie wiedziałam co zrobić. Byłam tak bardzo nastawiona na to, że może akurat wtedy by coś z tego wyszło. Ale w sumie czego ja się spodziewałam? Żałuję, że tam pojechałam i go tam spotkałam. Jedyne plusy są takie, że dzięki mnie przestał się zatruwać. No ale...

Naprawdę. Ja nawet nie chcę sobie tego uświadamiać, że mogłam być tym ,,manekinem". Czy naprawdę te wszystkie momenty, gdzie łapał mnie za rękę, przytulał, całował w policzek i w szyję lub mówił miłe słowa były dla niego niczym? Ja przecież spałam w jego objęciach i się całowałam tyle, że na pijaka. Ale jednak. I on naprawdę nie czuł tego co ja... To jest po prostu podłe. Nie powinnam znów z nim rozmawiać, już mu wystarczająco pomogłam w jego problemach. Teraz ja będę musiała znów poukładać sobie w głowie. I na żadne spotkanie za tydzień z nim już nie jadę.

Ach, potrzebuję znaleźć sobie kogoś innego. W sumie to już dawno powinnam, na pewno gdzieś w Warszawie kręci się tu gdzieś ktoś normalny. Podkreślam NORMALNY. I ten normalny, by mnie pokochał od razu i spędziłabym z nim resztę życia w zajemnej miłości, a nie od początku robił nadzieję.

Tak w ogóle już analizowałam, czy mówił właśnie o mnie. I nie, nie mówił. Ja nie jestem słodka, jestem raczej twarda. A ,,piękna" to jedynie trochę, więc te słowo jest zbyt wielkie. Poza tym, gdy to mówił uśmiechał się sam do siebie i gdzieś się patrzył w dal. Właśnie byłby to idealny moment na wyznanie miłości, ale jak widać to nie ja byłam jego miłością, bo tego nie zrobił. A raczej bez sensu by było, gdyby właśnie kochał mnie i nie wyznałby mi tego w tej chwili. No więc, super, ekstra.

Nie no, nigdy chyba nie zrozumiem chłopaków!

- Emilka, zrobiłam pierogi. Chodź i jedz, bo ostygną! - krzyknęła z kuchni babcia. No tak, była już dwunasta, a ja tu nadal leżałam.

A jej nawet nie mówiłam o tym Dawidzie. Nie chciałam zrobić z siebie takiej nędznej sieroty, której nikt nie chce, więc powiedziałam, że po prostu ta impreza trwała dłużej i że była fajna, a ja byłam w takim humorze jak wróciłam, bo byłam zmęczona. No ale dobra, wstaję, bo jestem głodna.

A no i tę malinkę będę musiała zakryć. Ona nie będzie mi o nim przypominała. - pomyślałam i założyłam jakąś dużą bluzę zakrywającą szyję, po czym poszłam do kuchni.

- No i jak tam. Wyspałaś się? Opowiadaj jak było na tym wyjeździe. - oparła się gdzieś na blacie i spytała.

- Tak, tak. A na wyjeździe było fajnie.

- Tylko tyle? Opowiedz co robiłaś!

- No... Tańczyłam i bawiłam się. W dodatku musiałam tam wykonać swój występ i chyba ludziom się spodobało, więc cieszę się. Było dużo nowych ludzi, naprawdę tam byli chyba wszyscy artyści z Polski.

- To super. A może poznałaś jakiegoś chłopa na tej imprezce, hę?

Ych... Czy może jednak mówić jej o tym Dawidzie? Nie no, oczywiście, że nie. Naprawdę nie chcę by uważała mnie za nieradzącą sobie z życiem dziewczyną. Ale... Czy ja taką przypadkiem nie jestem? Dziamdziam się z jednym chłopakiem, a już dawno powinnam była mu wyznać to co czuję lub wywalić go z życia całkowicie, tak by mnie już nie znalazł. Tak samo gdybym nie spotkała babci, nadal mieszkałabym w tej szopie i nie zremontowałabym jej albo nawet by mnie tu teraz nie było. Ech.. Muszę wprowadzić zmiany w życiu. Muszę stanąć się realistką i jeśli czegoś będę chciała, będę robiła to od razu, a nie że będę sobie jedynie o tym marzyć.

To już koniec opublikowanych części.

⏰ Ostatnio Aktualizowane: Apr 21, 2020 ⏰

Dodaj to dzieło do Biblioteki, aby dostawać powiadomienia o nowych częściach!

Tajemnica | D.K.Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz