Zakład i oświadczyny

389 39 1
                                    

-Jesteś ranna- krzyknęła dziewczyna o fioletowych włosach.

-Nic mi nie jest, to tylko Sallos mnie zraniła, gdy ratowałam tego chłopca- Odrzekła Hikari.

-Powinnaś iść z tym do lekarza.

-Nie powinnam nigdzie wychodzić, rada na mnie poluje...

-Może ja ci to opatrzę?

-Nie ma potrzeby, zaraz nie będzie śladu.

-Masz rozcięty cały brzuch i połamane żebra, więc mi nie wmawiaj, że nic ci nie jest.

Hikari westchnęła. Bolało ją bardzo. W walce z Sallos nie skupiła się na zabiciu jej, lecz na obronie tego chłopca, więc nie mogła za wiele zdziałać, ale dobrze iż stało się tylko tyle, bo nie powinna wrócić żywa z tej misji...

-Zrobiłaś te papiery?

-Tak.

-Daj je podpiszę...

---

Krzyk bólu rozległ się po sali tortur. Ból kładziony na biedną posturę kobiety rósł z każdą chwilą i nie zanosiło się na to by zmalał. Dym unosił się po pomieszczeniu. Dziewczyna miała związane ręce uniesione do góry, na nich zaciskały się kajdanki, a bezpośrednio z rąk unosił się czarny dym. Oczy miała związane, ale wiedziała kto ją więzi. Był to jeden z radnych...

-Jesteś pewna, że nie chcesz nic powiedzieć?- zapytał chytrze szlachcic

Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.

-Jesteś pewna, że nie chcesz nic powiedzieć?- zapytał chytrze szlachcic.

-Nie- powiedziała z bólem Hikari.

Dostała kopniaka w brzuch, ale starała się nie krzyczeć z bólu. Jednak z jej ust poleciała krew, a dym z jej rąk zaczął się bardziej unosić.

-Nawet nie próbuj tych brudnych sztuczek, nic ci nie dadzą, odpuść.

-Nie...

Kolejny kopniak w brzuch i kolejny krwotok krwi z ust. Hikari zaczęła kaszleć krwią i się dławić. Jednak nie wyda tego biednego blond chłopca, nie teraz gdy jest dla niego szansa... Nie umrze... Jednak krew zalewała stopniowo jej płuca, a śmierć była blisko...


POV'APHRODI

-Jutro gramy ważny mecz z jedną z początkujących szkół i powinniśmy z łatwością ich pokonać, ale to nie znaczy, że nie powinniśmy trenować, wiec przestańcie się kłócić i jazda do roboty.

Krzyczałem do zespołu, ale to dla mnie serio ważne bonie chcę bardziej pogrążać już naszej szkoły.

-Jazda do roboty, to ty możesz do ojca mówić, a nie do mnie- Devil chrząknęła...

-Na prawdę musimy ćwiczyć!- Broniłem się.

-Ogarnij downa Afuro, jest 14 godzina, jest upał. Nikomu się nie chcę nic robić, więc odpuść.

Sięgając NiebaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz