Harry już drugą noc z rzędu płakał w poduszkę. Teoretycznie był świadom, gdzie najprawdopodobniej znajdował się Payne, a przynajmniej dlaczego go nie ma w domu, ale czy przez to mniej się bał? Ani trochę. Znowu ze skrytki zniknęła pokaźna suma pieniędzy, co wydawało się już być dość oczywiste - Liam znowu poszedł do dilera. Przez tydzień chodził czysty, co ostatnimi czasy było sporym progresem, a mimo to znowu wrócił do narkotykowego świata. Jednak prawda była taka, że nawet jeśli znowu siedzi w opuszczonym domu i wstrzykuje sobie do żył kolejne dawki kokainy - choć loczek często zastanawiał się, ile mogło być tam kokainy w kokainie - to wciąż ktoś mógł go napaść, pobić, okraść, czy też starszy mógł przesadzić z dawką i... Nie. Nie chciał nawet o tym myśleć. Przecież Liam wróci, jak zawsze. Nie zostawiłby go!
A jednak wciąż nie potrafił się uspokoić, na nowo analizując, co się stało z szatynem i kiedy wróci. Payne w ten sposób uciekał od trudów dnia codziennego, jednak sprawiał tym, iż młodszy nie potrafił sobie poradzić nawet z tymi błahymi. Pragnął spotkać się z Louisem, zdążył za nim zatęsknić. Jednak wiedział, że z tymi zaczerwienionymi, wyraźnie zmęczonymi oczami musiał wyglądać bardzo niekorzystnie. A przy okazji nie potrafił przeznaczyć każdej wolnej chwili na cokolwiek innego, niż sen. Skoro w nocy nie potrafił, to chociaż w dzień mógł nadrobić... Poza tym nie miał prawa obarczać Tomlinsona swoimi problemami, a wiedział, że w momencie kiedy znalazłby się w jego ramionach, najprawdopodobniej wyrzuciłby z siebie całą tę złość, żal, rozpacz...
Zerwał się nagle z łóżka, słysząc ciche pukanie do pokoju. Niepewnie uchylił drzwi, będąc pełnym nadziei. Stał tam. Brudny, zmęczony, niesamowicie blady. Podkrążone oczy były niemal całkiem obojętne, bez wyrazu, a sweter zdawał się liczyć więcej niewielkich dziur oraz kilka czerwonych plam na rękawie. Ledwo stał na nogach, musiał podeprzeć się o ścianę obok, aby nie paść na podłogę. Ale był. Jego Liam.
Payne starał się skupić wzrok na braciszku, ale wciąż miewał problemy z jasnym postrzeganiem świata. Po krótkiej chwili, niewyraźnie szepnął:
- Płakałeś.
Styles wpatrywał się w starszego z niemałym szokiem. Zacisnął mocno pięści, by po chwili zacząć z całej siły uderzać w klatkę piersiową szatyna. Był bardzo zmęczony, przez co dużo jej nie było, aczkolwiek pozwoliło mu to choć trochę rozładować gniew.
- Jesteś okropny! Nienawidzę cię, rozumiesz?! Nienawidzę, nienawidzę, nienawidzę! Jesteś najgorszym bratem na świecie!
Liam potrzebował chwili, aby w pełni zrozumieć, co się dzieje. Chwycił ręce młodszego w nadgarstkach, uniemożliwiając mu tym jakikolwiek ruch. Odczekał chwilę, aż chłopak się w miarę uspokoi i przystanie wiercić, lecz widząc brak rezultatów, po prostu go przytulił. Czuł się bardzo zraniony, ale przecież należało mu się. Znowu zawiódł i nie miał na to żadnego wytłumaczenia poza uzależnieniem oraz strachem przed światem. Tulił mocno drobniesze, aczkolwiek wyższe, drżące ciałko, nucąc cicho jakąś melodię. W końcu odetchnął z ulgą, czując jak chłopak przestaje się szarpać, a zamiast tego mocniej w niego wtula.
Harry był wściekły i zraniony, ale z czasem zaczął się uspokajać, a negatywne emocje zastępowane były przez wielką radość, iż Payne jest już bezpieczny w domu. Żyje. Cichy szloch opuścił jego usta, nie potrafił opanować tylu kotłujących się w nim emocji. Z pewnością by upadł, gdyby nie trzymał się kurczowo brata. Bo Liam, choć słaby i niezwykle kruchy emocjonalnie, zawsze był gotów bronić braciszka, troszczyć się do ostatniego wdechu.
Starszy ostrożnie poprowadził bruneta na łóżko i wrócił na moment do drzwi, aby przekręcić w nich kluczyk. Wreszcie mógł wrócić do płaczącego Stylesa, a następnie zagarnąć go w swoje ramiona. Harry od razu wdrapał mu się na kolana i mocniej wtulił. Tak bardzo za nim tęsknił... Zamruczał cicho, czując delikatny pocałunek na czole.
- Proszę, przestań... Zrobię wszystko co trzeba, żebyś tylko więcej nie brał tego świństwa.
- Hazz... Nic nie możesz, przepraszam. Ale kiedyś to rzucę.
- Obiecaj... Za bardzo cię kocham, nie możesz mnie zostawić.
Starszy westchnął cicho, czując się jak najgorszy śmieć. Nikt nie miał prawa doprowadzać jego maleństwa do takiego stanu, a on nie stanowił w tym żadnego wyjątku. Odgarnął loczki z jego twarzy i otarł mokre policzki.
- Nie zrobię tego.
- Kiedyś możesz nie mieć wyboru...
- Zawsze będę przy tobie. O tutaj - wskazał palcem na jego serce. - Pamiętaj o tym. Szczególnie, kiedy przyjdzie ci do głowy jakiś głupi pomysł.
Styles skinął głową, coraz bardziej czując się, jak najgorszy brat na świecie. Nieśmiało chwycił starszego za rękę i spojrzał mu w oczy.
- Nie słuchaj tego co mówiłem wcześniej. Nie nienawidzę cię.
- Wiem.
Harry uśmiechnął się lekko i ucałował policzek szatyna. Po chwili milczenia, szepnął:
- Zayn o ciebie pytał za pośrednictwem Louisa. Piszecie ze sobą?
Liam zaskoczony uniósł brwi i sięgnął po telefon. Rozładowany... Przynajmniej wciąż miał go przy sobie, bo już parę razy zdarzyło mu się zgubić urządzenie.
- Tak. Właściwie raz napisał, miałem się odezwać, ale kompletnie wyleciało mi to z głowy. Już prawie cztery dni... Myślisz, że jest wściekły?
Styles wzruszył ramionami i wstał po ładowarkę. Rzucił ją bratu, by po chwili rozłożyć się wygodnie na swoim łóżku.
- Nie wiem. Podobno wygląda na zmartwionego. Jest dla ciebie... miły?
Liam zastygł na moment, słysząc to pytanie i spojrzał na młodszego. Zakłopotany podrapał się z tyłu głowy, powoli rozważając swoją odwiedź.
- Bardzo. A do tego zaprosił mnie na randkę...
Harry automatycznie skinął głową, dopiero po chwili pojmując sens tych słów. Od razu podniósł się do siadu i wlepił w szatyna swoje zaciekawione spojrzenie.
- Zayn jest gejem? Chwila... Ty też jesteś???
Payne westchnął cicho i usiadł na podłodze, opierając się o bok łóżka. Lekko poddenerwowany zaczął bawić się wciąż wyłączonym telefonem, nie wiedząc do końca, jak odpowiedzieć na to pytanie.
- Nie wiem. On chyba tak, skoro zaprosił mnie do kina, nie ukrywając przy tym, że nie chodzi o przyjacielskie spotkanie.
- A ty?
- A ja nie mam pojęcia. Nigdy nie byłem w związku, czy nawet zakochany, zauroczony. Właściwie nigdy się nad tym jakoś bardziej nie zastanawiałem. Ale z Zaynem naprawdę dobrze mi się rozmawia, jest atrakcyjny, więc właściwie mógłbym zobaczyć, jak będzie. To jeszcze do niczego nie zobowiązuje, tak?
Styles przez moment się zastanowił, ostatecznie w duchu przyznając, że faktycznie Liam wcześniej nie okazywał zainteresowania jakąkolwiek płcią, a przynajmniej nic mu na ten tematu nie mówił. Sam też jakoś nie wypytywał bardziej skupiony na swoich rozterkach miłosnych. A zawsze wydawało mu się, że wie wszystko o bracie.
- Jeśli dobrze cię traktuje, to owszem. Nie będę ukrywał, że nasze stosunki są trochę napięte, ale najważniejsze jest twoje szczęście. I jeśli kiedykolwiek zrobi ci krzywdę, ja odpłacę mu się z nawiązką.
Liam zaśmiał się cicho i skinął głową. Początkowo naprawdę wyleciało mu z głowy napisać do Zayna, gdyż był za bardzo podekscytowany dostaniem pracy, a później po kłótni z matką zapragnął znowu zniknąć na chwilę... Ale teraz, kiedy wrócił do świata żywych, mógł znowu spróbować z Malikiem. Co miał do stracenia?
CZYTASZ
Two Worlds. One Heart || Larry&Ziam
FanfictionHarry od samego początku miał pod górkę. Pieniędzy zawsze było za mało, matka nawet nie próbowała udawać, że nie był wpadką, a ojciec zniknął tak szybko, jak się pojawił. Wychowany w świecie, gdzie dominował alkohol, seks i narkotyki, aż trudno uwie...