19. Zayn próbował sobie wyobrazić małego Liama w roli ojca...

1.8K 141 127
                                    

Zayn coraz bardziej przywiązywał się do Liama. Codziennie do niego wypisywał, aż zaczął się zastanawiać, czy mężczyzna nie ma już dość, lecz ten nie sprawiał takiego wrażenia. Malikowi naprawdę zależało na zdobyciu serca szatyna. Może znali się zaledwie tydzień, jednak był już świadom, iż nigdzie nie spotka drugiego takiego. Nikt nie interesował się nim, tak jak Payne, wypytywał o samopoczucie, zainteresowania, życie prywatne, a wciąż nie było to nachalne, raczej samo wyszło w trakcie rozmów. Dodatkowo traktował go, jak dżentelmen - przypuszczał w drzwiach, niekiedy odsuwał krzesło, prawił komplementy. Sprawiał, że Zayn czuł się ważny. Cechowała go też duża dojrzałość, nie powtarzał bzdetów wygłaszanych przez miliony, a sam zastanawiał się nad różnymi kwestiami społecznymi, politycznymi, czy filozoficznymi, by później móc wygłaszać trafne uwagi. Może powinien być ostrożny, jak zawsze, ale nie potrafił oprzeć się urokowi szatyna. Dlatego zapraszał go na randki, prowadził długie rozmowy w każdej wolnej chwili, nawet czasami zdarzało mu się skradać pocałunki. Prawdopodobnie mógł go stracić po kilku dniach, miesiącach, ale wiedział, że było warto się starać. Bo każda chwila spędzona z Liamem była cenniejsza, niż cały jego majątek.

- Żałujesz czegoś w swoim życiu? Chciałbyś się cofnąć, do któryś lat? - zapytał szatyn, wystukując rytm na barierce.

Stali na moście w parku, będąc na kolejnej randce. Tym razem Malik zdecydował się na spacer, gdyż kolega miał pretensje o ciągłe wydawanie na niego pieniędzy. Nie chciał się kłócić.

- Nie... Teraz przeżywam najlepszy okres mojego życia i wolę nie wracać do przeszłości. A ty?

Payne zastanowił się przez chwilę, zaraz na jego twarz wpłynął delikatny uśmiech.

- Chyba szczególnie dobrze wspominam podstawówkę - stwierdził Liam. - Wtedy byłem jeszcze młody, głupi i tak wielu rzeczy nie rozumiałem. A przy tym Harry wciąż był takim uroczym maluszkiem, ale już potrafił przespać całą noc bez budzenia mnie co parę godzin.

- Młody wiele dla ciebie znaczy, prawda?

Payne zaśmiał się cicho i skinął głową.

- Ja dla niego też. Pamiętam, jak początkowo nazywał mnie tatą. A to, że dzieli nas sześć lat, nie miało znaczenia.

Zayn próbował sobie wyobrazić małego Liama w roli ojca i chcąc nie chcąc uznał, że musiało to wyglądać całkiem uroczo. Ktoś o tak dobrym sercu, musiał być najlepszym rodzicem na świecie. Ale prawdopodobnie nigdy nie będzie miał szansy się przekonać, wszak mężczyzna za bardzo mu się podobał, by go sobie odpuścił. I nie chodziło mu o zabawę. Było coś w szatnie, co oczarowało Zayna i sprawiało, że zaczynał o nim myśleć coraz bardziej w kontekście ewentualnego przyszłego partnera. Może to za szybko, ale czy to jego wina? Malik rzadko się angażował, lecz jeśli już to robił, to całym sobą.

- Pewnie wasza mama miała urwanie głowy z nim? Jestem pewny, że zawsze był tak głośny i irytujący - odparł, śmiejąc się cicho.

- Nie jest! Może czasami... Ale nie sposób go nie kochać. A matka z pewnością nie musiała się martwić wychowaniem - mruknął niewyraźnie. Jednak brunet zrozumiał...

- To znaczy? Kto inny miał się nim zajmować?

Payne przymknął na moment powieki, wspominając godziny spędzone na tuleniu tego uroczego niemowlaka w ramionach, karmieniu, śpiewaniu kołysanek, wylanych łez, kiedy zaczynał mieć dość oraz tych szczęścia, gdy Hazz wypowiedział swoje pierwsze słowa, stawiał kroczki, mocno zaciskał piąstkę na jego palcu. Liam bez wahania oddałby za niego życie, byleby jego braciszek był zdrowy i bezpieczny.

- Ja. Harry... Harry był niechcianym dzieckiem, a nasza matka nawet nie próbuje udawać, że jest inaczej. To ja go nosiłem, karmiłem, uczyłem chodzić, grać w piłkę. Beze mnie mogłoby go teraz nie być...

Zayn zawstydzony odwrócił wzrok. Może nie powinien tak traktować Stylesa, wszak na dobrą sprawę chłopak nie zrobił mu nic złego. A mimo to, był świadom, iż wieloletnie przyzwyczajenia są o wiele silniejsze, niż spontaniczne decyzje.

- Ja nienawidziłem podstawówki - mruknął po dłuższej chwili.

- Dlaczego?

Malik wzruszył ramionami i skulił się lekko. Liam, widząc minę Zayna, objął bruneta i złożył delikatny pocałunek na jego skroni. Widok zmartwionego mężczyzny wprost łamał mu serce; zaczynał żałować zadanego pytania, ale skoro brunet sam zaczął temat, to chyba nie bez przyczyny.

- Zee... Jestem z tobą.

Malik przybrał na twarz ten ironiczny uśmiech, gdy wrócił wspomnieniami do dziecięcych czasów.

- Wiesz, jak jesteś inny, stajesz się kozłem ofiarnym. Czy tym Arabem, jak w moim przypadku. To było cholernie trudne, szczególnie kiedy byłem taką totalną ciotą, którą ciągle musiał bronić starszy kolega. Dokładniej Louis. Po ukończeniu tej szkoły wziąłem się w garść, ale wtedy....Wtedy modliłem się o dzień, kiedy przestanę być wykluczany ze społeczeństwa.

- Ale czy jest to powód, aby atakować wszystkich dookoła?

Zayn posłał mężczyźnie mordercze spojrzenie, odbierając ów zdanie bardzo osobiście. Ciągle ktoś musiał się go czepiać?

- A czy matka pijaczka jest powodem by ćpać?

Liam uchylił usta, słysząc te słowa. Zabolało. Zabolało bardziej, niż mógł to sobie wyobrazić. Od kogo, jak kogo, ale od Malika nie spodziewał się ataku w jego stronę. A tym bardziej, że on wie. Być może był tchórzem, nie mógł zaprzeczyć. Przecież samo uzależnienie wzięło się ze strachu przed rzeczywistością. Tym razem nie było inaczej - odsunął się od Zayna, na centymetry unikając jego ręki, która w sekundę wystrzeliła by chwycić go i nie pozwolić odejść.

- Przepraszam... - szepnął niewyraźnie. Musiał odejść, uciec, zniknąć. Nigdy nie radził sobie z problemami... Powoli zaczął się wycofywać, unikając wzroku Malika, aż ostatecznie po prostu uciekł. Znowu.

A Zayn czuł się, jak śmieć. Chciał krzyczeć za Liamem, nie pozwolić mu odejść, ale nie potrafił wydusic słowa. Nie powinien tego mówić, sam nie widział dlaczego to zrobił. Jak zawsze okazał się być chujem i skrzywdził bliską mu osobę...

Two Worlds. One Heart || Larry&ZiamOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz