Minął miesiąc od wyjazdu Stylesa, a Louis wciąż nie mógł sobie znaleźć miejsca. Cały czas był rozkojarzony, myślami wciąż będąc przy ukochanym. Tęsknił za nim, zastanawiał się, gdzie chłopak się znajduje, co robi, dlaczego nie dzwoni, czy jest bezpieczny... Miał wrażenie, że jest gdzieś poza całym tym planem, a Lewis oraz Liam byli nadzwyczajnie spokojni na wieść o wyjeździe bruneta. Być może utrzymywał z nimi kontakt? Uprzedził o swoich zamiarach? Louis często żałował swojej decyzji, chciał cofnąć się w czasie i przystać na prośbę Harry'ego jednak przecież nie mógł tak po prostu zostawić firmy na pastwę losu, zerwać kontaktu z rodziną... Choć przecież obiecał mu, iż zrobi dla niego wszystko.
Zdążył przeczytać cały notes z piosenkami chłopaka od początku do końca setki razy, mając wrażenie, że porusza się po najbardziej intymnych, zakazanych zamakarkach młodszego. Niektóre wersy znał już niemal na pamięć, a cały ciąg utworów opowiadał mu pewną historię, otwierał jego nowe wersje, spojrzenia na świat, myśli...
I don't want to make you feel bad
But I've been trying hard not to act a fool
Sunflower (Sunflower, sunflower)...Tingle running through my bones, fingers to my toes
Tingle running through my bones
The boys and the girls are here
I mess around with him
And I'm okay with it...Driving me crazy
But I'm into it
But I'm into it
I'm kinda into it
It's getting crazy
I think I'm losing it
I think I'm losing it...What if I'm down?
What if I'm out?
What if I'm someone you won't talk about?
I'm falling again
I'm falling again
I'm falling...Im dłużej starał się odepchnąć od siebie myśl o Harrym, tym głębiej się zagnieżdżał w jego głowie. Może był głupcem, ale chciał odpuścić. Przyrzekał czekać, lecz on zawsze był tym, który pierwszy rezygnował, gdy coś szło źle. Może po prostu nie potrafił żyć w związku. Tak samo, jak Styles żyć w społeczeństwie. Być może obaj nie pasowali i to co ich kiedyś przyciągało, w pewnym momencie zaczęło odpychać...? Być może kochali się mocno, z całego serca, ale od początku ten związek nie miał prawa bytu. Tak jak Harry powiedział, pochodzili z dwóch różnych światów.
Piosenkarz obiecał do niego pisać, jednak telefon wciąż milczał, a po trzech tygodniach Louis przestał czatować każdą chwilę przy urodzeniu z nadzieją, że w końcu ujrzy to imię na ekranie. Dlaczego miałby się tak oszukiwać? Jego kolorowy ptak odleciał i jak każde dzikie zwierzątko potrzebował wolności, swobody. Dlatego po tak długim czasie oczekiwania, zdecydował, że to koniec nie-rozstaniowej depresji, musi ruszyć do przodu, a Stylesa traktować jako piękną, magiczną, niezapomnianą, ale wciąż tylko przeszłość. Z samego rana napisał do Zayna z ofertą wypadku do klubu, właściwie już pewny odpowiedzi bruneta. Malik nie odpuściłby takiej okazji.
- Oh, świetnie, że jesteś! - oznajmił Tomlinson, otwierając drzwi, przyjacielowi. - Nie jestem przekonany, w co się ubrać.
- Jak z babą... - mruknął pod nosem Zayn. - To zależy, czy chcesz się zabawić samemu, wyrwać laskę, czy faceta... Chociaż z twoją urodą, obstawiałbym pierwszą opcję.
Szatyn zlustrował wzrokiem przyjaciela i prychnął cicho.
- Widzę, że również postarałeś się, żeby nikt nie starał się ciebie poderwać?
- Pieprz się, Tommo.
- Z tobą, jak ładnie poprosisz.
Młodszy klepnął przyjaciela w tyłek i bez pytania wyciągnął z kieszeni jego dresów paczkę papierosów. Zaraz jeden z nich znalazł się w ustach mężczyzny, który zamruczał z uznaniem. Może mógłby przestać palić, lecz dawało mu to taką przyjemność, że nie miał na to najmniejszej ochoty.
- To jak, jakie plany?
Louis zajrzał do szafy i westchnął cicho.
- Nie chcę nikogo poderwać. To jeszcze za wcześnie. Poza tym może Harry w końcu się odezwie?
Malik pokręcił głową na zachowanie szatyna. Sam na jego miejscu czekałby na Liama, więc nie mógł go oceniać, lecz nie ukrywał, że nie podoba mu się ta sytuacja. Ba! Był wściekły na Stylesa za jego niedojrzałe zachowanie. Jego brat był w ośrodku, wreszcie zdobył serce Louisa i nagle zdecydował się wyjechać na wakacje, niewiadomo gdzie, na jak długo i czy w ogóle wróci. Jeśli tak się stanie, to poważnie sobie z nim porozmawia.
- Ta, cokolwiek. Lepiej przyznaj, że wyszedłeś z wprawy!
- Ja? Błagam cię. Kto za starych czasów wyrywał najsłodszych chłopców?
Malik uśmiechnął się z nutką nostalgii i wyciągnął z szafy najbardziej obcisłe spodnie, jakie znalazł.
- Tylko dlatego, że ja brałem tych gorących mięśniaków. Kiedyś szaleliśmy do białego rana, a teraz co się z nami stało? Gdzie te imprezy, żarty z Nialla, wyścigi i alkohol?
- Dorośliśmy - zaśmiał się starszy i czym prędzej zaczął się przebierać. Miał nadzieję przed imprezą jeszcze porwać przyjaciela na jakiś porządny obiad, gdyż od wyjazdu ukochanego nie jadał już tak dobrze, jak kiedyś. Bardzo uzależnił się od tego chłopca.
- Mów za siebie, staruchu. To ty zaraz będziesz obchodził trzydziestkę.
Tomlinson rzucił w bruneta pierwszą lepszą poduszką i warknął mu język. Nikt nie miał prawa wytykać mu wieku, na który notabene się nie czuł.
- Oho, dojrzałe zagranie, Tommo!
- Oczywiście, dzieciaku. Dzisiaj na parkiecie zobaczymy, kto jest stary!
- Rzucasz mi wyzwanie?
- Owszem.
Ich małą dyskusję przerwał dzwonek do drzwi. Tomlinson pobiegł otworzyć, gdzieś w głębi duszy błagając, żeby stał za nimi Harry. Jednak ku jego rozpaczy ujrzał jedynie listonosza.
- List polecony do pana... Louisa Tomlinsona - powiedział młody chłopak.
- To ja.
- Proszę tutaj podpisać... Dziękuję i miłego dnia!
Ale Lou już go nie słuchał, kiedy na kopercie ujrzał to pismo, które znał już tak dobrze. Wszędzie by je rozpoznał, nawet wśród milionów innych...
💚💙💚💙💚💙💚💙💚💙💚💙
Jednak to coś wydarzy się w przyszłym rozdziale x
CZYTASZ
Two Worlds. One Heart || Larry&Ziam
FanfictionHarry od samego początku miał pod górkę. Pieniędzy zawsze było za mało, matka nawet nie próbowała udawać, że nie był wpadką, a ojciec zniknął tak szybko, jak się pojawił. Wychowany w świecie, gdzie dominował alkohol, seks i narkotyki, aż trudno uwie...