Harry ledwo wrócił do domu, a zaczął szlochać. Nawet nie starał się być cicho, rzucając trampkami i trzaskając drzwiami. Dziękował tylko losowi, że Liam zawsze miał bardzo twardy sen, dzięki czemu uniknął niewygodnych pytań. Czuł nieprzyjemne dreszcze i ucisk w głowie, ale starał się to zignorować. Pójdzie spać i następnego dnia wszystko będzie dobrze, tak? Na pewno. Obudzi się z nową energią oraz chęcią do kontynuowania swojej marnej egzystencji. Może trochę za gwałtownie ściągnął z siebie bluzkę oraz rurki, przy okazji nieprzyjemnie drażniąc skórę. Był tak bardzo słaby... Powoli położył się na łóżku i zakopał się pod samą szyję pod kołdrę.
To miał być tak piękny dzień... Przysiągł sam sobie, że nie pozwoli nikomu, ani niczemu go zniszczyć, ale w momencie, kiedy Louis po pocałowaniu nazwał go przyjacielem... Nie potrafił się już uśmiechać. Może nieco sztucznie przy szatynie, nie mając odwagi zdradzić mu jego prawdziwych uczuć. Nie wiedział, jak zareaguje i jakoś nie miał ochoty się przekonywać. Nie był jeszcze na tyle silny psychicznie. Jedynie był wdzięczny szatynowi, że nie próbował go zatrzymywać, kiedy tłumacząc się zmęczeniem, zdecydował się opuścić jego dom.
Wciąż czuł na swoich ustach ten przyjemny dotyk warg ukochanego. To jak idealnie do siebie pasowały, jakie były przyjemnie miękkie, ich fakturę oraz smak, delikatnie drażniący zarost... Oczami wyobraźni wciąż widział, jak pięknie iskrzyły się te błękitne oczy, kiedy się odsunął, ten czuły uśmiech, ich splecione palce... oraz to jedno słowo.
Czy naprawdę to nic dla niego nie znaczyło? Czy on tak po prostu całował swoich przyjaciół? W taki sposób? Nie czuł magii tej chwili, niezwykłej atmosfery, która się wokół nich wytworzyła? A może to tylko głupi umysł Hazzy wmawiał mu więcej, niżeli dostrzegał to Louis?
Przygryzł mocniej wargę, mimo wszystko bojąc się wydobyć z ust głośniejszy szloch, by nie obudzić Liama. Nie chciał ryzykować. Przecież, jak by to wytłumaczył bratu? Nie mógł. Jeszcze by znielubił Louisa, a przecież to nie jego wina. Jak bardzo Louis był skrzywdzony, że nie dostrzegał tego, że całowanie przyjaciela bez uczucia nie jest normalne. Jak bardzo wcześniej go oszukano, wykorzystano? Ale Harry chciał go naprawić, pokazać inną stronę miłości. Być tym, który uczyni go szczęśliwym. Tak, jak Lou jego. Nawet jeśli teraz płakał, to wciąż się cieszył, że ma Tomlinsona obok, że mu zależy, że o niego dba, że chce dla niego dobrze. Chyba zaczynał nawet rozumieć pobudki starszego, dlaczego mu nie mówił. On po prostu zrobił to dla Stylesa, nie chciał żeby się źle czuł, martwił. To było naprawdę kochane.
Kiedy spojrzał już na tę sytuację z innej strony, nagle przestał się martwić, płakać, cierpieć. Naprawdę się cieszył, że tak się ułożyło. Louis wciąż o niego dba, tak? I pocałował go. Trzeźwy. Bez przymusu. Chciał tego. I był przy tym taki czuły... Nie możliwym było, żeby niczego nie czuł do Stylesa, prawda? Tak się nie traktuje kogoś, kto jest nam obojętny.
Przymknął powieki, decydując, że to jednak jest jeden z najpiękniejszych dni w jego życiu. Uśmiechnął się lekko, wtulając policzek w poduszkę. Teraz wszystko się ułoży.
Skrzywił się lekko, słysząc ciche postękiwania i pojękiwania zza ściany. Oczywiście... On przeżywał prywatne dramaty, miłostki, radości, żale; materac, na którym leży wsiąknął już przez te wszystkie lata tak dużo łez, kiedy matka cały czas chlała i pieprzyła się. Brzydził się tej kobiety. Kiedyś ją kochał, może nawet wciąż żywił do niej resztki ciepłych uczuć, ale z czasem powoli je zatracał. Coraz trudniej było kochać kogoś, kto nigdy cię nie przytulił, powiedział ciepłe słowo, choć raz się zmartwił... Chciał ją kochać... Ale pragnął też, aby i ona sama czuła to samo względem niego. Niestety powoli zaczynał tracić resztki nadziei... Potrzebował jej z całego serca. Potrzebował jej opieki, lecz wiedział, że nigdy tego nie dostanie i będzie musiał żyć bez matki. Gdyby nie Liam... Kim byłby bez niego? Czy również stałby się kimś takim? Czy miałby dość siły, by żyć?
CZYTASZ
Two Worlds. One Heart || Larry&Ziam
FanfictionHarry od samego początku miał pod górkę. Pieniędzy zawsze było za mało, matka nawet nie próbowała udawać, że nie był wpadką, a ojciec zniknął tak szybko, jak się pojawił. Wychowany w świecie, gdzie dominował alkohol, seks i narkotyki, aż trudno uwie...