Zayn sam nie wiedział, jak to się stało, ale przez Liama stał się domową, ciepłą kluchą, która zamiast na imprezę wolała siedzieć z ukochanym w swoich czterech ścianach z herbatą w rękach, oglądając jakieś filmy, czy też w inny sposób się relaksując. W dniu, kiedy pierwszy raz spojrzał w te ciepłe, brązowe oczy, zgubił gdzieś starą cząstkę siebie, lecz nie potrafił narzekać, gdyż takie leniwe popołudnia stały się jego nowym ulubionym zajęciem. Tak naprawdę byli niemal idealną parą - po równo dzielili się obowiązkami, prawie w ogóle się nie kłócili, rozumieli się bez słów, dbali o siebie nawzajem i naprawdę czasami zachowywali się, jak małżeństwo z kilkunastoletnim stażem. Przecież gdyby nie problem Payne'a, ta idylla wydawałaby się niemal nierealna. Malik kochał momenty, kiedy jego partner, wracając z nocnej zmiany, kupował świeże pieczywo, przygotowywał im śniadanie i posiłkiem wraz z dołączonymi słodkimi pocałunkami budził go ze snu, kiedy wspólnie śmiali się z niestrasznych horrorów, czy tandetnych komedii, kiedy Zayn śpiewał piosenki szatynowi, który słuchał go, jakby był wszystkim i jedynym, co się liczyło na świecie, kiedy kochali się długo, wyznając sobie co chwilę miłość lub pieprzyli mocno, aż brunet nie miał siły pójść się umyć o własnych siłach. Kiedy byli po prostu razem, a mężczyzna nie potrafił się nadziwić, jak to możliwe, że ktoś może tak bardzo do niego pasować, jakby Liam się urodził tylko po to, aby być u jego boku i czynić jego życie szczęśliwszym.
W dni takie, jak ten, Zayn szczerze wierzył w szczęśliwe zakończenie i nie wyobrażał sobie, iż kiedykolwiek mógłby stracić Liama. Myśl o rozstaniu nawet nie przechodziła mu przez myśl, bo jak miałby wtedy funkcjonować? Ta bajka nie mogła mieć innego zakończenia. Może kiedyś się wspólnie zestarzeją, będą dawno po ślubie i jedynie pozostanie wspomnienie mrocznych czasów, które odejdą na zawsze...
- Chciałbyś mieć dzieci? - spytał brunet w przerwie od mruczenia, kiedy to Payne przeczesywał jego coraz to dłuższe włosy.
- Nie wiem, czy byłbym dobrym ojcem, to spora odpowiedzialność... Ale myślę, że tak. Tylko już nie moglibyśmy teraz w ciszy wypoczywać - zaśmiał się.
- Kto, jak kto, ale ty byłbyś świetnym rodzicem. Masz już w tym spore doświadczenie! Zawsze chciałem mieć dużą rodzinę, wiesz? Taka trójka szkrabów...
Szatyn uśmiechnął się lekko i pocałował partnera w czoło.
- Ale tylko pod warunkiem, że chociaż jedno z nich będzie na tyle starsze, żeby nam pomóc z opieką. Ja się nie bawię znowu w pieluchy, wybacz!
- Oczywiście, kochanie, adoptujemy takie, które już potrafią używać nocnika.
- W takim razie się zgadzam. Choć i tak najpierw musisz zostać panem Payne - odparł i puścił mu oczko.
Ogromny uśmiech rozświetlił twarz muzyka. Oczywiście, że staż kilku miesięcy związku, to nie było wystarczająco, aby myśleć o małżeństwie, ale kiedyś w przyszłości... Zayn Payne... Brzmiało nieco zabawnie, lecz właściwie nawet podobało mu się. Krótko pocałował mężczyznę i spojrzał mu w oczy.
- Ale wiesz, że najpierw musiałbyś przestać... - przejechał dłonią po bliznach na przedramieniu ukochanego - robić coś?
Szatyn niepewnie skinął głową i westchnął.
- Chciałbym i nie chciałbym jednocześnie. To co się teraz dzieje z moim życiem wydaje się być bardziej nierealne, niż wszystko, co mnie kiedykolwiek spotkało.
- Możemy dalej ciągnąć ten fantazyjny świat, jeśli tylko byłby on twoim jedynym.
Liam przytulił ukochanego mocniej i zamknął oczy. W ciemności nie widział tego błagania wymalowanego na twarzy bruneta.
- Może kiedyś będę miał na tyle dużo odwagi, aby to rzucić. Proszę, daj mi czas... Chciałbym przestać, ale nie jestem dostatecznie silny.
Malik skinął głową i delikatnie musnął usta patera, zaraz to samo czyniąc na jego policzkach oraz szczęce.
- Wyjedźmy na wakacje. Harry wkrótce wyrusza w trasę, to może wpadniemy na któryś ich koncert? Co powiesz na Hiszpanię?
- Nigdy nie byłem nigdzie poza Londynem... - stwierdził nieśmiało szatyn i odchylił głowę, kiedy Zayn zaczął schodzić pocałunkami na jego szyję.
- To mamy świetną okazję! Wyobraź to sobie: my na gorącej plaży może na jakiejś wysepce z dala od ludzi, popijamy owocowe drinki, próbujemy lokalnych przysmaków, pływamy w morzu, a przy okazji raz wpadniemy zobaczyć młodego z Niallem. Brzmi pięknie, prawda?
Liam westchnął cicho, czując usta na swojej piersi oraz ramionach i delikatnie wygiął kąciki ust do góry.
- Sam nie wiem... Może to głupio zabrzmieć, ale boję się latać...
- Będę cię trzymał za rękę. Wyobrażasz sobie uprawiać seks na plaży w czasie zachodu słońca? Woda obmywająca nasze rozgrzane ciała oraz cienie na skórze wywołane przez promienie...
- Wyobrażam - odpowiedział z lekka drżącym głosem.
- W takim razie zgadzasz się, kochanie?
- Mhm...
- Tylko wiesz, że nie będziesz mógł przez ten czas ćpać? Nie przewieziesz samolotem, a tam będziesz miał problem kupić...
Liam zaskoczony wpatrywał się w Malika, który niezwykle delikatnie, z czułością całował jego blizny po igle. Ten gest wydał mu się być bardzo intymny i niezwykły. On sam nieraz brzydził się ich dotknąć, czy chociażby patrzeć, a Zayn... Pogłaskał policzek ukochanego, który to od razu wtulił się w jego dłoń niczym uroczy kotek.
- Dobrze... Postaram się, skarbie.
- Nie możesz mnie zawieść, rozumiesz? - spytał brunet, patrząc mu w oczy.
- Obiecuję. Kocham cię.
- Ja ciebie też. Dlatego musisz zostać ze mną póki śmierć nas nie rozdzieli.
Szatyn przeczesał jego włosy i uśmiechnął się. Nigdy nie sądził, że tak potoczy się jego życie, gdyby wiedział... gdyby wiedział, nigdy by nie zaczynał. Bywały momenty, kiedy uważał tę rzeczywistość jako mrzonkę, nierealne marzenie, niżeli prawdę, coś co się wkrótce skończy i nie potrafił przestać brać, lecz bywały też takie, jak ten kiedy żałował każdej sekundy z używką we krwi. Wiedział, że nie zasługuje na miłość mężczyzny, ale wiedział też, że była jedynym powodem, dlaczego jeszcze żył. I jeśli Zayn chciał polecieć do Hiszpanii, mężczyzna nie zamierzał mu tego odmawiać. Może uda mu się wytrzymać ten czas bez narkotyków...? Może. Tak bardzo pragnął, aby nie zawiódł partnera.
Przyciągnął bruneta do kolejnego pocałunku i szybko zamienił ich miejscami. Czekało ich długie popołudnie...
💚💙💚💙💚💙💚💙💚💙💚💙💚💙
Tutaj miało się wydarzyć coś innego, ale faktycznie, przecież są święta... Na życzenie pewnej osóbki mamy bardziej happy rozdział
I wesołych świąt kochani!!! Dużo prezentów, mało kilogramów oraz mało niezręcznych rozmów przy stole. I przede wszystkim żebyście poczuli w sercach magię świąt! ❤🎄☃️
PS. Przez święta prawdopodobnie nic się nie pojawi, spędzajcie je z rodziną i bawcie się dobrze!
PPS. JESZCZE NIE OGARNIAM, ŻE LEWIS MA JUŻ TYLE LAT
CZYTASZ
Two Worlds. One Heart || Larry&Ziam
FanfictionHarry od samego początku miał pod górkę. Pieniędzy zawsze było za mało, matka nawet nie próbowała udawać, że nie był wpadką, a ojciec zniknął tak szybko, jak się pojawił. Wychowany w świecie, gdzie dominował alkohol, seks i narkotyki, aż trudno uwie...