Zayn może nie był najsilniejszy, ale wykorzystał element zaskoczenia, dzięki czemu sprawnie powalił mężczyznę na podłogę. Chwilę później, nim ktokolwiek zdążył zareagować, padł pierwszy cios. Gniew przysłaniał zdrowy rozsądek, przyświecała mu jedynie chęć mordu. Mógł nie żywić do chłopaka głębszych uczuć, ale nikt nie miał prawa go skrzywdzić. Ani nikogo innego. Malik z pewnością stanąłby w obronie każdej jednej osoby, jednak tutaj chodziło o Harry'ego. O tego delikatnego, niewinnego dzieciaka. Trudno mu było sobie wyobrazić, że ktoś mógłby chcieć go tak wykorzystać; to zdawało się być podobne do barbarzyństwa. Nie wybaczyłby sobie, gdyby coś mu się stało, a on by nie zareagował. Ale gdzie był Louis?! Miał się nim zaopiekować! Przecież gdyby piosenkarz akurat nie potrzebował pójść do toalety, gdyby się chwilę spóźnił...
- Z-Zayn...
Malik wyprostował się i spojrzał na chłopaka. Dopiero jego cichy głos wbudził mężczyznę z tego amoku. Był zmęczony, bolały go ręce, ale odczuwał chorą satysfakcję, widząc obitą twarz niedoszłego gwałciciela. Nie specjalnie obchodziło go, czy ktoś się dowie, co zrobił i będzie miał problemy. Nie wobec takiej sytuacji. Nie kiedy, ktoś śmiał tak potraktować Stylesa.
Loczek nie mógł dłużej się powstrzymywać i padł na kolana przed toaletą. Wymiotował z tych nerwów, nadmiaru emocji oraz obrzydzenia do tego mężczyzny... I samego siebie. Miał ochotę zadrapać z siebie wspomnienie tego ust, dłoni, ciała... Czuł się brudny, niewiarty... Przecież gdyby nie Malik, gdyby mu nie pomógł, gdyby szczęśliwy los nie sporowadził go tutaj.... Hazz jak zawsze nie potrafił sobie sam poradzić, był taką żałosną ciotą...
Zayn podał mu papier toaletowy, żeby wytarł swoje usta i objął chłopaka. Młodszy wtulił się w niego, szlochając głośno. Trząsł się cały, nie potrafiąc się uspokoić, a piosenkarz tylko głaskał jego plecy. Nie był w stanie znaleźć odpowiednich słów, które mogłyby choć trochę go pocieszyć, dlatego tylko w ciszy trzymał go blisko, pozwalając się wypłakać. Chciał porozmawiać z Louisem, wyjaśnić dlaczego złamał zobowiązanie, ale teraz H był ważniejszy. Kołysał nimi powoli, nawet nie zwracając uwagi na mężczyznę, jęczącego z bólu metr dalej.
- D-Dziękuję... - szepnął Harry, łamiącym się głosem. - Prze-epraszam... Nie powinienem... iść sam...
- Sh... To nie twoja wina. Niezależnie od tego gdzie, z kim idziesz, jak się ubierasz, jak się czujesz, nikt nie ma prawa cię dotknąć bez twojej zgody, rozumiesz?
Młodszy pokiwał głową, cały czas będąc mocno wtulony w kolegę. Ale czy na pewno? Skoro już drugi raz w ciągu tygodnia ktoś próbował... Kolejne spazmy opanowały jego ciało, a niechęć w stosunku do samego siebie i swojego ciała rosła. Jak on mógł się pokazać taki Louisowi? Taki... Nieczysty. W pewnym momencie zaczynało brakować mu powietrza w płucach, oddech stał się urywany, choć myśl o uduszeniu nie wydawała się być tak tragiczna w jego sytuacji. Umrze po wydaniu pierwszej piosenki w toalecie w klubie. Czy nie brzmi to świetnie?
- Hej, spokojnie. Powolutku oddychaj, tak? Tak, jak ja - powiedział Malik i zademonstrował chłopakowi.
Hazz dopiero po chwili próbował powtórzyć po nim, aż w końcu w miarę się uspokoił. Wciąż płakał, wciąż czuł się jak śmieć, wciąż go bolało, wciąż żałował, że w ogóle tutaj przyszedł, ale przynajmniej się nie dusił. Nie żeby nie chciał, lecz instynkt przetrwania był silniejszy.
- Dasz radę wstać? Pójdziemy do samochodu.
Styles powoli się podniósł przy pomocy mężczyzny. Czuł się tak bardzo upokorzony i żałosny, kiedy musiał podciągnąć spodnie. Jednak starszy tylko się do niego delikatnie uśmiechnął, chyba pierwszy raz tak szczerze i czule. Objął chłopaka, pomagając mu wyjść z klubu. Wydawał się w jego ramionach taki kruchy, bezbronny... Był wściekły na Louisa, że go zostawił. Po drodze natknął się na Nialla, który od razu podbiegł widząc ich.
CZYTASZ
Two Worlds. One Heart || Larry&Ziam
FanfictionHarry od samego początku miał pod górkę. Pieniędzy zawsze było za mało, matka nawet nie próbowała udawać, że nie był wpadką, a ojciec zniknął tak szybko, jak się pojawił. Wychowany w świecie, gdzie dominował alkohol, seks i narkotyki, aż trudno uwie...