Louis oparł się o ścianę i spojrzał krytycznym wzrokiem na Stylesa, który zataczając się wszedł do mieszkania z Niallem. Imprezy z Horanem często były mocno zakrapiane, lecz najwidoczniej tym razem przeszli samych siebie. Chłopak posłał mu najbardziej niewinny wyraz twarzy, a blondyn nie uraczył go nawet krótkim spojrzeniem. Od ostatniej kłótni mieli bardzo napięte stosunki i Louis naprawdę nie widział, jak to zmienić. Był beznadziejny w przepraszaniu. Choć może czasami należało schować dumę do kieszeni.
- Gdzie byliście?
Loczek odgarnął włosy z twarzy i spojrzał na niego w jakiś dziwny sposób, jakby... Nie potrafił tego wyjaśnić, ale nie potrafił też znaleźć tego zwykłego blasku, jakim się cechowały jego oczy.
- W klubie. I było bardzo fajnie! Wiesz, ile się wytańczyłem?
- Wierzę - mruknął. Może nie powinien być zazdrosny, ale poczuł ukłucie żalu, kiedy z rana zaczął do niego wydzwaniać Nick z pytaniami o plotki, że chodzą plotki o wizyty Hazzy w gejowskim klubie. Jego Harry. Naprawdę chciał podejść do tego obojętnie, lecz tak naprawdę miał ochotę coś rozwalić, a później przyciągnąć H do pocałunku i wykrzyczeć światu, że chłopak należy tylko do niego. Jeśli chodził do tych hetero... cóż, nie zainteresuje się dziewczyną, ale w momencie kiedy był otoczony przystojnymi gejami... Wtedy żałował, że nie zdążył zrobić mu kilka dodatkowych malinek, żeby nie kusić nieodpowiednich osób. Właściwie każdy był nieodpowiedni, jedynie Louis miał prawo dotykać to piękne ciało, śmiać się z jego żartów, poznawać kolejne drobne detale... Nie Nick, nie jakiś inny przypadkowy mężczyzna. Kurwa mać.
- Coś nie tak? - spytał niczego nieświadomy Styles i pocałował go w policzek.
- Nie. Idź, prześpij się, odpocznij... Niall, zostajesz?
Blondyn prychnął cicho i poprowadził H do sypialni. Wciąż miał żal do Tomlinsona za takie zachowanie. Mógł udawać, że jest inaczej, uśmiechać się, lecz wewnątrz był po prostu wściekły. Z jednej strony chciał ich razem, a drugiej uważał, że Styles zasługiwał na partnera który nie będzie bał się pokazać mu swoich uczuć. Trudno.
- Nie, wrócę do siebie.
- Mhm...
Horan pomógł przyjacielowi się położyć, zdjąć mu buty oraz spodnie i okrył kołdrą. Jeśli tamten facet zamierzał go więcej tak upijać, to też był beznadziejnym kandydatem. Ale nie mógł go od razu przekreślać.
- Zamierzasz zadzwonić do Mitcha?
Loczek uśmiechnął się lekko i wtulił policzek w poduszkę. Mężczyzna wydał się dobrym kandydatem na przyjaciela, lecz serce oddał już Tomlinsonowi i nic nie mogło tego zmienić. Naprawdę chciał poznać kogoś innego, jednak zdawał sobie sprawę, iż nie było to możliwe, kiedy był już za bardzo do niego przywiązany. Nie wiedział, co miało się wydarzyć, żeby zmienił zdanie i pozwolił sobie na miłość.
- To on ma mój numer, od niego zależy.
- Kogo? - wtrącił się Lou. Taniec był wystarczająco trudny do przełknięcia, a teraz jeszcze to? Chyba sobie jaja z niego robią! Wziął głęboki wdech, modląc się o cierpliwość.
- Mitch - mruknął sennie H. - Powinieneś go poznać, jest bardzo miły.
- Oh, na pewno.
Irlandczyk posłał mu zaskoczone spojrzenie i pociągnął mężczyznę za rękę do przedpokoju. Po upewnieniu się, że chłopak nie podsłuchuje, założył ramiona na piersi i zlustrował szatyna wzrokiem. Czy on nie mógł być bardziej jednoznaczny?
- Co z tobą? Jak Curly jest wolny to się nim nie interesujesz, a jak próbuje sobie ułożyć życie to nagle wychodzi z ciebie primadonna. Zdecyduj się, co?
CZYTASZ
Two Worlds. One Heart || Larry&Ziam
FanfictionHarry od samego początku miał pod górkę. Pieniędzy zawsze było za mało, matka nawet nie próbowała udawać, że nie był wpadką, a ojciec zniknął tak szybko, jak się pojawił. Wychowany w świecie, gdzie dominował alkohol, seks i narkotyki, aż trudno uwie...