62. Możesz się poskarżyć swojemu Louisowi...

1.3K 132 34
                                    

Harry czuł się podekscytowany, jak nigdy. Może mógł mieć małe załamanie nerwowe z samego rana, ale stojąc na kulisach z idealnym widokiem na Horana, znowu na moment był tym głupim dzieckiem, które wierzy, że może mieć świat u swoich stóp. Kiedy blondyn kończył Nice to meet ya, loczek wiedział, że zaraz będzie go wolał na scenę, a chłopak już teraz ledwo wytrzymywał, prawie skacząc w miejscu. Ściskał z całej siły gryf gitary, wsłuchując się w głos przyjaciela. To naprawdę miało się wydarzyć? Miał wyjść przed tyle osób, jakby nigdy nic i zacząć śpiewać? Naprawdę, choć część z tych osób przyszła właśnie dla niego? Prawie płakał ze szczęścia, kiedy jeszcze kilka godzin wcześniej pragnął to wszystko rzucić. Był niemalże, jak na prochach, trzęsły mu się ręce oraz nogi, a stres powoli zaczynał opanowywać jego ciało i umysł. Stres, który minął niemal od razu, gdy tylko stanął na scenie, a tłum ludzi utkwił w nim swoje spojrzenie.

- Curly, jak ja za tobą tęskniłem! - wyznał Niall i przytulił Stylesa.

Młodszy zaśmiał się cicho, również obejmując niższego mężczyznę. Jedną ręką pomachał do fanów, który od razu zaczęli głośno piszczeć.

- Widzieliśmy się zaledwie pół godziny temu.

- To prawie, jak wieczność. Kto z was nie chciałby spędzić czasu z tak uroczą osóbką? - Irlandczyk potarmosił włosy chłopaka i zaśmiał się głośno na jego oburzoną minę. Zaraz rozległ się ogromny krzyk ludzi pod sceną.

- Wiesz, ile je układałem? - prychnął.

- Oczywiście. Sam słyszałem, jak powtarzasz do swojego lustra, że jesteś gorący. Nie żeby to było coś złego, prawdopodobnie nie tylko płeć piękna potwierdzi te słowa, ale tak sam do siebie...

Brunet oburzony wydął dolną wargę i spojrzał niewinnie na Horana. Może powinien czuć się skrępowany, lecz to miejsce emanowało tak niezwykłą energią... Po prostu nie potrafił.

- Ostatnio jesteś dla mnie bardzo niemiły...

- Możesz się poskarżyć swojemu Louisowi - odparł Niall z zadowolonym z siebie uśmieszkiem i puścił mu oczko.

Pewnie czekała go rozmowa z Nickiem, jak skończy się koncert, ale dla tych rumieńców oraz podkręcenia plotek było warto. Przecież i tak w końcu skończą razem, więc co za problem troszkę to przyspieszyć? Zostało mu mało czasu do końca zakładu. A naprawdę ta para tak bardzo do siebie pasowała... Zresztą nie tylko on tak twierdził, coraz więcej osób shipowało ich razem, choć nawet jeszcze za dużo się nie działo. Magia miłości. Ta szczególna, kiedy nie trzeba się przytulać, czy całować, aby ktoś ją zauważył, a wystarczyło krótkie spojrzenie, czy czułość w głosie, kiedy mówili o sobie. Nie rozumiał, dlaczego ta banda idiotów jeszcze nie była razem, kiedy obaj spoglądali na siebie tęsknym wzrokiem. Niestety żaden nie miał odwagi zrobić pierwszy krok... Ale nie zapominajmy o pradawnej, irlandzkiej mocy sprawczej!

Styles nie wiedział, co na to odpowiedzieć, więc jedynie pokazał mu język. Może nie był to najbardziej dojrzałe posunięcie, lecz nikt nie ma prawa go oceniać. Nikt.

Uśmiech rozświetlił twarz chłopaka, kiedy zespół za nimi zaczął grać i poczuł się, jakby był urodziny do tej chwili. Jakby całe jego życie dążył do momentu, gdy stanie na scenie przed fanami, muzyką wyrażając wszystkie swoje emocje.

- Put a price on emotion
I'm looking for something to buy
You've got my devotion
And man, I can hate you sometimes
I don't want to fight you
And I don't want to sleep in the dirt
We'll get the drinks in
So I'll get to thinking of her...

Patrzył na te tłumy przed nimi, szczerze nie wiedząc, ile ich mogło być, ale miał wrażenie, że są to miliony. Miliony osób, które teraz śpiewały z nim Fine line, choć wyszło zaledwie kilka dni wcześniej. Jego serce rosło z każdą kolejną sekundą, przepełnione radością oraz dumą.

- We'll be a fine line
We'll be a fine line
We'll be a fine line
We'll be a fine line
We'll be a fine line
We'll be a fine line...

Nie chciał patrzeć na Louisa, czując, że jest to za bardzo osobista piosenka, że w jego oczach szatyn dostrzeże wszystkie emocje, że później je zdepcze... Lecz na jego nieszczęście, ich spojrzenia szybko się skrzyżowały, a błękit wymieszał się z zielenią, tworząc idealną kompozycję. Jeszcze dzisiaj w samochodzie pytał go, czy jest w kimś zakochany, czy chciałby się w końcu ustatkować, czy nie brakuje mu tej romantycznej miłości. Na każde z tych pytań odpowiedział nie.

- Test of my patience
There's things that we'll never know
You sunshine, you temptress
My hand's at risk, I fold
Crisp trepidation
I'll try to shake this soon
Spreading you open
Is the only way of knowing you...

A Tomlinson był z niego dumny, jak nigdy wcześniej. Styles wydawał się być tak naturalny na scenie, jakby występował na niej od lat. Przy tym bawił się naprawdę świetnie, oczarował tłumy swoim głosem. I może nie powinien przy takiej piosence, myśleć o takich rzeczach, ale nie potrafił oderwać od niego wzroku. Żałował, że chłopak jest teraz na scenie, gdyż w innych okolicznościach zerwałby z niego te wszystkie zbędne ubrania. I bynajmniej nie wynikało to z jego niechęci do połączenia takich kolorów, gdyż o dziwo na chłopaku nawet słoneczna koszula oraz fioletowy garnitur - oczywiście wszystko z ogromną ilością brokatu - wyglądały idealnie, a raczej właśnie z tego powodu, że tak dobrze wyglądał. Wspierał też Nialla, ale to loczek przyciągnął całą jego uwagę i był zbyt słaby, żeby coś z tym zrobić.

- We'll be a fine line
We'll be a fine line
We'll be a fine line
We'll be a fine line
We'll be a fine line
We'll be a fine line
We'll be a fine line
We'll be a fine line...

A Liam wpatrywał się w braciszka i mocno obejmował ukochanego, będąc najbardziej dumną osobą ze wszystkich tam zgromadzonych. Zawsze wierzył w ogromny potencjał chłopaka, był pewny, że stanie się kimś wielkim, lecz teraz widząc go na scenie, śpiewając z tłumem fanów, lśniąc niczym najprawdziwsza gwiazda... Payne tyle razy chciał umrzeć, ale obiecał mu pójść na jego pierwszy wielki koncert i cieszył się, że udało mu się wywiązać z danego słowa. Widok jego szczęśliwego Harry'ego był wszystkim, czego potrzebował.

- We'll be a fine line
We'll be a fine line
We'll be a fine line
We'll be a fine line
We'll be alright
We'll be alright
We'll be a fine line
We'll be a fine line
We'll be alright, alright, alright, alright...

Hazz obrócił się w stronę Nialla i przyłożył dłoń do piersi, udając, że śpiewa do przyjaciela. Blondyn zaśmiał się na ten gest, po chwili wczuwając się w rolę i powachlował się ręką, niczym zawstydzona panienka.

- Coś gorąco się tutaj zrobiło, nie uważacie? - spytał, zyskując tym głośny pisk fanów. - Popełniłem największy błąd muzyków i wziąłem ze sobą lepszy support od samego siebie!

Loczek pokręcił głową zawstydzony, a jego poliki pokrył intensywny rumieniec. Nie mógł być, aż taki dobry, ale schlebiały mu słowa chłopaka. To był najlepszy dzień jego życia i nic nie mogło tego zmienić.

Two Worlds. One Heart || Larry&ZiamOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz