Ledwo Liam wrócił do domu, a uświadomił sobie, że coś jest inaczej. Od progu czuć było dziwne napięcie, jakby wydarzyło się coś złego. Szatyn błagał w duchu, aby tylko mu się wydawało, gdyż był już zmęczony ciągłymi problemami. Czy to się nie mogło kiedyś skończyć?
Niechętnie zdjął buty i ruszył na górę do sypialni, mając nadzieję tam ukryć się na kilka godzin, odespać kilka godzin w pracy, a później ewentualnie zmierzyć się z kolejnymi trudnościami. Lecz uświadomił sobie, że właśnie w tej sposób zbliżył się do przeznaczenia, kiedy stanął w drzwiach i ujrzał Zayna siedzącego na łóżku z koszem na pranie w nogach i wpatrzonego w coś w jego rękach. Coś niewielkiego, przezroczystego, co wyglądało... Payne momentalnie pobladł, rozpoznając woreczek. Taki sam, w którym kupował działkę, taki sam, który ukrywał w półce po imprezie... Był takim idiotą. Naprawdę wierzył, że całą wieczność uda mu się to chować i Malik niczego nie znajdzie?
Mięśnie odmówiły mu posłuszeństwa, musiał się podeprzeć o framugę, by nie upaść przygnieciony ciężarem żalu do samego siebie. Dopiero co narzekał na kolejny problem, ale tak naprawdę, to on właśnie go stworzył. A właściwie był nim, od kiedy tylko się pojawił w tym domu. Kiedy piosenkarz podniósł na niego swój wzrok, Liam poczuł się zmuszony do zamknięcia oczu, przytłoczony tym smutkiem, jaki się w nich czaił. I to z jego powodu. Prawie w ogóle nie poczuł, kiedy mały woreczek odbił się od jego piersi i upadał na podłogę, nie wydając żadnego dźwięku. Bo w tym momencie wszystkie emocje były zbyt silne, żeby cokolwiek było w stanie je opisać. Być może dlatego podskoczył zaskoczony, nie spodziewając się wybuchu partnera.
- Co to jest?! Czy to są te same, które podobno wyrzuciłeś?!
- Przepraszam... Nie miałem siły tego zrobić i...
- Przepraszam?! - powtórzył brunet i podszedł do Liama. - Na cholerę mi twoje przepraszam?! Zaufałem ci!
Jeszcze nigdy Zayn nie czuł takiego zawodu, jak w momencie kiedy znalazł te narkotyki w spodniach ukochanego. Prawdopodobnie dlatego, że wiele mógł się spodziewać po różnych osobach, nie zdziwiłoby go aż tak nawet, gdyby Niall zerwał ich przyjaźń, lecz nie po Liamie... Naprawdę zaczynał wierzyć, iż mężczyzna z tego wyszedł, już jest dobrze. Przecież coraz mniej się uskarżał na potrzebę brania, pani Camilla go chwaliła, a poza tym wyrzucił... No właśnie nie. Nie wyrzucił. Upewniał się kilka razy, natomiast Payne kłamał mu prosto w oczy, zapewniał... Przeklął w myślach, a łzy bezsilności popłynęły po jego policzkach, wydając niemy krzyk prosto z jego duszy. Dlaczego był taki naiwny? Był w związku z ćpunem i nic nie mogło tego zmienić. Jedynym, co jakkolwiek podnosiło go na duchu, była myśl, iż minęło już tyle czasu, a on wciąż nie wziął, choć miał na wyciągnięcie ręki.
- Zee... Błagam, nie płacz...
Szatyn próbował objąć ukochanego, lecz ten odsunął się od niego i spojrzał mu w oczy z wściekłością.
- Nie dotykaj mnie - syknął. - Nie wierzę, że to zrobiłeś... Kurwa, jak mogłeś?! Jak mogłeś być zły o moje upewnianie się, czy jesteś czysty, kiedy ty ukrywałeś coś takiego. I to w naszym domu! Czy ty w ogóle jesteś poważny?!
- Próbowałem to zrobić, kilka razy, ale zawsze czułem dziwną blokadę. Nie byłem w stanie.
- Dlaczego mi o niczym nie powiedziałeś?!
Payne skulił się mimowolnie. Malik miał rację i nie mógł się z tym kłócić, co szczerze go frustrowało. Jednak nijak się to miało do uczucia, jakie opanowało jego serce, gdy widział te łzy. Gdyby nie był takim tchórzem...
- Nie chciałem cię zawieść - szepnął.
- Właśnie to zrobiłeś.
Liam czuł się, jakby całe jego długo budowane szczęście miało nagle tak po prostu zacząć wymykać mu się między palcami, pozostawiając go kompletnie pustym i bezbronnym. Dosłownie z każdą sekundą opuszczały go siły, powoli płynąc w dół, jakby powoli wylewał z butelki cudotwórczy eliksir. Zimny, nieprzyjemny prąd przebiegł mu po plecach, a szatynowi przez ułamek sekundy przyszło do głowy, że nie byłby w stanie prawidłowo prosperować bez jego promyczka.
- Zayn, proszę, zrobię wszystko, czego tylko pragniesz, ale nie zostawiaj mnie. Nie jestem dostatecznie silny, lecz przy tobie mam chociaż na czym się wesprzeć, kiedy... Kiedy mam dość wszystkiego. Błagam, wybacz. Nie wziąłem i nie... Nie wezmę. Myślałem o tym wiele razy, ale później uświadamiałem sobie, że muszę walczyć dla ciebie.
Brunet odwrócił wzrok i otarł policzki. Nawet jeśli jego serce fizycznie go bolało od nadmiaru negatywnych emocji, wciąż kochał go ponad wszystko. Pokonali już tak wiele trudności i nic nie mogło ich w tamtym momencie osłabić. Nic. Dlatego wskazał na torebeczkę z białym proszkiem i mruknął:
- W pierwszej kolejności to wrzucisz. Na moich oczach.
Liam trzęsącymi się rękoma, sięgnął po narkotyk. Miał wrażenie, że jest on dziwnie nagrzany i niemalże parzy go w dłonie, jakby chcąc przedostać się przez opakowanie, a następnie pozwalając mu... Nie. Stop. Potrząsnął głową na opamiętanie i bezzwłocznie udał się do łazienki, póki jeszcze był wystarczająco zdesperowany, aby się tego pozbyć.
Piosenkarz ruszył za partnerem, obserwując, jak mężczyzna cały drży i pobladł. Wyglądał, jakby był na głodzie. Przeklął w myślach. Był przerażony wizją powrotu do tego, co było kiedyś. Kiedy zaczynało być idealnie, jakaś niewidzialna siła odpychała ich od szczęścia, kompletnie nieczuła na ich błagania.
Cicho odetchnął z ulgą, gdy po dłuższej chwili wpatrywania się w narkotyk, szatyn otworzył paczuszkę i wysypał wszystko do toalety. Wraz z odgłosem spuszczania wody, Malik poczuł się o wiele lepiej, a na dosłownie sekundę na jego twarzy zagościł delikatny uśmiech.
- Zee, proszę, już nie ma. Nigdy nie wezmę i jeśli kiedyś, kiedykolwiek będę chciał...
- Jeśli kiedyś - przerwał mu brunet - znajdę przy tobie chociaż pół grama albo zobaczę cię pod wpływem, wyślę cię do ośrodka i w dupie mam to, czy tego chcesz, czy nie, bo nie pozwolę, żebyś dalej się niszczył, rozumiesz?
- Zayn...
- Rozumiesz?
Payne westchnął cicho, nerwowo bawiąc się pustą paczuszką. Nawet nie spostrzegł, kiedy zrobił w niej kilka dziur i przestała ona przypominać cokolwiek sensownego.
- Tak.
- No. A teraz wyrzuć do kosza to małe coś i postaraj się nie pokazywać mi przez najbliższe kilka godzin na oczy.
- Może pomogę w sprzątaniu? Widziałem, że robisz pranie i...
- Liam! Po prostu idź wreszcie spać, czy co ci się żywnie podoba, ale nie stawaj mi na drodze, jeśli nie chcesz prowokować mnie do kłótni.
Ostatnio w końcu zaczął podążać za radą terapeutki i przestał tłumić w sobie masę emocji, a zamiast tego zaczął wprost mówić, że źle się czuje, ma zły dzień i nie chce rozmawiać, co niwelowało naprawdę masę konfliktów. Nie było to łatwe, lecz pozytywne efekty nieco go pocieszały.
Payne skinął głową, wyglądając przy tym tak ujmująco niewinnie i smutno, niczym skarcony szczeniaczek, że Zayn ledwo powstrzymał się od przytulenia go. Ale to nie była pora, kiedy wciąż czuł na plecach oddech rozpaczy wywołanej przez znalezisko. Całe zaufanie budowane przez te wszystkie tygodnie, zostało tak po prostu zburzone w ułamku sekundy i Malik nienawidził tego.
CZYTASZ
Two Worlds. One Heart || Larry&Ziam
FanficHarry od samego początku miał pod górkę. Pieniędzy zawsze było za mało, matka nawet nie próbowała udawać, że nie był wpadką, a ojciec zniknął tak szybko, jak się pojawił. Wychowany w świecie, gdzie dominował alkohol, seks i narkotyki, aż trudno uwie...