87. Wyjedźmy stąd, ucieknijmy.

1.2K 104 12
                                    

Im więcej Louis zaczynał dostrzegać detali związanych z niepokojącym zachowaniem Harry'ego, tym bardziej chłopak zamykał się w sobie, unikając jakichkolwiek poważniejszych rozmów. Tomlinson dopiero wtedy uświadamiał sobie, że właściwie zawsze tak było - rozmawiali dużo, ale raczej na błahe, luźne tematy, a większość tych poważnych dyskusji, zwierzeń dotyczyło Louisa. I może Niall może miał rację, że szatyn za bardzo wykorzystywał chłopaka i zmuszał go do robienia rzeczy, których ten normalnie by nie chciał. Wcześniej tłumaczył sobie, że przecież go pytał o zdanie, ale czy tak naprawdę loczek odmówiłby mu czegokolwiek? Obaj sporo zawinili już na początku ich relacji, unikając tematów swoich pragnień, uczuć, a teraz trudno było im się zmienić. Lecz Tomlinson był już w pełni świadomy swoich błędów i teraz będzie inaczej. Gdyby tylko Harry bardziej z nim współpracował...

Styles od początku był inny, bardziej wrażliwy, delikatny, infantylny, co wyróżniało go na tle wszystkich jego znajomych. Był niczym kawałek plasteliny, który łatwo było formować, dostosowywać do swoich wymagań, ale trzeba było przy tym nie naciskać go za mocno, gdyż każdy twardszy dotyk coraz bardziej go deformował. Był zagubiony, samotny, spragniony miłości, której w rodzinnym domu nie doznał za dużo - właściwie tylko od Liama. Kiedyś myślał, że może to Payne najbardziej ucierpiał wychowując się w takim środowisku, jednak jego młodszy brat być może stracił o wiele więcej tylko w mniej zauważalny sposób.

To właśnie Liam był pierwszą osobą, do której udał się, kiedy zaczynał się coraz bardziej gubić. Chłopak wyraźnie starał się ukrywać swoje problemy, lecz na jego nieszczęście nie był w tym najlepszy, a szatyn powoli uczył się rozpoznawać coraz to więcej specyficznych zachowań młodszego i odróżniać to prawdziwe szczęście od udawanego. Jednak kto zna go lepiej od kogoś, kto był przy nim od dnia narodzin i opiekował się, nie ważne co?

Właściwie nawet nie oczekiwał, że Payne odbierze telefon, kiedy zadzwonił do niego po tym jak Harry znowu cały poranek chodził nieobecny, a przy najbliższej okazji uciekł po coś. Cokolwiek się za tym kryło... Louis naprawdę miał nadzieję, iż po tym wszystkim nauczą się już rozmawiać, jednak najwidoczniej mocno się przeliczył. Nie spodziewał się też, że mężczyzna zgodzi się na spotkanie, a szczególnie z uwagi na nieco napięte stosunki przy okazji ostatniego.

Tomlinson uśmiechnął się z ulgą, gdy ujrzał szatyna na horyzoncie. Umówili się w parku na bardzo neutralnym gruncie, a przy tym po drodze do studia, gdzie Liam uczęszczał na kurs. Właściwie nawet nie miał czasu na rozmowę, jednak kiedy padło imię jego braciszka, był gotów rzucić wszystko, aby się upewnić, że nic złego się z nim nie dzieje. Chłopak był jego oczkiem w głowie i dla jego szczęścia oraz bezpieczeństwa zrobiłby wszystko. A jeśli nawet Louis prosił go o pomoc... To nie mogła być drobnostka, którą łatwo by zignorował.

Przywitali się mocnym uściskiem dłoni, a młodszy szybko przeszedł do sedna sprawy, nie mogąc znieść tego niepokoju, który mocno ściskał jego serce:

- Co się stało? Jak się Hazz czuje?

- Wolisz usiąść, czy się przejść?

- Tomlinson - warknął Liam niecierpliwie.

Louis uniósł ręce w obronnym geście i wzruszył ramionami. Chciał tylko spytać...

- Dobra, sorry... Chciałem porozmawiać o Harrym. A właściwie... Okay, generalnie chodzi o to, że jest on ostatnio bardzo niestabilny emocjonalnie. Może brzmieć to dla ciebie głupio i w porządku, pewnie kilka miesięcy temu sam bym się ośmiał, ale teraz sam już nie wiem...

- Powoli. Co masz przez to na myśli? - O dziwo Payne brzmiał na bardzo spokojnego, opanowanego, kiedy Louisowi trzęsły się ręce, a w głowie pojawiła się masa wątpliwości. Jednak nawet jeśli w głosie, czy postawie nie było widać dużych emocji, w środku cały się denerwował i musiał jakoś spróbować to rozchodzić. Ruszył przed siebie, wiedząc, że kolega pójdzie za nim.

Two Worlds. One Heart || Larry&ZiamOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz