- Tommo, podoba ci się Harry?
Szatyn oderwał wzrok od ekranu telewizora i zaskoczony spojrzał na przyjaciela.
- Co masz na myśli?
Niall poruszył sugestywnie brwiami. Blondyn już następnego dnia zadzwonił do Louisa, żeby móc go wypytać o loczka. Oczywiście oficjalnie chodziło o maraton filmowy przy pizzy. Ale Horan nie potrafił przejść obojętnie obok czegoś takiego. Lou czasami przyprowadzał na ich spotkania znajomych, lecz zawsze były to czysto koleżeńskie relacje. A czy można tak mówić o kimś kto niemalże pożera wzrokiem przyjaciela? Ciągle szuka z nim kontaktu fizycznego? Tyle z nim tańczy? Trzyma go na kolanach? Poświęca, aż tak dużo uwagi? Choć to Styles najbardziej zaintrygował go. Wszak Tommo od rozstania z Elką przebierał w partnerkach i okazjonalnie partnerach częściej, niż zmieniał koszulkę, więc był w stanie to zrozumieć. Ale loczek? Wyglądał tak młodo i niewinnie... Wpatrywał się w starszego, jakby właśnie objawił mu się sens życia. Miał takie czyste oczy; wyraźnie było widać, kiedy był smutny, zły, szczęśliwy... oraz jego zauroczenie Tomlinsonem. Dziwił się, iż ten niczego nie dostrzega, szczególnie, że z relacji Zayna podobno już pierwszego dnia wodził za nim wzrokiem. A przecież znali się niewiele dłużej. Niall martwił się o loczka, żeby nie skończył ze złamanym sercem...
- No wiesz... Jest przystojny, nie? I uroczy. Do tego bardzo miły...
- Niall, ja wiem, że Harry jest śliczny, ale to wciąż chłopak. Czy ty mi o czymś nie mówisz?
Horan wywrócił oczami i sięgnął po kawałek pizzy. Operacja dyskrecja nie wypaliła.
- Nie mówię o sobie. Ale może dla ciebie...?
Louis mimowolnie uśmiechnął się lekko i powrócił wzrokiem na film. To prawda, Hazz był słodki i z pewnością był w stanie oczarować tłumy ludzi. A co najbardziej niezwykłe, zdawał się być kompletnie nieświadomy swojego uroku. Lecz znali się o wiele za krótko, żeby w ogóle myśleć o czymś więcej, niż koledzy.
- Nini, daj spokój. Nie jesteśmy razem.
- Wiem. Ale zachowujecie się, jakbyście byli.
Tomlinson zmarszczył brwi, przez moment analizując słowa przyjaciela. Naprawdę tak to wygląda? Oni przecież nic nie robili. Może szybko nawiązała się między nimi nić porozumienia, czuli się przy sobie naprawdę swobodnie, ale czy to źle?
- Ale nie jesteśmy. I nawet nie planujemy.
- Jesteś pewny, że nie macie tego w planach?
- Ty na pewno.
Horan wzruszył ramionami i uśmiechnął się niewinnie. Oparł głowę o ramię przyjaciela, szukając odpowiednich słów.
- Właściwie... Jeśli będziecie, to będę zadowolony, jeśli nie to nie będę się smucił. Po prostu pragnę twojego szczęścia. A widzę, jak się przy nim uśmiechasz, traktujesz z taką troską... Wiesz, może lepiej się poznacie i kiedyś coś z tego będzie?
- Dziękuję, ale nie rób sobie nadziei. Wywołuje u mnie instynkt opiekuńczy, ma w sobie coś co mnie do niego przyciąga, lecz to nie jest miłość. A związek to coś poważniejszego, niż krótki romans z ładną osobą. Harry jest osobą, z którą należy się umawiać na poważnie, nie bawić.
Horan uśmiechnął się bardziej, usatysfakcjonowany taką odpowiedzią. Nawet bardzo. Na szczęście od rozstania z Elką bardzo wydoroślał i może nie skrzywdzi Stylesa. Miał przynajmniej taką nadzieję, bo Hazz zdawał się mieć zupełnie inne podejście do ich relacji. A może tylko mu się wydawało...
- Sam byś sobie kogoś znalazł, a nie się mieszasz do mojego życia miłosnego.
- Ja już oddałem swoje serce muzyce i jedzeniu. Na co mi ktoś więcej?
Tommo pokręcił tylko głową i odepchnął żartobliwie blondyna. Poznali się, kiedy zakładał wytwórnię. Pewnego dnia po prostu przyszedł i powiedział, że chciałby zostać piosenkarzem. Zdawało się to być dla Louisa niego komiczne - jakiś młody Irlandczyk z krzywymi zębami oraz niebywałymi pokładami pewności siebie, marzący o wielkiej karierze. Nie dał sobie wmówić, że to działa nieco inaczej i ostatecznie swoją determinacją urzekł szatyna. A teraz są najlepszymi przyjaciółmi i wraz z Zaynem tworzą nierozerwalną grupkę. Choć może wciąż to Malik znaczył dla niego najwięcej.
- To przestań mnie swatać z innymi.
Niall wzruszył ramionami i rzucił niby obojętnym tonem:
- Po prostu widzę, jak na siebie patrzycie.
Szatyn prychnął na to i posłał przyjacielowi poirytowane spojrzenie.
- Przestań. Chciałeś oglądać Batmana, to oglądaj.
Blondyn zadowolony z siebie powrócił do filmu. Nie zależało mu na tym, żeby przekonać Lou do podrywania Stylesa, a jedynie chciał zaszczepić w nim tę niepewność, zmusić do myślenia o loczku. Co udało mu się. Wszak już do końca Mrocznego rycerza jego umysł zaprzątały te lśniące, zielone oczy. Czy naprawdę patrzył na niego inaczej, niżeli na kolegę? Byli ze sobą blisko, ale Lou nie myślał o związku. Nie twierdził, że do końca życia będzie sam - oczywiście pewnego dnia pozna miłość swojego życia, lecz nie zamierzał się spieszyć. Choć Hazz był naprawdę uroczą osobą i jeśli kiedyś skończą razem, nie miałby nic przeciwko. Ale póki co musieli się lepiej poznać, zanim o czymkolwiek będzie myśleć. Choć część bardzo chciała wreszcie poczuć smak jego ust. Czy są tak miękkie, na jakie wyglądały? Ciekawe, czy kiedyś się już całował...
Szatyn pokręcił nieznacznie głową i sięgnął po ostatni kawałek pizzy, nim Horan spostrzegł jego ruch. Na szczęście był za bardzo wpatrzony w telewizor, pochłonięty do reszty akcją. Po krótkim wahaniu sięgnął po telefon i napisał do Stylesa:
L: Cześć, chciałbyś może się jutro spotkać? Mam niespodziankę
CZYTASZ
Two Worlds. One Heart || Larry&Ziam
FanfictionHarry od samego początku miał pod górkę. Pieniędzy zawsze było za mało, matka nawet nie próbowała udawać, że nie był wpadką, a ojciec zniknął tak szybko, jak się pojawił. Wychowany w świecie, gdzie dominował alkohol, seks i narkotyki, aż trudno uwie...