Rozdział 2

35 2 0
                                    

Bierz go. - powiedziałam do Nathana wysiadając z samochodu

Jest jeszcze przed godziną 17 a my już złapaliśmy naszego nudnego handlarza narkotykowego. Tak jak myślałam było całkiem łatwo. Nagle usłyszałam jakiś dziwny odgłos za mną. Szybko się odwróciłam i od razu zauważyłam leżącego na ziemi handlarza.

Co ty robisz? - zapytałam spoglądając na Nathana

Nie moja wina że się wywalił. - odparł i jednym ruchem podniósł mężczyznę

Gdzie mnie prowadzicie? - zapytał żałośnie

Zawsze od razu po złapaniu jakiegokolwiek przestępcy zawiązujemy mu oczy żeby nic nie widział. Przynajmniej zawsze jak wprowadzamy go do firmy to nie widzi wszystkich pracowników ani żadnych znaków szczególnych. Po prostu tak jest bezpieczniej.

Tam gdzie twoje miejsce. - odparłam

W końcu wszyscy weszliśmy do windy. Cały czas słyszę spanikowany oddech mężczyzny jakby przynajmniej jechał na ścięcie głowy.

Chłopaki weźcie go! - rozkazałam gdy weszliśmy na właściwie piętro

Dwójka mężczyzn od razu zerwała się ze swoim miejsc i przejęli od Nathana przestępcę. Na tym nasza praca się kończy. Dostarczanie ludzi policji to już nie nasze zajęcie. My tylko musimy dostarczyć ich do tego budynku. Potem inni pracownicy zajmują się ich transportem. Każdy u nas w firmie ma jakąś ustaloną rolę. Ja i teraz jeszcze mój cholerny partner jesteśmy od łapania ludzi. Dużo osób zajmuje się dokumentami do czego ja kompletnie nie mam głowy. Są też ochroniarze, przewoźnicy, informatycy i wiele innych dla mnie nudnych posad. Nie potrafiłabym siedzieć pół dnia za biurkiem i wypełniać jakieś głupie papiery. Potrzebuję pracy w terenie do której są potrzebne umiejętności fizyczne. Nigdy nie lubiłam siedzieć w miejscu. Idę prosto do szefa żeby z nim porozmawiać. Nathan chyba poszedł do naszego biura bo nie ma go nigdzie w zasięgu mojego wzroku.

Szefie musimy pogadać. - mówię od razu po otworzeniu drzwi

Nauczysz się kiedyś pukać? - popatrzył na mnie przerywając pracę

Raczej nie. - odparłam siadając na krześle - Czemu nadle przydzieliłeś mi partnera? Który w dodatku zachowuje się jak jakaś niemowa.

Nie każdy musi być tak wygadany jak ty. - westchnął - Po prostu chce dbać o Twoje bezpieczeństwo. We dwójkę zawsze jest lepiej i bezpieczniej. Poza tym nie przydzieliłbym Ci byle kogo. Nathan jest na prawdę dobry w tym co robi.

Dobrze by było gdyby jeszcze zaczął mi mówić co planuje zrobić. - fuknęłam

Daj mu czas żeby się zaklimatyzował. - odparł

Szefie to jest dorosły mężczyzna a nie jakieś dziecko. - oburzyłam się

Lepiej powiedz jak wam dzisiaj poszło. - zmienił temat ignorując moje oburzenie

Chłopaki już przejęli naszą dzisiejszą zdobycz. Było łatwo i nudno. Następnym razem daj mi kogoś bardziej niebezpiecznego i mniej przewidywalnego. - powiedziałam patrząc na niego

Nam. - poprawił mnie - Pamiętaj że teraz pracujecie we dwójkę.

Nawet jakbym chciała to trudno mi o tym zapomnieć. - westchnęłam

Skoro to już wszystko to możesz zmykać do domu. - odparł i wrócił do przeglądania jakiś papierów

Do jutra Szefie. - powiedziałam i wyszłam

Po chwili weszłam do mojego biura. Pewnie szef poprawił by mnie na "do naszego biura" ale mam to gdzieś. Właściwie to nie potrzebuje żadnego partnera i nie rozumiem czemu szef się tak uparł. No ale z szefem się nie dyskutuje bo jak coś postanowi to już tak po prostu musi być. Lubię moja pracę i nikt a już na pewno nie mężczyzna o platynowych włosach tego nie zmieni.

Możemy już iść. - powiedziałam bez namiętnie

Mężczyzna nawet na mnie nie spojrzał. Siedzi przy swoim cholernym biurku z nogami na blacie i cały czas mnie ignoruje. Co za idiota. Przyglądam się jego butom i nawet one pasują do całej jego sylwetki. Ciemne i ciężkie tak jak reszta stroju. Myślę że wiele ludzi może się go bać przez jego pokaźny wzrost, groźne ubranie i przez bez emocjonalny wyraz twarzy.

Następnym razem zanim coś zrobisz powiedz mi o tym. Może wtedy będzie nam się odrobinę lepiej pracowało. - powiedziałam pakując swoje rzeczy do torby

Może to ty przestań tak dużo gadać bo mnie rozpraszasz. - powiedział zaciskając szczękę

Najwyraźniej masz jakieś problemy z koncentracją. - odparłam wychodząc - Poza tym w każdej chwili możesz się zwolnić.

Ruszyłam pewnym krokiem do windy i zjechałam nią na dół. Wyszłam z budynku i od razu dotarł do mnie hałas z ulicy. Jeżdżące samochodu, rozmawiający ludzie i lekko wiejący wiatr. Zawsze to samo. To miasto zawsze jest ruchliwe i głośne. Zapięłam kurtkę i ruszyłam w stronę domu.

Już od kilku lat mieszkam zupełnie sama. Moja mama nie żyje a tata odszedł jeszcze zanim się urodziłam. Mam tylko starszego brata z którym i tak nie mam dobrych kontaktów. Czasami rozmawialiśmy przez telefon ale to tylko tyle. Ostatni raz widziałam go bardzo dawno temu. W dzieciństwie wszystko było zupełnie inaczej. Był dla mnie prawdziwym starszym bratem. Bronił mnie, pocieszał i zawsze mi pomagał. To właśnie on nauczył mnie walczyć. Odkąd pamiętam to była jego pasja i w jakiś sposób mnie nią zaraził. Jestem mu za to na prawdę wdzięczna. Teraz już wszystko jest inaczej. To już nie jest ten sam człowiek. Odkąd stał się pełnoletni z każdym rokiem było coraz gorzej. Często gdzieś wychodził, czasami był agresywny i po prostu po jakimś czasie każde z nas poszło w swoją stronę. Może aż tak bardzo zabolała go śmierć mamy. Chociaż niestety to było wiadome że mama odejdzie. Miała okropnego raka który ją wykończył. Mimo że to było tak dawno to nadal bardzo mnie to boli. Mama cała nam się oddała. Wychowywała nas sama a mimo to dała radę. Właściwie nie mam żadnej rodziny, dlatego szybko musiałam się usamodzielnić. Teraz jestem z tego dumna i cieszę się że żyje na swoim.

W końcu weszłam do ciepłego domu i szybko zaczęłam odgrzewać sobie jedzenie. Mój dom nie jest jakiś ogromny ale na pewno jest w nowoczesnym stylu. Przedpokój, duży salon połączony z kuchnią, łazienka z wanną i prysznicem oraz sypialnia z dużym łóżkiem to wszystko czego mi trzeba. Siadam na kanapie z jedzeniem i włączam telewizor żeby nie siedzieć w ciszy. Nagle słyszę wibracje mojego telefonu. Odblokowuje go i zauważam wiadomość.

Nicole: Będziesz dzisiaj?

Przez dłuższą chwilę zastanawiam się co odpisać. Moja druga praca miała być tylko tymczasowa ale chyba za bardzo się w nią wkręciłam. Ta praca to taka odskocznia i coś zupełnie innego. Mimo tego że zdrowy rozsądek każe mi napisać "nie" moje palce wystukują na klawiaturze zupełnie coś innego.

Ja: Tak.

Łatwo się uzależniam. Nie ważne co to jest. Jak mi się podoba to potrafię się w to wkręcić na maksa i wtedy zdrowy rozsądek nie ma tu nic do gadania. Od zawsze taka byłam. Od zawsze w pełni wkręcałam się w rzeczy które mi się podobały. Pasja, hobby i zaangażowanie jest dobre ale tylko do czasu gdy nasze myślenie jest rozsądne i zdrowe. W moim przypadku takie myślenie bardzo szybko odchodzi w zapomnienie.

I hate youOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz