Rozdział 21

17 2 0
                                    

Do domu wróciłam późno w nocy gdy w końcu Nicole przekonała mnie że nic jej nie jest i mogę zostawić ją samą w szpitalu. Dotrzymałam jej towarzystwa tak długo jak mogłam ale w końcu zmęczona położyłam się w swoim łóżku i zasnęłam.

Teraz stoję pod prysznicem a gorąca woda spływa po moim ciele. Nadal jestem nie do końca wyspana i z chęcią wróciłabym do łóżka. Po chwili zakręcam wodę i wychodzę spod prysznica zawijając się w ręczniki. Robię szybki i nieskomplikowany makijaż a następnie suszę włosy. Owinięta tylko ręcznikiem wychodzę z łazienki i o mało nie dostaje zawału.

Ja pierdole Jones! - krzyczę przestraszona

Pukałem ale chyba nie słyszałaś. - mówi całkiem spokojnie

Stoi na środku pokoju ze skrzyżowanymi rękami na piersi a wzrok ma wbity w podłogę tak jakby nie chciał na mnie patrzeć.

Oczywiście że nie słyszałam bo się kąpałam. - powiedziałam wkurzona - Mimo wszystko mogłeś nie wchodzić.

Po prostu idź się ubrać. - odchrząknął

Czemu miałabym to zrobić? - pytam złośliwie - To mój dom i będę w nim robić to co chce.

Jak dla mnie możesz być całkiem naga. - odpowiedział nawet przez sekundę nie patrząc na mnie

Wiem bo i tak na mnie nie spojrzysz. - zakpiłam i ruszyłam do sypialni

Szybko się ubrałam i wróciłam do salonu w którym niestety nadal przebywa Nathan.

Czego chcesz tym razem? - zapytałam stając przed nim

Jutro o 17 przyjadę po ciebie. Weź broń ale dobrze ją schowaj. Naszym planem jest złapanie Anakondy. O ile w ogóle tam będzie. - powiedział jakby nauczył się tego na pamięć

Widzę że Nathan ma jakąś dziwną minę. Jakby nie powiedział mi wszystkiego.

Okey. - odparłam - Coś jeszcze?

Właściwie to tak. - westchnął - Musimy przynajmniej trochę udawać pare. Żeby nikt nic nie podejrzewał.

Da się zrobić. - odpowiedziałam po chwili - Przecież i tak cały czas udajemy.

Co masz na myśli? - zapytał zdziwiony

Zupełnie zignorowałam jego pytanie bo nie chce teraz zagłębiać się w ten temat.

Chcesz kawę? - zmieniłam temat kierując się do kuchni

Nie. - odparł krótko i ruszył za mną

Daj spokój przecież cię nie zatruje. - zażartowałam - Może jednak chcesz?

Okey. - westchnął - Możesz mi zrobić.

Włączyłam ekspres i zrobiłam dwie pyszne i mocne kawy a ich aromat od razu zaczął roznosić się po całym domu.

Czy ty w ogóle kiedykolwiek śpisz? - zapytałam nagle podając mu kawę

Wojsko nauczyło mnie że nie potrzebuję dużo snu. - odparł beznamiętnie

Ale teraz już nie jesteś w wojsku i możesz spać ile chcesz. - odpowiedziałam biorąc łyka kawy

Wiem, ale niektóre nawyki nadal mi zostały. - powiedział opierając się o ścianę

Nawyki zawsze można zmienić. - spojrzałam na niego

To nie zawsze jest takie łatwe. - odparł patrząc w jeden punkt

Czasami wystarczy się postarać. - dodałam odwracającą wzrok

I hate youOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz