Rozdział 14

21 2 0
                                    

Bardzo długo się nad tym zastanawiałam. Przemyślałam wszystkie za i przeciw. Ale w końcu doszłam do wniosku że mu pomogę. Po prostu chce się dowiedzieć kto za tym wszystkim stoi. Poza tym bez mojej dawnej pracy coraz bardziej się nudzę.

Stoję pod moją byłą firmą już od jakiś 20 minut czekając aż ktoś będzie wchodził do środka żebym mogła wejść razem z nim. Niestety nie potrafię wymyślić nic innego. Drzwi otwierają się tylko po przytknięciu karty do czytnika więc potrzebna mi karta.

W końcu zauważam zbliżającego się mężczyznę którego kojarzę z zebrania. Pewnie dlatego że siedział w pierwszym rzędzie. Obserwuję każdy jego ruch i czekam aż otworzy dzwi.

Czegoś pani potrzebuje? - pyta niepewnie

Potrzebuje wejść do środka. - odpowiadam zgodnie z prawdą

Skoro nie masz swojej karty to obawiam się że to niemożliwe. - powiedział pewnie

Dobrze wiesz kim jestem i dobrze wiesz że jeszcze niedawno tu pracowałam. - westchnęłam - Po prostu otwórz drzwi.

Nie mogę tego zrobić. - odparł nie dając za wygraną

Podeszłam bliżej mężczyzny i szybko wyrwałam mu kartę z dłoni po czym przyłożyłam ją do czytnika dzięki czemu drzwi się otworzyły.

Nie martw się nie powiem Szefowi. - oddałam kartę przestraszonemu mężczyźnie

Pewnym krokiem weszłam do środka a odgłos moich obcasów zaczął roznosić się po dużej przestrzeni. Od razu ruszyłam w kierunku windy która akurat podjechała. Zdecydowanie mogę stwierdzić że ochroniarze tutaj są do niczego. Właśnie przed chwilą minęłam dwóch z nich a oni nawet nie zwrócili na mnie uwagi. A co gdybym była jakimś złodziejem, terrorystą lub zabójcą?

Dumnie ruszyłam przez korytarz na 6 piętrze i ku mojemu zaskoczeniu nie ma tu żywej duszy. Wszyscy się pochowali czy coś? Nagle usłyszałam odgłos otwieranych drzwi i dostrzegłam mojego byłego szefa.

Megan? - zapytał wyraźnie zaskoczony - Właśnie miałem do ciebie dzwonić.

A w jakiej sprawie? - zapytałam obrażonym głosem

Żeby porozmawiać. Może wejdziesz do mojego gabinetu? - otworzył mi drzwi i zrobił przejście

Głośno westchnęłam ale koniec końców weszłam do pomieszczenia i wygodnie usiadłam na krześle. Od razu zauważyłam że wszędzie stoją kartony a połowa rzeczy z szafek i półek zniknęła.

O czym chcesz rozmawiać? - zapytałam patrząc na niego wkurzona

Chce cię przeprosić. Na prawdę Megan bardzo cie przepraszam. Popełniłem błąd. Nie powinienem cię zwalniać. Wiem że jesteś niewinna. Nathan mi wszystko powiedział. - powiedział szczerze

Jak mogłeś pomyśleć że ja za tym wszystkim stoję? - zapytałam już spokojniejszym głosem

Nie wiem. Po prostu nie wiem. To był na prawdę mój błąd. Wiem że byłaś i jesteś wobec mnie lojalna. - spojrzał na mnie - Gdyby nie to że firma przestała istnieć to z chęcią przyjąbym cię z powrotem do pracy.

Jestem najlepsza prawda? - zapytałam żartobliwie

Zdecydowanie. - uśmiechnął się i odetchnął z ulgą

Odkryłeś już kto jest zdrajcą? - zapytałam z ciekawości

Jeszcze nie. Ale dzięki tobie zrozumiałem że na pewno ktoś musi nim być. - posłała mi miłe spojrzenie

Zawsze do usług Szefie. - odparłam wstając z krzesła

Niestety już nie jestem twoim szefem. - powiedział trochę smutny

Dla mnie zawsze nim będziesz. - zaśmiałam się - Wiesz może gdzie jest Nathan?

Pewnie u siebie w domu. - odparł ze zdziwieniem na twarzy

A podasz mi jego adres? - zapytałam delikatnie

Przecież wiesz że nie mogę. - westchnął ciężko

Obiecuje że cię nie wydam. - powiedziałam żeby się zgodził

Jesteś niemożliwa. - pokręcił oczami

Po chwili podał mi mała kartkę z zapisanym adresem którą schowałam do kieszeni dżinsów i szybko wyszłam z budynku.

_______________________________________

W końcu dojechałam do domu Nathana który znajduje się na obrzeżach miasta. Dom już z zewnątrz wygląda na duży i nowoczesny. Wokół niego nie ma żadnych innych domów. Tylko łąki i lasy. Nic dziwnego że jest taki zacofany skoro mieszka na kompletnym pustkowiu.

Podeszłam pod drzwi, wzięłam kilka głębokich wdechów i kilka razy zapukałam. Po chwili drzwi w końcu się otworzyły i dostrzegłam w nich zdziwionego Nathana.

Pomogę Ci. - powiedziałam beznamiętnie

Masz szczęście. - odparł i zrobił mi przejście w drzwiach

Uważaj bo jeszcze zmienię decyzję. - powiedziałam wchodząc do środka

Już od samego wejścia widać że dom jest na prawdę duży i urządzony w mrocznym stylu. Wykorzystując taktykę Nathana zaczęłam chodzić po całym domu czując się jak u siebie. Dom jest na prawdę niesamowity. Nowoczesny, przejrzysty i funkcjonalny. Przeważa w nim czerń z dodatkami bieli. Nie spodziewałam się że Nathan ma aż taki dobry gust.

Zaczynam rozumieć dlaczego tu mieszkasz. - powiedziałam wyglądając przez wielkie okno

A raczej nie przez okno tylko przez ścianę zrobioną z szyby która znajduje się w salonie.

Możesz w końcu przestać zwiedzać mój dom i zająć się ważniejszymi rzeczami? - zapytał poirytowany

Przestań być w końcu taki spięty. - odparłam wzdychając - Co tym razem zostało skradzione?

Mój sygnet. - powiedział podchodząc do mnie

A co on jest zrobiony z jakiś diamentów że aż tak ci na nim zależy? - zapytałam kpiąco

To pamiątka z wojska. - odparł jakby lekko urażony

Niech Ci będzie. - westchnęłam - Jak go znajdziemy?

Jest w nim lokalizator. - powiedział poważnie

Włożyłeś lokalizator do sygnetu? - zapytałam zdziwiona - Jesteś jeszcze dziwniejszy niż sądziłam.

Chodź za mną. - rozkazał

Niechętnie ruszyłam za nim po schodach w dół. Weszliśmy do czegoś na wzór dużej piwnicy. Tylko że ta piwnica nie służy do przechowywania różnych normalnych rzeczy.

Na środku stoi duży stół z krzesłami. Pod ścianą stoi długie biurko z dwoma komputerami i jeszcze jakimiś innymi urządzeniami a nam nim wisi duży telewizor. Nie ma tu żadnych okien ale dzięki lampom wiszącym na suficie jest całkiem jasno.

Patrzę na Nathana który siada przy komputerze i zaczyna coś w nim robić. Przyglądam mu się i dostrzegam że wygląda jakoś inaczej niż zwykle. Wiem! Nie ma na sobie tego czegoś na wzór nowoczesnej zbroi. Chyba pierwszy raz w życiu widzę go w zwykłej czarnej przylegającej do ciała bluzce na długi rękaw i w ciemnych dżinsach które sprawiają wrażenie ciężkich i mocnych.

Ktoś wystawił sygnet na czarnym rynku. - powiedział nagle

Może jednak jest zrobiony z diamentów. - zażartowałam

Podeszłam do Nathana i usiadłam na krześle obok kładąc nogi na biurku.

I co teraz zrobimy? - zapytałam chcąc usłyszeć jego genialny pomysł

Umówię się że sprzedawcą sygnetu pod pretekstem kupna. Wtedy razem pojedziemy w dane miejsce i złapiemy złodzieja. - powiedział pewnie

Okey. - odparłam - Tylko niech nie będzie nudno.

Tylko nie spieprz tej akcji. - powiedział spoglądając na mnie

Ja? - oburzyłam się - Jestem profesjonalistką i zawsze robię wszystko tak jak trzeba.

To się okaże. - odparł bezczelnie

I hate youOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz