Rozdział 12

24 2 0
                                    

Jest już koło południa. Niedawno skończyłam się szykować i ogarniać. Biorę wszystkie potrzebne rzeczy i wychodzę z domu. Dziś pierwszy raz od dłuższego czasu w końcu pojadę gdzieś samochodem. Wchodzę do garażu i wsiadam do auta szybko nim odjeżdżając.

Już rano zadzwoniłam do mojego kolegi i poprosiłam go o przysługę. O przysługę dotyczącą Nathana. Ma mi znaleźć wszystkie informacje o nim. Zwłaszcza te kiedy był w wojsku. Jeśli mam rozwiązać te wszystkie kradzieże to muszę zacząć od mojego głównego podejrzanego. Niestety nie jest to człowiek który powie mi wszystko o sobie więc po prostu muszę skorzystać z innych źródeł żeby zdobyć jakiekolwiek informacje.

Po jakiejś godzinie w końcu dojeżdżam na miejsce. Parkuję samochód i wychodzę z niego rozglądając się po okolicy. Mimo tego że dawno tu nie byłam to nie widzę jakiś znacznych zmian.

To moje rodzinne miasteczko. To tu się urodziłam, wychowałam, dorastałam i to tu czuwałam przy mamie podczas jej choroby. Mam dużo wspomnień związanych z tym miejscem. Niektóre są dobre, niektóre są złe.

Miasteczko jest małe i można by powiedzieć że przytulne. Praktycznie wszyscy się tu znają a przynajmniej tak było kiedyś. Mimo wszystko odkąd stałam się nastolatką to wszystko tutaj zaczęło mnie przytłaczać i zwyczajnie nudzić. Dlatego przeprowadziłam się do dużego i bardziej nowoczesnego miasta.

Idę wzdłuż ścieżki i dochodzę do małego domu w którym mieszka mój znajomy. Biorę kilka głębokich wdechów i pukam w drzwi.

Megan? - pyta zaskoczony mężczyzna po otworzeniu drzwi - Ale się zmieniłaś.

Uznam to za komplement. - zażartowałam

Chodź tu do mnie. - chłopak wyciągnął ręce w moją stronę

Bez wahania podeszłam i po prostu go przytuliłam.

Max to jeden z nielicznych znajomych z mojego dzieciństwa. Pamiętam że przez dłuższy czas byłam w nim nieźle zauroczona ale z racji tego że jest ode mnie kilka lat starszy to nigdy nie patrzył na mnie w ten sposób. Teraz mam zupełnie inny typ faceta ale mimo wszystko mogę przyznać że Max jest przystojny i na prawdę uroczy. Ma ciemne blond włosy, jest dość wysoki i szczupły. Ma delikatne rysy twarzy i słodkie dołeczki w policzkach gdy się uśmiecha.

Wchodź do środka. - zrobił mi przejście w drzwiach

Dom wygląda prawie tak jak go zapamiętałam. Widać że jest trochę odnowiony i nowocześniejszy ale układ pomieszczeń i wiele innych rzeczy jest takie samo jak było.

Chcesz coś do picia? - zapytał prowadząc mnie do salonu

To może kawę. - odparłam po chwili namysłu - Tylko mocną.

Już się robi. - powiedział i pobiegł do kuchni

Usiadłam wygodnie na kanapie a po chwili wrócił Max z moim napojem i usiadł koło mnie.

Opowiadaj co u ciebie. Oprócz tego że wyrosłaś na niezłą laskę. - lekko się zaśmiałam

Masz nadal to samo poczucie humoru co parę lat temu. - uśmiechnęłam się do niego - Co u mnie? Hmm pracuję, mieszkam w swoim domu, jestem sama ale jakoś bardzo mi to nie przeszkadza. Ogólnie jestem szczęśliwa tylko teraz mam małe kłopoty.

Jakby co to zawsze wal do mnie to pomogę jeśli będę mógł. - powiedział szczerze

Zapamiętam. - posłałam mu wdzięczne spojrzenie - A co u ciebie?

Mam narzeczoną i w sumie planujemy ślub. - powiedział na prawdę szczęśliwy

Mam nadzieję że kiedyś poznam twoją wybrankę. - wzięłam kilka łyków kawy

Mam to o co prosiłaś. - wstał i wyciągnął coś z szuflady

Podał mi czarną teczkę i usiadł z powrotem na kanapie.

Na prawdę dziękuję. Jestem ci winna przysługę. - cmoknęłam go lekko w policzek - Muszę już jechać.

Jesteś pewna? - zapytał wstając za mną - Możesz jeszcze zostać jeśli chcesz.

Chcę jeszcze odwiedzić mamę. - odpowiedziałam niepewnie

Chcesz żebym poszedł z tobą? - zapytał troskliwym głosem

Poradzę sobie. - ostatni raz go uściskałam i wyszłam z domu

Wsiadłam do samochodu i rzuciłam teczkę na siedzenie pasażera. Zajmę się tym później. Teraz muszę pojechać do mamy.

Po chwili zaparkowałam pod cmentarzem a po drodze kupiłam wazon i duży bukiet białych róż. Mama zawsze uwielbiała białe róże i nawet hodowała je na ogródku. Te kwiaty kojarzą mi się tylko z nią i z jej anielską cierpliwością do moich wybryków.

Wchodzę na cmentarz i szybko docieram na jej grób. Jest jak zwykle czysty i schludny. Stawiam na nim wazon, nalewam do niego wody i wstawiam róże. Siadam na ławce i standardowo ogarnia mnie smutek.

Tęsknię za nią każdego dnia. Ale wiem że muszę żyć dalej. Żyć tak jak chcę i żyć pełnią życia. Mama zawsze tego chciała i zawsze mi to powtarzała. Ten świat jest cholernie niesprawiedliwy. Zawsze ci dobrzy ludzie odchodząc zdecydowanie za szybko.

_______________________________________

Jakiś czas temu w końcu wróciłam do domu. Teraz siedzę w salonie i staram się otworzyć teczkę którą dostałam od Maxa. Nie wiem co ale coś mi podpowiada że znajdę tam coś dziwnego ale zarazem ciekawego.

Biorę kilka wdechów, otwieram teczkę i wyciągam z niej wszystkie dokumenty. Większość z nich to jakieś akta, wydruki z internetu lub fragmenty gazet. Jeden nagłówek szczególnie przyciąga moją uwagę. Biorę do ręki kartkę i zaczynam czytać cały tekst powoli i zrozumiale.

Po chwili nie mogę uwierzyć w to co przeczytałam. Podczas pewnej tajnej misji w wojsku Nathan i jego czternastu towarzyszy weszli do małego budynku w którym zostali uwięzieni. Okazało się że to pułapka i w budynku była bomba która wybuchła. Wszyscy ludzie którzy byli w tym budynku zginęli na miejscu. Oprócz jednej osoby. Oprócz Nathan. Tylko on przeżył ten wybuch. Po tym zdarzeniu odszedł z wojska i już nigdy więcej do niego nie wrócił.

Siedzę nadal w szoku. On jest kurde jakiś nieśmiertelny? Czy po prostu miał ogromnego farta i jakimś cudem wyszedł żywy z budynku w którym wybuchła bomba? Nie mam pojęcia. Nie wiem jak mam to wytłumaczyć. Z piętnastki ludzi przeżył tylko on. Przecież to jest wręcz niemożliwe.

Nagle z zamyślenia i główkowania wyrywa mnie dźwięk wiadomości z telefonu. Biorę go do ręki i szybko odczytuje.

Nicole: Będziesz dzisiaj? Jest duży ruch ;-)

Duży ruch, więcej ludzi czyli po prostu większa możliwość na zarobienie większych pieniędzy. Nie byłabym sobą gdybym się na to nie zgodziła.

Ja: Zaraz wychodzę z domu :-)

Chowam wszystkie dokumenty, robię nowy makijaż i szybko pakuję wszystkie potrzebne rzeczy do torby. Po chwili wychodzę z domu i ruszam przed siebie. Na dworzu jest już ciemno ale nie jest jakoś bardzo późno więc nadal jest dość spory ruch. Zdecydowanie powinnam się wyluzować a praca w klubie nadaje się do tego idealnie.

I hate youOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz