Rozdział 7

24 1 0
                                    

Dziś udało mi się trochę wcześniej wyjść z domu więc nie muszę się spieszyć tak jak zwykle. Właśnie czekam w kawiarni na moją poranną dawkę kofeiny przeglądając media społecznościowe.

Cześć kochana. - słyszę nagle entuzjastyczny głos

Odrywam wzroku od ekranu i zauważam piękną wysoką blondynkę. To nie może być nikt inny tylko Nicole. Ta dziewczyna to chyba jedyna osoba na świecie którą darzę prawdziwą sympatią. Poznałam ją jakiś czas temu przy pierwszym zetknięciu z moją drugą pracą. Nicole od razu pomogła mi się zaklimatyzować i nauczyła mnie paru rzeczy.

Cześć piękna. - podchodzę i lekko ją przytulam

Pogadamy chwilę? - zapytała wskazując na pusty stolik

Jasne. - odparłam i szybko wzięłam kawę którą właśnie podała mi pracownica kawiarni

Obydwie usiadłyśmy przy okrągłym stoliku. Rozejrzałam się dookoła i zauważyłam ludzi patrzących się na nas. A raczej na Nicole. Nic dziwnego że często jest obserwowana. Ma taką delikatną i śliczną urodę że niejedna kobieta pewnie jej zazdrości w tym ja. Ma długie proste blond włosy, jasną karnację, jest wysoka i szczupła a co najważniejsze ubiera się elegancko a zarazem seksownie. Siedząc przy sobie wyglądamy jak dwa zupełnie inne światy. Ona taka delikatna, promieniejąca i kolorowa. A ja czarna od góry do dołu i zazwyczaj ze złowieszczą miną.

Dawno cię u nas nie było. - westchnęła trochę smutna

Wiem, wiem ale jak już mówiłam staram się skupić na pracy. - wypuściłam głośno powietrze

Rozumiem ale dobrze wiesz że Luis cię uwielbia i często o ciebie pyta. - odparła i wzięła łyka mojej kawy

Postaram się przyjść jeszcze w tym tygodniu. - odparłam po chwili namysłu

Trzymam cię za słowo. - szeroko się uśmiechnęła

Powiedz lepiej co u ciebie? - zmieniłam temat

Raczej po staremu. Ale cały czas jestem czysta. - powiedziała z ulgą

Jestem z ciebie dumna. - lekko złapałam ją za rękę

Dzięki kochana. - odwzajemniła mój uścisk

Fuck. - powiedziałam sama do siebie patrząc na zegarek - Muszę lecieć do pracy.

Gwałtownie wstałam biorąc kawę i dałam Nicole szybkiego buziaka w policzek na pożegnanie.

I oczywiście jak zwykle muszę się spieszyć. Nigdy nie potrafiłam dobrze rozplanować sobie czasu i chyba zostanie mi tak już do końca życia.

Jak najszybciej ruszyłam do pracy potykając się kilka razy o cholerny krzywo ułożony chodnik. Po co układać chodniki na których można połamać sobie nogi? Nie rozumiem tego świata. Równo o godzinie 9 weszłam do biura i odetchnęłam z ulgą.

Widzę że udało Ci się uniknąć spóźnienia. - powiedział Nathan na przywitanie

Również miło mi cię widzieć. - odparłam sarkastycznie i usiadłam na fotel

_______________________________________

Oddaj mi moje kluczyki od samochodu. - powiedział nagle jak weszliśmy do biura po akcji

Nie mam twoich pieprzonych kluczyków. - odparłam wyraźnie

Już drugi raz nie dam się na to nabrać. - powiedział i podszedł do mojego biurka

Zaczął nerwowo przekładać wszystkie moje rzeczy aż nagle chwycił moją torbę.

Nie dotykaj moich rzeczy. - wycedziłam przez zęby

Zanim zdążyłam wyrwać mu torbę gwałtownie ją przekręcił i cała jej zawartość znalazła się na podłodze.

Powaliło cię?! - syknęłam i uklęknęłam żeby wszystko posprzątać

Nagle pośród wszystkich rzeczy w oczy rzuciły mi się kluczyki. Jego cholerne kluczyki. To nie może być prawda. Przecież nawet ani razu nie miałam tych kluczyków w ręce. Jezu co się tutaj dzieje?! Nie wiem jak to możliwe. Na prawdę nie mam pojęcia. Najgorsze jest to że to już się zdarza drugi raz.

Z niedowierzaniem wzięłam w rękę te kluczyki i powoli wstałam patrząc na Nathana.

Posłuchaj. - powiedziałam spokojnie chcąc wszystko wyjaśnić

Nie będę cię słuchał. - wycedził przez zęby - Tego już za wiele.

Nie wzięłam tych kluczyków. - powiedziałam nerwowo - Przecież każdy mógł tu wejść i włożyć mi je do torby.

Zamknij się. - nachylił się nade mną przez co zaczęło mi się ciężej oddychać - Nie dość że jesteś złodziejką to do tego jeszcze jesteś pieprzoną kłamczuchą.

Szybko mnie wyminął i wyszedł trzaskając drzwiami. Jeszcze przez chwilę stałam jak wryta i próbowałam znaleźć jakieś logiczne wyjaśnienie tego jakim cudem rzeczy Nathan cały czas znajdują się przy mnie. Nie wiem co się tu dzieje ale powoli zaczynam mieć dosyć.

W końcu pozbierałam z podłogi moje rzeczy i wyszłam na zewnątrz. Wzięłam głębokie wdechy wciągając świeże powietrze i ruszyłam do domu. To wszystko to na prawdę wielkie przegięcie. Nie jestem żadną złodziejką. Albo tracę zmysły albo po prostu ktoś mnie wrabia. A może to Nathan? Może aż tak mnie nie lubi że chce zrobić tak żebym uważała siebie za wariatkę i żebym się zwolniła. O nie, nie, nie. Na to, to ja na pewno nie pozwolę.

W końcu weszłam z ulgą do domu. Zdjęłam buty i kurtkę aż nagle usłyszałam dzwonek do drzwi. Zdziwiona podeszłam do nich i po prostu je otworzyłam.

Cześć Megan. - od razu powitał mnie mężczyzna

Jestem pewna że skądś go kojarzę. A tak już wiem. To Nick. Tak samo jak ostatnio ma na sobie garnitur. Teraz jest trochę wyższy niż ostatnio prawdopodobnie dlatego że nie mam już na sobie obcasów.

Cześć. - odpowiedziałam zdziwiona

Pomyślałem że moglibyśmy pogadać. - głupio się uśmiechnął - Mogę wejść?

Jasne, wchodź. - odparłam wzdychając

Albo ten facet ma idealne wyczucie czasu albo obserwował mnie lub mój dom. A myślałam że ten dzień nie może być jeszcze gorszy.

Mieszkasz sama? - zapytał gdy usiedliśmy na kanapie w salonie

Tak. - odparłam - Chcesz coś do picia?

Herbata byłaby idealna. - powiedział rozglądając się po pokoju

W takim razie już robię. - wstałam i poszłam do kuchni

Jeśli nie będzie się za dużo uśmiechał to może nie będę zmuszona wyprosić go z mojego domu. Nie wiem co jest nie tak z jego uśmiechem ale po prostu doprowadza mnie do szału.

Zrobiłam dwie herbaty i wróciłam do salonu siadając koło niego ale w bezpiecznej odległości.

To może chcesz mi powiedzieć gdzie pracujesz? - zapytałam udając zainteresowaną

W biurze. - odparł dumnie - Dokumenty i te sprawy to moja bajka.

Boże co za nudy. Nie przypominam sobie żeby w szkole był aż takim nudziarzem. Jak tak dalej pójdzie to zamiast tej herbaty będę potrzebowała kawy żeby tu nie zasnąć.

Masz jakiegoś chłopaka? Męża? Narzeczonego? - zapytał nieśmiało

Nie, nie, nic z tych rzeczy. - pokręciłam głową

Ja też jestem sam. - dodał i popatrzył na mnie

Jeśli cała jego osoba i całe jego życie jest tak nudne to wcale się nie dziwię. A w sumie szkoda bo jest całkiem przystojny. Co prawda nie mój typ ale myślę że wielu kobietą by się spodobał.

Może chcesz coś zjeść? - zapytałam przerywając niezręczną ciszę

Z chęcią. - uśmiechnął się

Nie, nie proszę tylko nie to. Szybko wstałam i poszłam do kuchni coś nam przygotować żeby nie patrzeć dłużej na jego idiotyczny uśmiech.





I hate youOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz