Rozdział 42

18 3 0
                                    

Dobrze że Nathan nie zamknął drzwi na klucz bo musiałabym go obudzić żeby wejść do domu. Jest już 3 w nocy więc staram zachowywać się na prawdę cicho.

Już przed domem zdjęłam obcasy żeby nie wywołać niepotrzebnego hałasu i powoli weszłam do domu.

Przeszłam przez korytarz i weszłam do salonu który dzięki wielkiej szklanej ścianie jest delikatnie oświetlony przez światło księżyca.

Witaj Megan. - usłyszałam nagle jego głos dochodzący z ciemnego konta kanapy

Z przestraszenia aż upuściłam obcasy które spadły na podłogę robiąc hałas.

Nathan zapalił lampkę dzięki czemu dopiero teraz dokładnie go widzę. Siedzi na kanapie w dresach i luźnej koszulce i uważnie mi się przygląda.

Czemu nie śpisz? - zapytałam zdziwiona

Czekałem na ciebie. - odparł całkiem poważnie

Popatrzyłam na niego pytającym wzrokiem.

Przepraszam. - wymamrotał ciężko - Przepraszam że nie powiedziałem Ci o tym cholernym Nicku.

Wow. Nathan zdobył się na przeprosiny tak totalnie sam z siebie.

Wcześniej zapytałeś się czy bym Ci uwierzyła. - powiedziałam wracając wspomnieniami do porannej kłótni

Zapomnij o tym. - od razu przerwał moją wypowiedź

Położyłam moją torbę na podłodze, podeszłam do kanapy i usiadłam koło niego.

Przez moją upartość pewnie na początku bym Ci nie uwierzyła. - zaczęłam kontynuować - Ale na pewno nie miało by to wpływy na moje zaufanie do ciebie.

Wiem że popełniłem pieprzony błąd nie mówiąc ci tego. - westchnął ciężko

Każdy popełnia błędy. - spojrzałam na niego - Ale nie chce żebyśmy kłócili się przez Nicka.

Nathan głośno wypuścił powietrze jakby mu ulżyło i zaczął patrzeć przed siebie w zamyśleniu.

Kochałaś go? - zapytał nagle

Nie. - odparłam od razu - Szczerze mówiąc to chyba nic do niego nie czułam.

Więc czemu się z nim spotykałaś? - zapytał zmieszany

Sama nie wiem. - westchnęłam - Może w jakiś sposób lubiłam to że się tak dla mnie stara.

Nagle nastała niezręczna cisza jakby żadne z nas nie wiedziało co powiedzieć.

Teraz już wiem dlaczego aż tak bardzo go nie lubiłeś. - zażartowałam żeby rozluźnić atmosferę

Nathan delikatnie się zaśmiał ale po sekundzie na jego twarzy znów pojawił się ten bez emocjonalny wyraz.

Przepraszam że musiałaś znosić te wszystkie tortury. - powiedział szczerze

To nie twoja wina. - odparłam stanowczo żeby w końcu to do niego dotarło - Właściwie żyje dzięki tobie.

Żyjesz dzięki swojej wytrzymałości. - od razu mnie poprawił

Przez ten cały czas miałam cichą nadzieję że mnie uratujesz. - uśmiechnęłam się sama do siebie

Wiem że to za długo trwało. - powiedział jakby miał poczucie winy

Przestań. - położyłam swoją rękę na jego dłoni - Jestem ci wdzięczna za to co dla mnie zrobiłeś.

Nagle poczułam ciepło które zaczęło opanowywać całe moje ciało. Ostatnio coraz częściej mam tak gdy jestem w pobliżu Nathana.

Gwałtownie wstałam i zdjęłam dżinsową kurtkę dzięki czemu poczułam lekką ulgę.

I hate youOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz