Rozdział 28

17 2 0
                                    

Pocieram oczy i otwieram je leniwie. Dopiero po chwili dociera do mnie że nie jestem w swoim łóżku. W pomieszczeniu jest zdecydowanie za jasno a promienie słońca które wpadają przez okno rażą mnie w oczy.

Dzień dobry śpiochu. - zauważyłam nagle Nicole stojąca przy ścianie

Która godzina? - zapytałam zaspana

Już południe. - odparła i podeszła do łóżka. - Masz - podała mi cudownie pachnącą kawę

Dzięki. - usiadłam na łóżku - Chyba nieźle wczoraj popiłam?

Nie aż tak nieźle jak czasami. - odparła żartobliwie

W sumie ma rację. Teraz wszystko sobie przypominam. Pamiętam że dużo tańczyłam a potem usiadłam przy barze i wypiłam kilka drinków. Gdy byłam już lekko wstawiona Nicole wzięła mój samochód i przyjechałyśmy do jej domu. Wiem że Nicole nic nie piła bo inaczej nie wsiadłaby za kierownicę. Potem pamiętam tylko że byłam wykończona i szybko zasnęłam przytulona do przyjaciółki.

Chodź na śniadanie. - rozkazała kierując się do kuchni

Najpierw pobiegłam szybko do łazienki żeby się trochę odświeżyć. Ku mojemu zdziwieniu wczorajszy makijaż nadal trzyma się całkiem dobrze. Najwyraźniej byłam tak wstawiona i zmęczona że nawet nie pomyślałam o zmyciu makijażu lub o prysznicu.

Czym zasłużyłam sobie na takie dobre traktowanie? - zażartowałam wchodząc do kuchni

Spojrzałam na stół i widzę że Nicole zdecydowanie poniosła fantazja kucharska. Zrobiła naleśniki z owocami polane gorącą czekoladą. Już dawno nie jadłam takich pyszności. Nicole zdecydowanie odziedziczyła talent kucharski po swojej mamie.

Lepiej spróbuj i powiedz czy dobre. - ponagliła mnie siadając przy stole

Wyglądają cudownie więc na pewno tak samo smakują. - odparłam i usiadłam na przeciwko niej

Widzę że Nicole przygląda mi się i czeka na moją opinię na temat smaku jej naleśników. Żeby nie trzymać jej dłużej w niepewności w końcu spróbowałam mojego śniadania.

I jak? - zapytała od razu

Tak jak mówiłam. Na prawdę pyszne. - odparłam zgodnie z prawdą

Blondynka szeroko się uśmiechnęła i wręcz ucieszyła się jak dziecko.

Nicole chwilami ma w sobie taką beztroskę która jest często spotykana u małych dzieci. Pewnie u innych osób by mnie to denerwowało ale u niej to pewnego rodzaju zaleta.

Podwieziesz mnie do klubu? - zapytała poprawiając makijaż

Jasne. - odparłam bez wahania

Wiem że dla Nicole praca w klubie to coś co daje jej pieniądze na życie i na utrzymanie. Ona jest tam praktycznie codziennie i praktycznie cały czas. Z jednej strony na prawdę ją podziwiam. Dla mnie klub to taka odskocznia i nie jestem pewna czy potrafiłabym tam przebywać prawie cały czas. Mimo wszystko Nicole nie narzeka na swoją pracę i wydaje mi się że na prawdę ją lubi.

Szybko dokończyłam jeść śniadanie i pozbierałam wszystkie swoje rzeczy jakie udało mi się znaleźć.

To twoje. - podała mi kluczyki od samochodu o których zupełnie zapomniałam

Dzięki. - posłałam jej uśmiech - Jedziemy?

Yhym. - pokiwała głową i wzięła swoją ogromną torbę którą zawsze zabiera do pracy

Wyszłyśmy na zewnątrz i znów zaatakowały mnie promienie słońca. Raczej nie jestem zwolenniczką słonecznej pogody. Ale niestety zbliża się typowo letnia i słoneczna pora roku.

I hate youOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz