Rozdział 38

17 1 0
                                    

Zacznij w końcu gadać! - krzyknął Nick po raz kolejny po czym gwałtownie i mocno pociągnął mnie za włosy przez co do oczu naszły mi łzy

Pierdol się. - wycedziłam przez zęby na tyle głośno na ile byłam w stanie

Nick w końcu puścił moje włosy przez co ból stał się trochę mniejszy.

Nagle odszedł ode mnie i wyraźnie wyprowadzony z równowagi uderzył parę razy w ścianę przez co w pomieszczeniu rozniósł się nieprzyjemny odgłos.

Nie sądziłem że jesteś aż taka twarda. - powiedział wściekle

Nie znasz moich możliwości. - odparłam złośliwie

Co prawda jestem już na granicy wytrzymałości ale nigdy mu tego nie powiem. Jestem wycięczona, zmęczona, cała obolała a moje ciało jest tak zdrętwiałe że mam uczucie jakby należało do kogoś innego.

Ciekawe jak wytrzymała będziesz jak zacznę odcinać Ci palce. - wycedził przez zęby z szyderczym uśmiechem

Nagle usłyszałam donośny huk przez który podskoczyło mi ciśnienie.

Wiem że coś jest nie tak bo nawet Nick stanął jak wryty a na jego twarzy pojawiła się niepewność.

Nawet nie waż się odzywać. - zagroził mi ściszonym głosem

Nick wyjął pistolet i po cichu podszedł do drzwi.

W tej samej chwili usłyszałam odgłosy walki dochodzące zza drzwi.
Nie mam pojęcia co tam się dzieje dlatego wolę się nie odzywać. Widzę że Nick wygląda na zmieszanego jakby sam nie wiedział co się właśnie dzieje w pomieszczeniu obok.

Nagle wszelkie hałasy i odgłosy ucichły i nastała dziwna grobowa cisza.

Nick chwycił za klamkę a moje serce zaczęło walić jak szalone. Bez szelestnie zaczął otwierać drzwi nadal trzymając pistolet w gotowości.

Sekundę później wszystko się zmieniło.

Nagle Nick został przez kogoś gwałtownie kopnięty przez co stracił równowagę i wypuścił pistolet z dłoni a następnie czyjaś pięść mocno spotkała się z jego twarzą dzięki czemu upadł na podłogę.

Drzwi do końca się otworzyły i w końcu wszedł przez nie wysoki, dobrze zbudowany mężczyzna z platynowymi włosami.

To nikt inny jak Nathan Jones we własnej osobie.

Momentalnie do oczu naszły mi łzy szczęścia i poczułam ogromną ulgę.

Dłużej się nie dało? - zapytałam żartobliwie starając się nie płakać

Cholera Megan. - westchnął z ogromną ulgą w głosie - Dobrze że żyjesz.

Uśmiechnęłam się od ucha do ucha na co on odpowiedział tym samym.

Szybko do mnie podszedł i rozciął sznurki które przymocowywały moje ciało do tego cholernego krzesła.

Gwałtownie wstałam i dopiero po chwili zrozumiałam że to był mój błąd. Strasznie zakręciło mi się w głowie przez co straciłam równowagę.

Przed upadkiem na podłogę uratowały mnie ramiona Nathana które mocno mnie objęły. Gdy moja skóra zetknęła się z jego skórą poczułam jeszcze większą ulgę.

Możesz iść czy mam cię zanieść? - zapytał po chwili z troską w głosie

Dam radę. - odparłam i z całych sił postarałam się przezwyciężyć wszelkie bóle

Odsunęłam się od niego i poczułam że w końcu mam całkowitą kontrolę nad swoim ciałem.

Żadne z was stąd nie wyjdzie. - dotarł do mnie nagle rozwścieczony głos Nicka

I hate youOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz