Rozdział 5

23 1 0
                                    

Przechodzę przez ulicę uważając żeby nie wylać gorącej kawy. Nagle gwałtownie i szybko zza rogu wyjeżdża głośny samochód.Zanim zdążyłam jakkolwiek zareagować auto z piskiem opon zatrzymało się kilkanaście centymetrów przede mną. Serce zaczęło mi szybciej bić i spojrzałam na kierowcę.

Oczywiście za kierownicą siedzi pieprzony Nathan. Poznaje te jego cholernie jasne włosy. Ten typ zaczyna doprowadzać mnie do szału. A teraz jeszcze o mały włos mnie nie przejechał. Jakoś szczególnie nie znam się na samochodach ale poznaje że to mustang. Czarny mustang. W sumie Nathan całkiem dobrze pasuje do tego samochodu.

Mogłabyś w końcu zejść z ulicy?! - krzyknął do mnie przez okno

Wal się Jones! - odkrzyknęłam w odpowiedzi i weszłam w końcu na chodnik

Przytknęłam kartę do czytnika i weszłam do środka. W całym budynku na każdym piętrze jest kilku ochroniarzy na wszelki wypadek. Z tego co mi wiadomo nigdy nie doszło do żadnego włamania do firmy więc myślę że system zabezpieczeń który tutaj jest na prawdę działa.

Przywołuje przyciskiem windę i czekam aż przyjedzie z dołu. Po chwili drzwi windy płynnie się otwierają i oczywiście winda nie jest pusta. Wzdycham z irytacją i wchodzę do środka stając obok Nathana. Pewnie zaparkował swojego mustanga na firmowym parkingu. Każdy z pracowników ma tam swoje miejsce parkingowe które może wykorzystywać.

Mógłbyś uważać jak jeździsz. - powiedziałam nagle z jadem w głosie

To ty mogłabyś uważać jak chodzisz. - odparł swoim standardowym tonem

Co za idiota. O mało mnie nie potrącił i nawet nie potrafi przyznać się do winy. Taki z niego cholerny pan dorosły.

To że masz mustanga nie oznacza że musisz nim jeździć jak idiota. - fuknęłam wychodząc z windy

To że ciebie nie stać na samochód nie oznacza że musisz mi zazdrościć. - odpowiedział idąc za mną

Jakbyś chciał wiedzieć to niczego ci nie zazdroszczę. Jedynie co to ci współczuję tego gburowatego i nudnego charakteru. - powiedziałam pewnie

Przynajmniej nie jestem kłamcą i złodziejem. - odparł złośliwie

Ja też nie jestem. - powiedziałam podniesionym tonem - Jak już mówiłam nie mam pojęcia jakim cudem twoja głupia karta znalazła się w mojej kieszeni.

I tak ci nie wierzę. - odparł wchodząc za mną do biura

Wcale mnie to nie dziwi. - westchnęłam

Podeszłam do biurka i szybko złapałam teczkę żeby przeczytać jej zawartość jako pierwsza. Usiadłam na fotelu i położyłam nogi na blacie. Nie zwracając uwagi na Nathana zaczęłam czytać naszą dzisiejszą sprawę.

_______________________________________

Szefie kiedy zaczniemy dostawać jakieś ciekawsze zlecenia? Nie ukrywam że zaczynam się już trochę nudzić. - powiedziałam wchodząc do jego gabinetu

Właśnie wróciliśmy z akcji i znowu było masakrycznie nudno. Jeszcze niedawno dostawałam takie sprawy na które potrzebowałam więcej czasu niż jeden dzień. A teraz? Nie dość ze sprawy są proste i nudne to jeszcze muszę pracować z Nathanem który jest jeszcze bardziej nudniejszy. Praktycznie w ogóle ze mną nie rozmawia i nie zwraca uwagi na moje prośby, pytania, pretensje lub po prostu chęć przerwania cholernej ciszy i zaczęcia rozmowy.

Tobie nigdy nie da się dogodzić. - westchnął - Ale obawiam się że będzie coraz gorzej.

Ze zdziwieniem usiadłam na przeciwko niego i zaczęłam go obserwować. Pierwszy raz słyszę takie słowa od szefa więc na prawdę musi dziać się coś poważnego.

I hate youOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz