Rozdział 33

20 1 0
                                    

Moje wczorajsze spotkanie z Nathanem było zupełnie inne niż zwykle. Jego szczerość i wyznanie mi prawdy o jego dzieciństwie było dość niespodziewanym krokiem. Pokazał mi siebie z trochę innej strony. Chociaż mimo wszystko nadal jest tym tajemniczym, niezrozumiałym, władczym i dupkowatym Nathanem.

Nie mogę przestać myśleć o tym jak mój mózg wczoraj zareagował na dotyk i wzrok Nathana. Poczułam jakby niewidzialną siłę która kierowała moim ciałem. Zdecydowanie nie wszystko jest ze mną w porządku. Przez te wszystkie dziwne i nie wyjaśnione sytuację mój umysł chyba trochę powariował.

Dość długo i intensywnie nad tym myślałam ale koniec końców stwierdziłam że po prostu to zrobię. Poproszę Maxa żeby spróbował znaleźć jakieś informację o rodzicach Nathana. Wiem że to nie moja sprawa i nie powinnam się w to mieszać. Ale to jest silniejsze ode mnie. Uważam że Jones powinien dowiedzieć się czemu spędził dzieciństwo w domu dziecka.

Właśnie zaparkowałam w moim rodzinnym małym miasteczku i ruszyłam do domu Maxa. Tutaj wszystko jest inne niż w mieście. Jest więcej przyrody i jest cicho oraz spokojnie.

Cześć Megan. - powiedział od razu po otwarciu drzwi

Cześć Max. - odparłam i go przytuliłam

Weszłam do środka i od razu udałam się do salonu.

Nie ma Emmy? - zapytałam dla pewności

Nie ma. - odparł siadając na kanapie - Jest w pracy.

Okey. - usiadłam koło niego i głośno wypuściłam powietrze - Jest mi trochę głupio ale potrzebuje twojej pomocy.

No coś Ty. - oburzył się - Proś o co tylko chcesz.

Mój znajomy wychował się w domu dziecka i pomyślałam że może byłbyś w stanie znaleźć jakieś informacje o jego rodzicach. - wyjaśniłam szybko

Jasne. - odparł jakby to nie był żaden problem - Powiedz tylko jak się nazywa.

Nathan Jones. - powiedziałam wyraźnie

Ten który był w wojsku? - zapytał marszcząc brwi

Najwidoczniej Max ma na prawdę dobrą pamięć.

Tak. - odchrząknęłam

Czy to aby na pewno jest tylko znajomy? - zapytał żartobliwie

Przestań. - uderzyłam go lekko w ramię

Okey, okey. - zaśmiał się - Jak coś znajdę to dam znać.

Dziękuję. - posłałam mu uśmiech - Mam u ciebie dług.

Nagle Max spojrzał na zegarek i wstał z kanapy.

Muszę iść po Emmę. - oznajmił - Pójdziesz ze mną?

Jesteś pewien? - zapytałam dla pewności

No pewnie że tak. - odparł uśmiechnięty - Emma na prawdę cię polubiła.

W takim razie nie mam innego wyboru. - powiedziałam żartobliwie

Po chwili wyszliśmy na zewnątrz. Nie mam pojęcia gdzie idziemy więc po prostu idę krok w krok za Maxem. W trakcie drogi znów powracają wspomnienia związane z niektórymi miejscami w miasteczku. Znowu pogoda jest na prawdę słoneczna przez co z dnia na dzień jest coraz cieplej.

Jesteśmy. - wskazał na budynek na przeciwko nas

Obydwoje się zatrzymaliśmy i zaczęliśmy wypatrywać Emmy. Dopiero po chwili zrozumiałam że budynek na przeciwko nas to przedszkole. Najwyraźniej tam pracuje narzeczona Maxa. W sumie Emma jest taka miła, entuzjastyczna, pomocna i delikatna że pewnie ma idealne podejście do dzieci. Ja osobiście nie nadawałabym się do opieki nad obcymi dziećmi.

Nagle drzwi budynku się otworzyły i pewnym krokiem wyszła przez nie drobna blondynka ubrana w dość intensywnie różową bluzkę która ku mojemu zdziwieniu na prawdę jej pasuje. Nie każdy wygląda dobrze w takim kolorze.

Megan! - krzyknęła zaskoczona

Szybko do mnie podbiegła i mocno mnie przytuliła. Chyba na prawdę mnie polubiła.

Cześć Emma. - powiedziałam lekko się śmiejąc

Cześć kochanie. - zwrócił się do niej Max i delikatnie pocałował ją w usta

Skoro już tutaj jesteś to musimy iść na lody. - rozkazała Emma

Od razu pomyślałam o Nicole która uwielbia sushi tak samo jak Emma uwielbia lody.

Ja stawiam. - powiedział od razu blondyn

W takim razie z wielką chęcią. - odparłam

Emma złapała jedną ręką dłoń Maxa a drugą ręka moją dłoń i ruszyliśmy przed siebie. Nie mam pojęcia skąd w niej aż tyle pozytywnej energii.

_______________________________________

Już od kilku godzin jestem w klubie i właśnie przyszłam do wspólnego pokoju dziewczyn na krótką przerwę.

Ale dziś duży ruch. - powiedziała Nicole jakby sama do siebie

Akurat z tym ma rację. Już dawno nie widziałam aż tylu ludzi w tym klubie.

Idziesz? - zapytała poprawiając makijaż

Zaraz przyjdę. - odparłam i wzięłam duży łyk zimnej wody

Na sali jest na prawdę ciepło. A to że cały czas się ruszam sprawia że po jakimś czasie robi mi się aż gorąco.

Kątem oka zauważyłam że Nicole pognała znów tańczyć przez co zostałam sama w pokoju mając chwilę wytchnienia.

Nagle do środka wszedł Luis jak zwykle ubrany w jeden ze swoich rzucających się w oczy garnitur. Dzisiaj postawił na pastelowy odcień niebieskiego.

Ktoś zamówił sobie u ciebie taniec prywatny. - powiedział od razu

Serio? - zapytałam zaskoczona

Przez to że nie jestem w klubie jakoś często to rzadko ktoś zamawia sobie u mnie taniec prywatny. Ale jest to jedno z najlepszych rozwiązań, ponieważ dużo się zarabia.

Tak. - odparł - Tylko pamiętaj że w każdej chwili możesz zrezygnować.

Wiem co Luis ma na myśli. Jesteśmy striptizerkami a nie prostytutkami więc zawsze kiedy facet jest za bardzo namolny i przekracza granice to mamy prawo po prostu odmówić mu tańca.

Pamiętam. - zapewniłam go

Czeka na ciebie w pokoju numer 4. - dodał szybko

W klubie mamy cztery pokoje do tańców prywatnych. Wszystkie pokoje są koło siebie i wyglądają praktycznie tak samo. Nie są zbyt duże i w każdym z nich pod ścianą stoi czarna skórzana kanapa. Na przeciwko kanapy stoi podest do którego przymocowana jest rura. Koło kanapy stoi czarny okrągły stolik na którym mężczyźni stawiają zazwyczaj alkohol i kładą odpowiednią sumę pieniędzy. W całym pokoju dominuje kolor czerwony a światło również jest w odcieni czerwonym co dodaje fajnego klimatu.

Okey, zaraz tam pójdę. - odparłam

Uśmiechnęłam się do niego na co on odpowiedział tym samym i po minucie wyszedł z pokoju.

Poprawiłam makijaż i przeczesałam kilka razy włosy. Założyłam z powrotem bardzo wysokie szpilki i ruszyłam na korytarz. Po chwili weszłam na główną salę i od razu poczułam to ciepłe powietrze.

Pewnym krokiem przeszłam przez całą salę czując na sobie wzrok kilku mężczyzn i w końcu skręciłam w korytarz który jest dobrze ukryty tak aby nikt nie potrzebnie tam nie wchodził. Przeszłam do końca korytarza i stanęłam pod pokojem numer 4. Już dawno nie tańczyłam dla nikogo prywatnie więc czuję coś w rodzaju delikatnej adrenaliny.

Wzięłam głęboki wdech, powoli otworzyłam drzwi i weszłam do środka. Popatrzyłam przed siebie żeby w końcu zobaczyć mężczyznę dla którego mam tańczyć i moje serce od razu zaczęło szybciej bić.

Po prostu nie mogę w to uwierzyć.

Zamknęłam na sekundę oczy mając nadzieję że mam jakieś zwidy ale niestety po ich otwarciu nadal widzę ta samą osobę.

Na cholernej kanapie siedzi Nathan Jones.

I hate youOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz