Rozdział 37

19 1 0
                                    

Nie mam pojęcia ile czasu już tutaj spędziłam. Całe ciało zaczyna mnie boleć od siedzenia w jednej pozycji na tym cholernie niewygodnym krześle.

Napij się. - powiedział mężczyzna przystawiając mi do ust butelkę z wodą

Spó'jrzałam na niego cała wściekła.

Pij. - rozkazał - Przecież cię nie otruje.

Nie jestem głupia i wiem że nie mogę się odwodnić. Dlatego po chwili zastanowienia wzięłam kilka łyków zimnej wody, która przyniosła mi lekkie ukojenie.

Wiem że mnie nie otrujesz bo jesteś na to za głupi. - zakpiłam złośliwie z niego

A ty jesteś pyskatą suką. - powiedział wściekle i znów uderzył mnie w twarz

W tej samej chwili do pokoju wszedł drugi mężczyzna wraz z Nickiem który od razu na mnie spojrzał.

Żadnego bicia bez mojego pozwolenia. - warknął do mężczyzny i skarcił go wzrokiem

Widzę że twój piesek jest nieposłuszny. - zaśmiałam się szyderczo

Wyjdźcie stąd. - rozkazał mężczyzną

Obydwoje posłusznie wyszli z pomieszczenia i zamknęli za sobą drzwi.

Chcesz mi w końcu coś powiedzieć? - zapytał podchodząc do mnie

Pewnie ma na myśli informacje o Nathanie. Ale nic z tego.

Właściwie to tak. - odparłam unosząc wzrok żeby na niego spojrzeć

Więc mów. - wycedził przez zęby

Jesteś jebanym idiotą jeśli na prawdę myślisz że dowiesz się ode mnie czegokolwiek. - powiedziałam z pewnością w głosie

Kurwa. - fuknął pod nosem - Czy ty na prawdę nie rozumiesz że nie chce cię krzywdzić?

Już chyba trochę za późno, nie sądzisz? - zapytałam kpiąco

Po prostu powiedz mi wszystko co o nim wiesz. - skrzyżował ręce na piersi

Gówno ci powiem. - wycedziłam przez zęby - Czemu aż tak bardzo on cię interesuje?

Nie twój zasrany interes. - warknął wkurzony

Co za pieprzony gnojek. Mam ochotę wbić mu obcas prosto w tą kłamliwą twarz.

Miałem nadzieję że wszystko inaczej się potoczy. - powiedział po chwili - Miałaś się we mnie zakochać i z własnej woli wszystko mi o nim opowiedzieć.

Mogłeś się trochę bardziej postarać. - zaśmiałam się złośliwie

Możesz nie komplikować sprawy jeszcze bardziej? - zapytał wyraźnie zdenerwowany

A ty możesz mnie uwolnić? - zapytałam z jadem w głosie

Uwolnię cię jeśli powiesz mi to co chce wiedzieć. - nachylił się nade mną

W takim razie chyba tutaj umrę. - odparłam wyraźnie i stanowczo

Sama tego chciałaś. - wymamrotał

Nagle ruszył do wyjścia i zawołał jednego z mężczyzn. Tym razem tego wyższego.

Trzymaj ją. - rozkazał mu

Mężczyzna od razu podszedł do mnie od tyłu i złapał mnie za twarz. Zaczęłam się wyrywać ale kompletnie nie mam z nim szans.

Nick wyjął z kieszeni mały nóż i machnął mi nim przed oczami. Nawet nie muszę go dotykać żeby wiedzieć że na pewno jest ostry.

Zobaczymy czy to ci się spodoba. - wyszeptał Nick

Jedną ręką złapał mnie za szyję żebym przestała się ruszać a drugą ręka chwycił mocniej nóż i zaczął rozcinać mi nim skórę tuż przy obojczyku.

Od razu poczułam straszne pieczenie i szczypanie w tym miejscu. Odruchowo zamknęłam oczy i zacisnęła mocno szczękę żeby nie krzyczeć z bólu. Nie mam zamiaru dać mu żadnej satysfakcji.

Teraz zaczniesz gadać? - zapytał gdy skończył rozcinać mi skórę

Pierdol się Nick. - powiedziałam z trudem

Nic mu nie powiem. Może mnie torturować ile chce ale nie pisnę ani jednego słowa.

Nick gwałtownie się ode mnie odsunął i z wściekłością rzucił nożem który wylądował na podłodze. Zdecydowanie wyprowadziłam go z równowagi.

_______________________________________

Wszyscy mężczyźni wyszli już jakiś czas temu a mnie wszystko zaczyna coraz bardziej boleć. Przynajmniej rana w końcu się zasklepiła bo już nie czuje tego charakterystycznego uczucia krwawienia przy moim obojczyku. Cały czas próbuje poluzować sznurek który jest mocno związany na moich nadgarstkach. Skóra pod sznurkiem cholernie mnie piecze i prawdopodobnie już dawno porobiłam sobie tam rany.

Nagle ciężkie drzwi gwałtownie się otworzyły i wszedł przez nie Nick patrząc się na mnie z chorą satysfakcją w oczach.

Jak się czujesz? - zapytał z szyderczym uśmiechem

Aktualnie chce mi się rzygać bo widzę twoją twarz. - warknęłam do niego

Jest to całkowita prawda. Pragnę teraz tylko tego żeby się uwolnić i zrobić mu cokolwiek aby sprawić mu ból i cierpienie.

Czemu to robisz? - westchnął głośno - Nie widzisz że krzywdzisz samą siebie?

Ten człowiek to dopiero ma tupet. Ja krzywdzę sama siebie? Z tego co mi wiadomo to nie ja przywiązałam siebie do krzesła i to nie ja się nad sobą znęcam. To on stoi za tym wszystkim i niech nie mówi że jest inaczej.

On jest tego wart? - zapytał nagle - On jest wart twojego milczenia?

Czy Nathan jest wart mojego milczenia? Nie potrafię odpowiedzieć na to pytanie. Ale jestem pewna że gdyby Jones był na moim miejscu to nie pisnął by cholernemu Nickowi ani słówka na mój temat. Może i nie znam go za dobrze ale wiem że Nathan jest człowiekiem honoru.

Na to wychodzi. - wymamrotałam w odpowiedzi

Jesteś głupsza niż myślałem. - odparł poirytowany

Nie nabrałam się na twoją miłość więc chyba aż taka głupia nie jestem. - zakpiłam z niego

Tak na prawdę w głębi serca czuje lekki smutek. Myślałam że Nick na prawdę się dla mnie tak stara. Myślałam że wszystkie nasze spotkania prowadzą do czegoś więcej. Co fakt to fakt już od jakiegoś czasu wiedziałam że nie czuję nic więcej do Nicka i nawet było mi go szkoda. Czułam się źle z tym że daję mu jakieś nadzieję. Teraz już wiem że to wszystko było nie potrzebne i żałuję że tak bardzo się nad nim roztkliwiałam.

Znasz Anakonde prawda? - zapytałam nagle próbując złożyć wszystko w całość

Znam tego idiote. - odparł skrzywiony

Przynajmniej w tym się zgadzamy. Anakonda to na prawdę typowy idiota chociaż Nick nie jest od niego lepszy.

Ale skoro go zna to znaczy że na pewno w jakimś stopniu ze sobą współpracują i obydwoje są powiązani w to wszystko.

Więc współpracujesz z nim? - dopytałam dla pewności

Powiedzmy. - wymamrotał nie zadowolony

Taka odpowiedź mi wystarczy żeby potwierdzić wszystkie moje myśli.

Teraz zostawię cię samą na kilka godzin to może nabierzesz ochoty do gadania. - powiedział z jadem w głosie

Tylko marnujesz swój czas. - odparłam starając się ukryć ból całego ciała który coraz bardziej się nasila

Prędzej czy później i tak zmiękniesz. - wycedził przez zęby i szybko wyszedł z pomieszczenia

Nie zmięknę i nic mu nie powiem.

Tak na prawdę to mam cichą nadzieję że w jakiś magicznych sposób Jones wykaże się swoimi zdolnościami z wojska i w końcu mnie znajdzie.





















I hate youOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz