Rozdział 52

17 0 0
                                    

Nie widziałam go od kilku lat ale nie mogłabym go nie poznać. Ma identycznie czarne włosy jak ja. Obydwoje odziedziczyliśmy je po mamie. Wygląda doroślej i groźniej niż tak jak go zapamiętałam.

Witaj siostro. - powiedział nagle a ja aż wzdrygnęłam się na dźwięk jego dziwnego głosu

Możecie powiedzieć co się tu do cholery dzieje. - warknął nie cierpliwie Nathan

Sama chciałabym wiedzieć. - wymamrotałam czując się jak w jakimś śnie

Zawsze musisz wszystko komplikować. - powiedział Ben wdychając

To ty stoisz za tym wszystkim? - zapytałam starając się złożyć wszystko w całość

W końcu zaczynasz wszystko rozumieć. - zaśmiał się szyderczo

Dlaczego? - zapytałam czując ogromy przypływ wściekłości - Dlaczego to robisz?

I tak byś nie zrozumiała. - wymamrotał - Nigdy nic nie rozumiałaś.

Ben nie ważne co się dzieję pomogę Ci z tym. - powiedziałam chcąc załagodzić sytuację - Przecież jesteś moim bratem.

Teraz nagle ci się to przypomniało? - warknął wściekle - Gdzie byłaś przez te wszystkie lata?

To ty mnie opuściłeś! - krzyknęłam - Byłam załamana po śmierci mamy a ty po prostu zniknąłeś.

Może po prostu już nie mogłem znieść tego twojego ciągłego cholernego płaczu! - wrzasnął

W tym momencie pękło mi serce. Ben zawsze był dla mnie troskliwy i pomocy. Nie wiedziałam że byłam dla niego aż takim ciężarem.

Wiem że dużo wtedy płakałam i że praktycznie odcięłam się od świata. Ale potrzebowałam po prostu czasu. Potrzebowałam czasu żeby pogodzić się ze śmiercią mamy i zacząć żyć dalej.

Nie mam zamiaru dłużej tego słuchać.

Ben jest okropny. To już nie jest ten sam człowiek.

Puść go. - wycedziłam przez zęby wskazując wzrokiem na Nathana

Nic z tego. - fuknął złośliwie

W tej samej chwili pociągnął Nathana za włosy i przystawił mu pistolet do skroni.

Niestety Jones wie za dużo. - powiedział z udawanym smutkiem - A jak ktoś wie za dużo to trzeba go uciszyć już na zawsze.

Łzy momentalnie naszły mi do oczu i jak najszybciej wyjęłam z paska pistolet i wycelowałam nim w Bena. To ten prawdziwy pistolet z którego jeden strzał może odebrać człowiekowi życie już na zawsze.

Nie bądź śmieszna Megan. - zaśmiał się Ben - Dobrze wiemy że i tak tego nie zrobisz.

Puść go. - warknęłam starając się ukryć to jaka jestem roztrzęsiona

Megan. - szepnął Nathan a ja od razu przeniosłam wzrok na jego twarz - Nasza historia musi dobiec końca.

Po tych słowach po policzkach zaczęły płynąć mi łzy.

Spojrzałam w oczy Nathana które tym razem są pełne emocji. Pełne rozpaczy a jednocześnie wyrozumiałość. Wiem że Jones nigdy nie będzie miał mi za złe tego co się właśnie dzieje i tego co może się stać.

Ale nie mogę go stracić. Nasza historia dopiero się zaczęła i nie może tak szybko się skończyć.

Nie pozwolę na to. - wyszeptałam czując przypływ adrenaliny

Nie bądź taka pewna. - wycedził przez zęby Ben i zauważyłam ten charakterystyczny ruch przygotowywania się do oddania strzału

Nie pozwolę na to.

I hate youOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz