Rozdział 10

21 2 0
                                    

Zakładam w pośpiechu buty i dżinsową kurtkę i wychodzę z domu. Szybko kupuje kawę i idę do pracy. Wczoraj trochę popiłam i przez to zwyczajnie dziś zaspałam.

Nick nie okazał się aż takim złym towarzyszem do rozmowy po alkoholu jak się spodziewałam. W sumie gadaliśmy o samych bzdetach i głupotach ale nie było jakoś bardzo źle.

Przebiegam przez ulicę i przy okazji trąbią na mnie samochody. Mam to gdzieś. Najważniejsze to nie spóźnić się do pracy. Wbiegam do windy i poprawiam włosy oraz ubranie żeby nie było widać jak bardzo się spieszyłam. Jak gdyby nigdy nic idę przez korytarz i wchodzę do biura.

Spóźniłaś się. - od razu dociera do mnie głos Nathana

Spoglądam na zegarek. Jest 9:02.

Na szczęście nie jesteś moim szefem. - mówię siadając przy biurku

Nagle zauważam na podłodze białą teczkę. Pewnie spadła jakoś przez przypadek. Schylam się żeby ją podnieść a sekundę później czuję jak coś wypada mi z kieszeni kurtki i upada na podłogę. Dostrzegam że to telefon. Wygląda jak mój. Podnoszę go i trzymając go w dłoni czuję że jest coś nie tak. Patrzę na biurko i widzę na nim mój leżący telefon. Porównuję telefon który trzymam w ręce do tego który leży na biurku i na prawdę są bardzo podobne. Ale skoro to nie jest mój telefon to czyj? Unoszę lekko wzrok i patrzę na Nathana. Na szczęście jak zwykle nie zwraca na mnie uwagi i jest czymś zajęty. Ale nagle coś do mnie dociera. Jeśli to jest prawda to moje życie zamienia się w jakiś nie śmieszny żart.

Jones. - zwracam się do mężczyzny wstając - Czy to twój telefon?

On wstaje gwałtownie, podchodzi do mnie i wyrywa mi telefon. Nawet nie musi nic mówić. Widzę po jego oczach że telefon należy do niego.

Teraz się w końcu przyznasz? - zapytał przez zaciśniętą szczękę

Nie bo tego nie zrobiłam. - odparłam pewnie patrząc na niego

Nachylił się nade mną przytłaczając mnie swoją sylwetką. Nie boję się go. Ani trochę się go nie boję. Mimo wszystko moja klatka piersiowa robi się coraz cięższa przez co trudniej mi się oddycha.

Miej przynajmniej trochę honoru i po prostu się przyznaj. - powiedział niskim głosem

Mam dużo honoru i właśnie dlatego nie przyznam się do czegoś czego nie zrobiłam. - odparłam powoli

Wkurzona gwałtownie i mocno popchnęłam go dzięki czemu odsunął się ode mnie. Szybko wzięłam swoje rzeczy i wyszłam z biura kierując się na parking.

_______________________________________

Właśnie wzięłam wszystkie swoje rzeczy i zaczęłam kierować się w stronę windy żeby iść już do domu.

Megan! - usłyszałam głos jakiejś kobiety

Odwróciłam się i zauważyłam że to asystentka szefa. Po chwili szybkim krokiem podeszła do mnie potykając się przez szpilki.

Szef prosi cię do siebie. - powiedziała głęboko oddychając

Już idę. - posłałam jej lekki uśmiech

Ruszyłam pustym korytarzem. Jest już taka godzina że większość pracowników pewnie poszła do domu. Po chwili weszłam do gabinetu i pierwsze co zauważyłam to te cholerne platynowe włosy.

Usiądź. - rozkazał mi szef

Zdziwiona usiadłam koło Nathana i zaczęłam bacznie obserwować szefa.

O co chodzi? - zapytałam niecierpliwiąc się

Nathan powiedział mi o wszystkich kradzieżach. - westchnął - Masz coś na swoje wytłumaczenie?

I hate youOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz