Rozdział 23

15 2 0
                                    

W środku jest na prawdę ładnie a przede wszystkim bogato. Pomieszczenie jest ogromne i wysokie. Przeważa w nim kolor beżowy i czarny. Na środku stoi okrągła scena.

Wszędzie są ludzie ale na szczęście nie jest ich bardzo dużo dzięki czemu w sali jest swobodnie. Praktycznie wszystkie osoby to pary. Dobrze ubrani bogaci mężczyzny i ich kobiety które prawdopodobnie mają na sobie sukienki od jakiś sławnych projektantów mody. Przy ścianach stoi kilku ochroniarzy którzy wydają się być znudzeni swoją pracą.

Podejdźmy bliżej sceny. - wyszeptał Nathan prosto w moje ucho

Nic nie mówiąc ruszyłam za nim cały czas trzymając go za rękę. W końcu zatrzymaliśmy się przy scenie i nagle wszelkie szepty i rozmowy ucichły. Wszyscy stanęli w bez ruchu i w totalnej ciszy. Dopiero po chwili dostrzegłam o co chodzi. Pośród tłumu dostrzegłam dwóch ochroniarzy a przed nimi mężczyznę w białym garniturze. Pewnym krokiem weszli na scenę. Ochroniarze stanęli po bokach a mężczyzna stanął na środku i zauważyłam w jego dłoni mikrofon.

Witam wszystkich bardzo serdecznie. - powiedział ze sztucznym uśmiechem na twarzy

Wygląda na pewnego siebie i bogatego. Jego idealny garnitur i drogi zegarek tylko to potwierdzają. Jest dziwnie opalony i ma dość ciemne włosy. Na oko wygląda jakby miał około 40 lat i nie jest bardzo wysoki. Jestem wręcz pewna że to Anakonda.

To on. - szepnął Nathan w moją stronę

Widzę że myślimy podobnie. Teraz tylko muszę szybko wymyślić jak z nim porozmawiać.

Dziękuję wszystkim za przybycie. - kontynuował swoją przemowę - Mam nadzieję że wszystkie rzeczy do licytacji zostaną dziś przez państwa kupione.

Do licytacji? Na to bym nie wpadła. Najwyraźniej Anakonda jest całkiem pomysłowy jeśli chodzi o zarabianie pieniędzy.

Zanim zaczniemy naszą licytację z wielką chęcią odpowiem na państwa pytania. - powiedział podekscytowany - Wystarczy wejść na scenę. - wskazał dłonią na schody które prowadzą na scenę

Teraz jest moja szansa. Puściłam rękę Nathana i spojrzałam na niego.

Bądź ostrożna. - powiedział prawie bezgłośnie

Kiwnęłam głową i ruszyłam w stronę schodów. Odgłos moich obcasów rozniósł się po sali przez co wszystkie pary oczu skierowały się na mnie.

Weszłam na schody i jeden z ochroniarzy podał mi mikrofon. Wzięłam głęboki wdech i spojrzałam na Nathana. Widzę w jego oczach coś co dodaje mi większej pewności siebie.

Cudownie. - powiedział Anakonda jakby sam do siebie

Zaprosił mnie ruchem dłoni na środek sceny. Podeszłam do niego i zaczęłam przyglądać mu się z bliska.

Cieszę się że weszłaś na scenę. - powiedział uśmiechając się - Jakie jest Twoje pytanie?

Ciekawi mnie skąd pomysł na pański pseudonim? - zapytałam do mikrofonu

To jest bardzo dobre pytanie. - powiedział zwracając się do reszty osób - Bardzo utożsamiam się charakterem z tym zwierzęciem. Jestem spokojny i dostojny ale kiedy trzeba jestem przebiegły i zawsze dążę do celu. - odpowiedział dumnie

Boże co za idiota. Gdyby nie to że jestem obserwowana przez tłum ludzi to już dawno wybuchnęłabym śmiechem.

To wszystko wyjaśnia. - odparłam wymuszając uśmiech

Lubi Pani biżuterię? - zapytał nagle przyglądając mi się

Uwielbiam. - odparłam miłym głosem

I hate youOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz