Rozdział 22

26 2 0
                                        

Właśnie wróciłam z nazwijmy to porannych zakupów. "Porannych" bo niedawno wstałam "a nazwijmy to" bo jest już grubo po południu. Położyłam ciężkie torby na stół i odetchnęłam z ulgą.

Wczoraj spędziłam kilka godzin z Nickiem. I gdyby nie to że on chyba chce ode mnie czegoś więcej to byłoby bardzo fajnie. Na początku po prostu rozmawialiśmy, jedliśmy i się wygłupialiśmy ale potem gdy poszliśmy na spacer to atmosfera znów zrobiła się ciężka i nieco niezręczna.

Właściwie sama nie wiem o co mi chodzi. Nick jest miły, przystojny, kulturalny, zawsze liczy się dla niego moje zdanie i widać że się stara a mimo to nie do końca czuję tą chemię między nami.

Nagle z zamyślenia wyrwał mnie odgłos pukania do drzwi. W pierwszej chwili pomyślałam że to Nathan ale po kilku sekundach stwierdziłam że to na pewnie nie on. Po pierwsze on rzadko puka a po drugie jeśli już to robi to przypomina to bardziej walenie niż pukanie.

Po krótkiej chwili podeszłam do drzwi i otworzyłam je z lekkim zaskoczeniem gdy ujrzałam kto za nimi stoi.

Cześć Szefie. - powiedziałam od razu - Co ty tu robisz?

Witaj Megan. - powiedział tym swoim tonem jakbym nadal była jego pracownicą - Przyszedłem z tobą porozmawiać, jeśli to nie problem.

Pewnie że nie. - odparłam - Wchodź do środka.

Zrobiłam mu przejście w drzwiach i dopiero teraz zauważyłam że w dłoniach trzyma dwie duże kawy.

A to dla ciebie. - po chwili podał mi jedną z kaw

Coś czuję że ta rozmowa będzie dość poważna skoro kupiłeś mi kawę. - zażartowałam biorąc napój

Weszliśmy do salonu i obydwoje wygodnie usiedliśmy na kanapie. Szef zaczął rozglądać się po pokoju pewnie dlatego że pierwszy raz jest u mnie w domu. Jeszcze nigdy nie było takiej okazji ani potrzeby żeby do mnie przychodził.

Wiem że dzisiaj razem z Nathanem jedziecie na ten bankiet. - zaczął w końcu mówić - I dlatego chciałbym cię prosić żeby wszystko poszło jak należy.

Jones cię przysłał? - zadałam pytanie które pierwsze przyszło mi na myśl

Nie. - odparł krótko - Po prostu wiem że nie zawsze dobrze się dogadujecie.

I to niby moja wina? - zapytałam urażona

Nic takiego nie powiedziałem. - odpowiedział spokojnie - Ale dobrze wiemy jaki jest twój charakter.

Jaki? - gwałtownie wstałam z kanapy

Megan, nie chciałem cię urazić. - powiedział uspokajającym głosem

Dobrze wiem że jestem porywcza, uparta chwilami nawet złośliwa ale wtedy kiedy trzeba to potrafię opanować emocje i ty dobrze o tym wiesz. - odparłam głęboko oddychając - Więc wiedz Szefie że wszystko pójdzie jak należy.

Steve. - poprawił mnie - Mów do mnie po imieniu.

Dobrze. - przytaknęłam - Steve. - dodałam niepewnie

Od zawsze mówiłam do Steva "szefie" dlatego teraz tak dziwnie mówić mi do niego po imieniu. Ale skoro on tak woli to uszanuje jego prośbę.

Na prawdę nie chciałem cię zdenerwować. - wstał i podszedł do mnie

Wiem że tego nie chciał. Steve to dobry człowiek i na prawdę go lubię. Nawet jak był moim szefem to zawsze mogłam prosić go o pomoc nawet w sprawach prywatnych.

Jakbym mógł to sam bym z wami poszedł. - dodał po chwili

Daj spokój. - uśmiechnęłam się - Na pewno sobie poradzimy.

I hate youOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz