Otwieram powoli oczy i dociera do mnie że jestem w sypialni Nathana.
Czuje że moja głowa leży na jego klatce piersiowej i słyszę bicie jego serca. Jest mi tak dobrze i przyjemnie że nawet nie mam ochoty się ruszyć.
Śpisz? - pytam cicho dla pewności
Już nie. - odpowiada jeszcze zaspanym głosem
W tej samej chwili jego dłoń zaczęła gładzić moje włosy jakby to była całkiem naturalna i dobrze znana mu czynność.
Muszę Ci coś powiedzieć. - westchnęłam głośno
W takim razie słucham. - odparł z nutką zdenerwowania w głosie
Poprosiłam kogoś żeby znalazł twoich rodziców. - powiedziałam ciężko
Po co to zrobiłaś? - zapytał nawet spokojnie co bardzo mnie zdziwiło
Chciałam żebyś dowiedział się czemu wychowałeś się w domu dziecka. - odpowiedziałam szybko - Wiem że to nie moja sprawa i nie powinnam tego robić.
Znalazłaś ich? - zapytał po chwili
W końcu oderwałam się od jego klatki piersiowej i usiadłam na łóżku żeby na niego spojrzeć.
Nathan swobodnie leży a jedną rękę trzyma pod głową. Jego włosy są roztrzepane i nie ma na sobie koszulki przez co wygląda jeszcze bardziej swobodnie.
Twoi rodzice nie żyją. - powiedziałam z trudem
Mimo tego że Nathan nie jest do nich ani trochę przywiązany to czuje że przez chwilę dałam mu nie potrzebną nadzieję.
Jones ciężko westchnął i widzę że tłumi w sobie wszystkie emocje.
Mam adres cmentarza na którym są pochowani. - dodałam niepewnie - Jeśli chcesz to możemy tam pojechać.
Przecież to i tak nic nie zmieni. - wymamrotał
Przepraszam. - wypuściłam głośno powietrze - Nie chciałam sprawić ci przykrości.
Przestań. - przerwał mi nagle - Po prostu obiecaj że już nigdy więcej nie zrobisz niczego za moimi plecami.
Obiecuję. - powiedziałam szczerze
Chce tam pojechać. - dodał po chwili namysłu
Okey. - odparłam czując ulgę
Nathan wyciągnął rękę w moją stronę dając mi do zrozumienia żebym się w niego wtuliła. Zrobiłam to bez wahania i od razu stałam się spokojniejsza.
_______________________________________
Już jakiś czas temu wyjechaliśmy z naszego miasta i wjechaliśmy do jakiegoś małego i cichego miasteczka.
To tutaj. - powiedziałam do Nathana wskazując cmentarz po naszej lewej stronie
Jones w zamyśleniu zaparkował samochód i obrócił głowę w moją stronę.
Nie musisz ze mną iść jeśli nie chcesz. - powiedział całkiem poważnie
Co ty gadasz. - oburzyłam się - Oczywiście że z tobą pójdę.
Wyszłam z samochodu a Jones po chwili zrobił to samo. Ruszyliśmy do wejścia i zatrzymaliśmy się przed bramą cmentarza.
Wszystko okey? - zapytałam dla pewności
Nathan złapał mnie za rękę i mocniej ją ścisnął.
Teraz już tak. - wymamrotał udając że nic to dla niego nie znaczy
CZYTASZ
I hate you
RandomOdkąd gburowaty mężczyzna o platynowowych włosach pojawił się w jej życiu to zaczęły pojawiać się tylko same problemy i nieszczęścia. Obydwoje mają trudną przeszłość i zaczepne charaktery ale mimo wszystko jakaś niewidzialna siła ich do siebie przyc...