Rozdział 54

18 0 0
                                    

Zaczęłam układać swoje rzeczy do szafy gdy nagle na podłogę upadła jakaś kartka.

Szybko ją podniosłam i dopiero po chwili dotarło do mnie że to zaproszenie na ślub Maxa i Emmy.

Przez to wszystko kompletnie o tym zapomniałam.

Z zaproszeniem w ręku wyszłam z mojego pokoju i ruszyłam w stronę kuchni do Nathana.

Chcę z tobą o czymś porozmawiać. - powiedziałam siadając na stole

W takim razie słucham. - odparł przerywając wszystkie czynności

Wiem że przez to wszystko możesz nie mieć ochoty na normalne rzeczy ale za tydzień jest ślub mojego kolegi i chciałabym żebyś poszedł ze mną. - wyjaśniłam trochę niepewnie

Nathan głośno westchnął i skrzyżował ręce na piersi.

Nawet mi czasami przyda się trochę normalności. - odparł wzruszając ramionami - Oczywiście że z tobą pójdę.

Przy okazji zobaczysz miasteczko w którym się wychowywałam. - dodałam z ulgą w głosie

A teraz leć się ubrać bo musimy gdzieś pojechać. - rozkazał

Zdziwiłam się nie mając pojęcia co Jones wymyślił ale bez zbędnych pytań ruszyłam do pokoju.

Nagle zatrzymałam się w salonie bo mój wzrok przyciągnął włączony telewizor. Na ekranie lecą codziennie wiadomości które i tak bardzo rzadko oglądam. Ale teraz w telewizja mówią o czymś co dotyczy mnie osobiście.

Policja złapała Bena.

Nie sądziłam że aż tak szybko im pójdzie ale najwyraźniej informacje które im podałam były bardzo pomocne.

Mój brat nie skrzywdzi już nikogo więcej i dzięki temu poczułam ulgę.

Nagle do salonu wszedł Nathan i tak samo jak ja zaczął patrzeć się w telewizor.

Szybko im poszło. - rzekł po chwili

Teraz już jesteśmy bezpieczni. - wymamrotałam

Domyślam się że jeśli złapali Bena to złapali też wszystkich jego ludzi.

Nadal nie wiem dlaczego mój brat to robił. Nie wiem po co zadał sobie tyle trudu i po co aż tak skomplikował moje życie.

Ale to wszystko sprawiło że jestem tu gdzie jestem. I jestem z osobą z którą na prawdę chcę być.

I już zawsze będziemy bezpieczni. - wyszeptał Nathan i czule objął mnie od tyłu

_______________________________________

Dziś znów jest ciepło i słonecznie. A na mieście jest duży ruch bo jest środek tygodnia.

Dopiero teraz zaczynam zwracać uwagę na te wszystkie przyziemne i normalne rzeczy. Obserwuję ludzi których mijamy i przypominam sobie że ja też kiedyś taka byłam.

Wstałam rano, chodziłam do pracy, nie bałam się o każdy następny dzień i nie przejmowałam się tym co będzie.

Ale wtedy nie było ze mną Nathana.

Dopiero teraz zaczynam dostrzegać jak bardzo ważne jest posiadanie w życiu osoby która jest w stanie oddać za ciebie życie.

Nadal nie do końca potrafię uwierzyć w to że ten cały koszmar na prawdę w końcu się skończył i że nie muszę żyć w strachu i niebezpieczeństwie.

W końcu zatrzymaliśmy się i spojrzałam przed siebie.

Dokładnie wiem gdzie jesteśmy bo jest to ten sam opuszczony budynek do którego kiedyś przywiózł mnie Nathan żebym popatrzyła na wszystko z innej perspektywy.

I hate youOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz