Rozdział 18

19 2 0
                                    

Siedzę zamyślona w kuchni i patrzę przez okno. Jak zwykle ulica tętni życiem. Wszędzie jest pełno ludzi i pełno samochodów. Jest na prawdę słonecznie przez co każdy człowiek którego dostrzegam wydaje się weselszy i bardziej żywy. Zaskakujące jest to jak pogoda może zmienić czyjeś nastawienie do życia.

Nagle z zamyślenia wyrywa mnie wibrujący telefon. Spoglądam na wyświetlacz i widzę że dzwoni Szef. Mimo tego że już od jakiegoś czasu nie jest moim szefem to przyzwyczajenie żeby go tak nazywać nadal zostało.

Co tam Szefie? - pytam od razu po odebraniu

Ktoś włamał się do firmy. - powiedział zdenerwowany

Do jakiej firmy? - zapytałam zdziwiona

Wybacz przyzwyczajenie. - westchnął - Ktoś się włamał do budynku w którym była firma.

Skąd wiesz? Jesteś tam? - dopytałam dla jasności

Jeszcze nie ale już tam jadę. Budynek należy do mnie i nadal ma system alarmowy. Stąd wiem że ktoś tam jest. - szybko mi wytłumaczył

Zaraz tam będę. - rzuciłam na pożegnanie

Pospiesznie wzięłam swoją broń i wybiegłam z domu. Na początku miałam zamiar jechać samochodem ale na ulicy jest straszny tłok przez co ruch jest spowolniony. Dobrze że to nie daleko. Zaczęłam biec uważając żeby o nic ani o nikogo się nie potknąć. Gdy byłam już na ostatniej prostej dostrzegłam pod budynkiem wysokiego dobrze zbudowanego blondyna.

Czekałem aż się wywalisz. - powiedział Nathan na przywitanie

Co tu robisz? - zapytałam wyrównując oddech

Szef po mnie zadzwonił. - odparł z dumą

Nie wierzę. Teraz Jones jest cholernym pomocnikiem szefa? Ciekawe czym sobie zasłużył na takie cudowne traktowanie.

Wchodzimy? - zapytał nagle

Pomachałam twierdząco głową i ostrożnie weszliśmy do środka. Włamywacz musi być na prawdę głupi bo zostawił uchylone drzwi. Rozejrzałam się po pustej i cichej przestrzeni ale kompletnie nic nie dostrzegłam.

Idę na 6 piętro ty sprawdź resztę. - rozkazałam

Szybko ruszyłam do windy żeby nie słuchać gadek Nathana. Piętro 6 było głównym piętrem w firmie. Przede wszystkim było tam biuro szefa i wiele ważnych dokumentów. Dlatego od razu właśnie tutaj wjechałam.

Drzwi windy płynnie się rozsunęły a ja zaczęłam skradać się po korytarzu. Zaczęłam sprawdzać wszystkie pomieszczenia po kolei. Nagle usłyszałam jakiś hałas. Dochodzi z biura szefa. A właściwie z pomieszczenia które kiedyś pełniło tą funkcję.

Pewnie ruszyłam w tamtym kierunku i gotowa do ataku gwałtownie otworzyłam drzwi. Zdążyłam tylko przekroczyć próg i dostałam mocnego kopniaka w brzuch. Spojrzałam przed siebie i dostrzegłam kobietę która pracowała jako asystentka szefa.

Akurat ciebie to ja się tutaj nie spodziewałam. - powiedziałam kpiąco

Pozory mylą. - odparła ze złowieszczym uśmiechem

Co fakt to fakt. Zawsze była miła, nie groźne wyglądająca i powiedziałabym że nawet niezdarna. A tutaj proszę takie zaskoczenie.

Dosyć tego gadania. Dziewczyna dostanie za swoje.

Całkowicie się wyprostowałam i ruszyłam przed siebie.

Doskoczyłam do kobiety i mocno uderzyłam ją w twarz. Przez chwilę straciła równowagę ale szybko ją odzyskała i znów mniej kopnęła. Tym razem w nogę przez co jej obcas zostawił mi lekko bolący ślad.

I hate youOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz