Rozdział 11

21 2 0
                                    

Otwieram oczy i patrzę na zegarek. Jest już 11 godzina. Wczoraj a właściwie dzisiaj w nocy wróciłam dość późno. Pamiętam że trochę popiłam i chyba Luis jako dobry szef odwiózł mnie do domu. Przynajmniej trochę zarobiłam.

Po dłuższej chwili w końcu wstaje i od razu idę pod prysznic. Potem zjadam śniadanie i w końcu susze włosy oraz się ubieram. Teraz czas na makijaż. Idę do łazienki i wygodnie siadam przy lusterku. Stawiam na coś bardziej banalnego. Czyli czarne kreski, wytuszowane rzęsy i bordowa szminka na usta.

Nagle w domu rozlega się jakiś dźwięk. Jakby czyjeś kroki. Co prawda są bardzo ciche i delikatne ale mam bardzo wyczulony słuch na takie rzeczy. Powoli i jak najciszej wychodzę z łazienki i nasłuchuje jakiś odgłosów. Czuję jakby ktoś był w salonie. Skradam się wzdłuż ściany i biorę kilka głębokich wdechów. W salonie panuje półmrok bo nie odsłoniłam jeszcze wszystkich rolet.

Szybko wyskakuje zza ściany i nie patrząc na nic kopię mojego włamywacza w tylną część nogi. Mężczyzna upada na kolana i kiedy mam już mu założyć dźwignie nagle zostaje przez niego powalona na podłogę. Lekko zamykam oczy z bólu a kiedy je otwieram dostrzegam jasne włosy.

Jak tu wszedłeś? - pytam wściekła

Drzwiami. - odpowiada całkiem spokojnie

Korzystając z jego chwili nieuwagi gwałtownie wstaje i sprzedaje mu mocny cios w twarz. Jestem bez obcasów więc Nathan jest jeszcze wyższy niż zwykle.

Możemy normalnie porozmawiać? - pyta zupełnie nie wzruszony tym że przed sekundą przywaliłam mu w twarz

Teraz chcesz rozmawiać? - zapytałam sarkastycznie - Trzeba było o tym pomyśleć zanim przez ciebie straciłam pracę.

Wystarczyło się po prostu przyznać. - odpowiedział bezczelnie

Mam cię dość. - wycedziłam przez zęby

Gwałtownie na niego ruszyłam próbując uderzyć go w twarz ale udało mu się zrobić unik. Kopnęłam go z półobrotu dzięki czemu stracił równowagę. Szybko go podcięłam i ciężko upadł na podłogę. Wskoczyłam na niego chcąc zadać mu cios w twarz ale nim zdążyłam to zrobić on gwałtownie popchnął mnie w bok przez co upadłam na plecy. Szybko się obrócił i znalazł się nade mną unieruchamiając mi nogi. Jedną dłonią mocno złapał moje nadgarstki unieruchamiając mi ręce nad głową.

Możesz przestać? - zapytał wzdychając

Zejdź ze mnie. - powiedziałam wściekła

Zamiast to zrobić cały czas siedzi na mnie i uważnie mi się przygląda. Czuję że moja bluzka się podwinęła odsłaniając kawałek brzucha. Moja klatka piersiowa szybko się unosi a na twarzy mam wściekłą minę. Patrzę na jego cholerną twarz którą lekko zasłaniają jego włosy. Czuję na sobie to zimne spojrzenie i mam ochotę jeszcze raz przywalić mu w tą bez emocjonalną twarz.

Tylko się na mnie nie rzucaj. - powiedział kpiąco

W końcu powoli wstał i wyciągnął rękę w moją stronę. Niechętnie złapałam jego dłoń a on bez żadnego problemy pociągnął mnie dzięki czemu wróciłam do pozycji stojącej.

Czego chcesz? - zapytałam wkurzona

Przemyślałem to wszystko jeszcze raz i albo jesteś bardzo głupia albo na prawdę mnie nie okradłaś. - powiedział siadając na kanapie jakby był u siebie

To nie ja jestem głupia tylko ty. - westchnęłam - Od samego początku mówiłam że to nie ja.

W takim razie kto? - zapytał jakby dalej nie do końca mi wierzył

Nie wiem i mnie to nie obchodzi. - powiedziałam stanowczo

Nie jest to w pełni prawda ale nie będę pokazywać że przejmuje się jego rzeczami. Mimo wszystko chciałabym wiedzieć kto robi z nas takich idiotów. Mała poprawka. Kto robi ze mnie taką idiotkę. Nathan jest idiotą z natury.

Jak się czegoś dowiesz to daj mi znać. - powiedział wstając z kanapy

Chyba śnisz. - zaśmiałam się - Następnym razem zapukaj jak normalny człowiek a nie wchodzisz do mojego domu jak do siebie. - dodałam złośliwie

Nathan bez słowa ruszył w stronę wyjścia a po chwili usłyszałam trzaśnięcie drzwiami.

Co za skończony kretyn. Upadłam na kanapie ciężko wzdychając. Nie dość że przez niego straciłam pracę to jeszcze włamuje mi się do domu i nadal nie do końca mi wierzy. Mam już dość tego człowieka. Odkąd pojawił się w moim życiu cały czas mam tylko jakieś kłopoty i problemy.

_______________________________________

Praktycznie przez cały dzień próbowałam znaleźć jakieś informacje na temat tych wszystkich dziwnych rzeczy które dzieją się w firmie. W sumie w mojej byłej firmie. Myślę że musi minąć sporo czasu zanim przyzwyczaję się że już tam nie pracuje.

Moim głównym podejrzanym jest oczywiście Nathan. Tak na prawdę nic o nim nie wiem i nie mam pojęcia do czego jest zdolny. Reszta podejrzanych to praktycznie większość pracowników. Tak na prawdę każdy może być zdrajcą.

Właśnie wychodzę ze sklepu i żałuję że poszłam pieszo. Nie wiem jakim cudem nabrałam tyle rzeczy. Te siatki są cholernie ciężkie i zupełnie nie praktyczne. Na dworzu jest już prawie ciemno ale nie jest chłodno tak jak ostatnio. Czuję nagle jak jedna z siatek wyślizguje mi się z ręki a cała jej zawartość wysypuje się na chodnik.

Fuck. - syczę pod nosem wkurzona

Może pomogę? - słyszę za sobą głos mężczyzny

Nick? - mówię zaskoczona - Co ty tu robisz?

Załatwiałem coś w okolicy. - odparł i zaczął zbierać moje zakupy

Po chwili wstał z siatką w ręku i wziął ode mnie jeszcze połowę zakupów.

Pomogę Ci to zanieść do domu. - powiedział spoglądając na mnie

Wszystkim kobietą tak pomagasz? - zapytałam żartobliwie

Tylko tym które mi się podobają. - odparł i zaczęliśmy iść w stronę domu

Podobam się Nickowi? Tego się nie spodziewałam. Z tego co pamiętam to w szkole jakoś specjalnie nie zwracał na mnie uwagi. Ale co fakt to fakt obydwoje się zmieniliśmy przez ten czas. Znam swoją wartość i akceptuje swoje ciało w stu procentach. Często widzę jak patrzą na mnie inni mężczyźni. Może trochę dzięki temu zazwyczaj jestem pewna siebie.

Umiesz gotować? - zapytałam gdy weszliśmy do domu

Raczej tak. - odparł zmieszany

W takim razie może chciałabyś mi pomóc? Moje zdolności kucharskie są na prawdę nijakie. - wyznałam

Z wielką chęcią. - uśmiechnął się

Mimo tego że przekonuje się do tego człowieka coraz bardziej to chyba nigdy nie przekonam się do jego irytującego uśmiechu. Ale dobra, mniejsza o to. W końcu każdy ma jakieś wady.

To co proponujesz? - zapytałam rozpakowując zakupy

Nie wiem co lubisz. - odparł lekko zakłopotany - Pizze? Lazanie?

Pizza będzie okey. - przerwałam mu wymienianie różnych potraw

Obydwoje zaczęliśmy przygotowywać różne rzeczy i rozrabiać ciasto. Szczerze mówiąc nie poznaje samej siebie. Raczej nie kręci mnie gotowanie ani spędzanie z kimś czasu tak jak to robią normalni ludzie. Obym tylko nie stała się całkiem normalna i nudna, bo wtedy to już na pewno nie będę prawdziwa ja.

I hate youOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz