36. Nie rób mi tego

1K 79 16
                                    

- Rose, wytrzymaj...

- Nie dam rady.

 Patrzyłem jak dziewczyna wręcz wybiega z kuchni, a chwilę potem z toalety dotarły do mnie odgłosy wymiotów po kolacji, do której ją zmusiłem. Nie jeździłem do firmy i praktycznie nie ruszałem się z domu żeby jej pilnować. Od naszej ostatniej rozmowy minęło kilka dni i Rose z każdym kolejnym wyglądała gorzej. Chudła, była blada, zmęczona i parę razy omdlewała. Nie ukrywała się już z tym, że zwraca jedzenie ale nie chciała przyznać, że to bulimia. Upierała się że to przejściowe, że wymioty nie zdarzają się często i tym podobne. Tylko, że nie byłem głupi. Każdy kto ją widział od razu pytał czy wszystko w porządku. Wtedy Rose uśmiechała się szeroko mówiąc, że złapała wirusa. Prosiła mnie bym nikomu nie mówił. I nie zrobiłem tego ale nie mogłem też patrzeć jak sama się niszczy. Prosiłem ją kilka razy o wizytę u specjalisty ale to powodowało tylko kłótnie i w końcu odpuszczenie tematu.

- Wszystko dobrze? - zapukałem w drzwi łazienki. Nie otrzymałem odpowiedzi ale zamiast tego Rose wyszła z pomieszczenia z uśmiechem.

- Jasne - wzruszyła ramionami.

  Wróciliśmy do kuchni. Szedłem za nią i patrzyłem jak dresy, które kiedyś idealnie na nią pasowały teraz na niej wiszą. Z innymi rzeczami było podobnie. Wykańczało mnie to. Cholernie się o nią bałem. Całe noce spędzałem przy niej, pilnując by nic jej się nie stało.

- Dlaczego to sobie robisz? - zapytałem po chwili ciszy między nami.

 Rose nie odpowiedziała.

- Chciałbym wiedzieć dlaczego jedyna ważna osoba w moim życiu chce się zabić? - patrzyłem w jej oczy widząc jak wyraz twarzy się zmienia.

- Nie chcę się zabić - odparła.

- To co robisz do tego prowadzi - pokręciłem głową nie kryjąc bólu.

- Kiedy Lauren któregoś razu stanęła obok nas poczułam się okropnie - spojrzałem na nią z ulgą, że zaczynała się otwierać. - Wyglądała idealnie, wcięcie w talii, nogi...Nie miała żadnych zbędnych kilogramów. Wyglądałam przy niej paskudnie. Chciałam być dla ciebie idealna, żebyś nie żałował, że z nią zerwałeś. - jej wzrok ciągle utkwiony był w podłogę.

- O czym ty mówisz - obruszyłem się. - Dla mnie zawsze wyglądałaś idealnie. - rzuciłem ale dziewczyna zdawała się nie słyszeć moich słów.

- Pierwszy raz zwymiotowałam po rozmowie z mamą. To po prostu wyszło, a później wymknęło się spod kontroli. Cieszyłam się gdy waga była coraz mniejsza. Potem każdy dodatkowa kaloria wydawała się być katorgą i nawet gdy nie chciałam to pozbycie się ich było silniejsze ode mnie.

- Skarbie...

- Czuję się teraz fatalnie ale nie mogę znowu przytyć - zakryła dłonią twarz.

- Musimy z tym skończyć - pogładziłem ją po ręce. - Sama nie dasz rady, a ja  nie wiem już jak ci pomóc. Nie wiesz jak bardzo doprowadza mnie to do szału ale nie zostawię cię z tym.

- Nie chcę żadnego psychiatry Tony, już ci mówiłam - zbulwersowała się.

- A ośrodek? 

- Nie - burknęła. - Poradzę sobie sama. Jest coraz lepiej, uwierz. - uśmiechnęła się pokrzepiająco ale za nic jej nie wierzyłem. 

  Dochodziła dopiero dwudziesta ale Rose położyła się spać bo oczywiście była wykończona. Siedziałem przy niej kilka minut czekając aż zaśnie. Kiedy to się stało wyszedłem z sypialni zadzwoniłem do Steve'a prosząc żeby przyjechał. Wiedział mniej więcej co się dzieje więc bez pytań oznajmił, że niedługo będzie. Oczywiście nie kłamał bo niecałą godzinę później już u mnie był.

Więcej Ciebie ~ Tony StarkOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz