- Dobrze widzieć cię taką rozpromienioną - uśmiechnęła się Erna gdy spotkałyśmy się w kuchni.
Był wczesny wieczór więc większość pracowników już zdążyła się gdzieś rozejść. Mimo, że było ich tu strasznie dużo to nie zdawałam sobie nieraz nawet sprawy z ich obecności.
- Zabieram Tony'ego na plażę, chcę z nim spędzić trochę czasu - uśmiechnęłam się biorąc galaretkę truskawkową z lodówki.
- Należy wam się odpoczynek, obydwoje ciągle tylko pracujecie - pokręciła głową. - a w końcu wszystko zaczyna wam się układać.
Pokiwałam głową niepewnie. Gdyby tylko wiedziała.
- I po wczorajszej kolacji, na której chyba niezbyt dobrze się bawiłaś - dodała ze skwaszoną miną.
- Tony mnie nie uprzedził, a stosunki z moją matką są więcej niż złe - wywróciłam oczami.
- Nie dało się ukryć. - zaśmiała się. - Rodzice potrafią być okropni.
- To prawda. - westchnęłam. - Chciałabym mieć taką mamę jak ty. Dobrze, że Tony cię poznał.
- On najbardziej potrzebuje rodziny. - stwierdziła.
Jej słowa sprawiły, że wpadłam w chwilę zadumy.
- Jestem tak jak mi kazałaś - usłyszałam nagle nad sobą ciepły głos Tony'ego od którego obeszły mnie ciarki.
- Stęskniłam się - pocałowałam go na przywitanie.
- Mówiłem, że mogę wcale nie iść do firmy - zaśmiał się w moje usta. - To gdzie ta niespodzianka? - poruszył wymownie brwiami.
- Chodźmy - chwyciłam go za rękę schodząc z krzesła i pociągnęłam do drzwi.
Przeszliśmy przez salon, z którego wzięłam wcześniej przygotowaną torbę i tylnym wejściem wyszliśmy na zewnątrz. Szliśmy długim chodnikiem, ciągnącym się przez cały ogród do jego końca. Było ciemno i drogę rozświetlały tylko małe lampki rozwieszone na drzewach i krzaczkach. Doszliśmy do bramy na końcu ogrodu, z którego było wyjście na plażę. Dodam, że prywatną bo Tony kupił jej fragment. Był z niej cudowny widok na ocean więc nie wiem dlaczego tak rzadko tu bywałam.
Szliśmy jeszcze chwilę, aż do miejsca, w którym kazałam wcześniej rozłożyć koc, poduszki i złote lampki wokoło. Spojrzałam na narzeczonego, a ten stał z uśmiechem na ustach i przyglądał się. Usiedliśmy na kocu po czym wyjęłam z torby bezalkoholowego Moeta, co pewnie dla niektórych byłoby grzechem i rzuciłam go gdzieś między nas.
- Nie spodziewałem się takiego miejsca - zagadnął Tony.
- Chciałam spędzić z tobą trochę czasu, a szczerze mówiąc mam dość drogich restauracji i tłumów ludzi dookoła - wzruszyłam ramionami.
- Całe szczęście bo ja też - zaśmiał się otwierając szampana.
Liczyłam na to że rozleje mu się po rękach ale miał w tym taką wprawę, że nie uleciała ani kropla. Sięgnął po lampki stojące na mini stoliku za nami i z gracją nalał do nich gazowanego napoju. Unieśliśmy je delikatnie do góry żeby każdy z nas sam pomyślał za co chce wznieść toast. Ja oczywiście wypiłam za szczęście tego mężczyzny, bo gdy on jest szczęśliwy to ja też. Spojrzeliśmy na siebie i połączyliśmy zachłannie swoje usta. Jego były ciepłe i miękkie, moje zimne i suche. Zdawało mi się zawsze, że jestem nijaka ale on sprawiał, że czułam się wyjątkowo. Skupiając uwagę na mężczyźnie wylałam zawartość szkła tuż obok nogi na co wybudziłam się z transu ale nie przejęliśmy się tym.
CZYTASZ
Więcej Ciebie ~ Tony Stark
RomantizmKontynuacja książek "Jesteś jeszcze za mała" i "Daj mi wszystko" (część trzecia) Tym razem Rose i Tony rozstali się na dobre. Ich drogi się rozeszły, a wspólne plany i marzenia pozostały tylko wspomnieniem. Zaczęli życie na nowo zapominając nawza...