60. Otępienie

1.2K 81 47
                                    

2 miesiące później

 Siedziałem jak co rano przy stole czekając na Rose, żebyśmy mogli zjeść razem śniadanie. Stało się to naszą małą rutyną bo za dnia często bywaliśmy w różnych miejscach. Pierwszy miesiąc po ślubie spędziliśmy w mieście bo Rose nie mogła podróżować przez ciąże. Przyznam, że stresowałem się jak cholera. Zawsze myślałem, że ślub to jakaś ostateczność. Chciałem tego ale jednocześnie martwiłem się że oddalimy się od siebie albo wpadniemy w rutynę czego nie chciałem jeszcze bardziej. Było jednak zupełnie odwrotnie. Z Rose nie dało się nudzić. Z dnia na dzień kochałem ją coraz bardziej. Cieszyłem się jak wariat czytając nagłówki typu "Rose i Tony Stark najgorętszym małżeństwem roku" i wszystkie podkreślające, że jest już moją żoną. Wywiady i artykuły nagle stały się strasznie interesujące, a wszystko inne nabrało barw. 

 W tym samym momencie moja żona weszła do jadalni. Ostatnio ciąża strasznie dawała jej się we znaki. Znowu schudła, bolało ją nawet choćby delikatnie uderzyła nogą o stół a i na twarzy strasznie pobladła. Martwiłem się o nią i raz nawet błagałem żeby odpuściła sobie pracę do narodzin dziecka ale ona tak pokochała dzieciaki ze swojego ośrodka, że jak twierdziła "musi  przy nich być".  Uwielbiałem ją za to jak oddaje się każdej sprawie ale teraz cholernie się o nią martwiłem. Była pod stałą opieką swojej lekarki i innych także, których prosiłem o konsultacje. Praktycznie codziennie też rozmawiałem z doktor Smith i męczyłem ją sprawdzaniem i konsultowaniem z innymi lekarzami wyników badań Rose . Próbowałem znaleźć jakiś sposób aby podczas porodu nie stało się nic jej ani dziecku i nie dopuszczałem do siebie myśli, że cokolwiek może się stać bo przecież ciągle słyszałem "nic nie jest przesądzone".  To jedyne co trzymało mnie w nadziei bo wszystko na co wpadłem z różnymi lekarzami w ciągu tych dwóch miesięcy nie sprawdziło się. 

  Brunetka uśmiechnęła się blado spotykając się ze mną wzrokiem. Prawą rękę miała położoną na brzuchu. Szła w moim kierunku kiedy nagle mocno złapała się krzesła próbując złapać równowagę. Podbiegłem przytrzymując ją i pomagając usiąść na krześle.

- Co się dzieje? - zapytałem.

- Nic takiego. Zakręciło mi się w głowie. Zaraz mi przejdzie. - odparła półszeptem. 

- Zostajemy dzisiaj w domu. Nie pójdziesz nigdzie w takim stanie. - mruknąłem. - Zadzwoń po doktor Smith. - rzuciłem do jednego z lokajów.

- Nie trzeba. - zatrzymała go Rose. - To się zdarza podczas ciąży, Tony. - posłała mi uspokajające spojrzenie ale nie wierzyłem w nie. 

- Jesteś nieostrożna  - skarciłem ją. 

- Już jest mi lepiej - stwierdziła ale nadal wyglądała tak samo okropnie.

- Nie żartowałem. Zostajemy dzisiaj w domu. 

  Rose przytaknęła co mnie zdziwiło bo miała w zwyczaju nie zgadzać się z moimi decyzjami. Chwyciłem jej dłoń i pomogłem dotrzeć na miękką kanapę w salonie. Rzuciłem tam marynarkę i  podsunąłem jej podnóżek oraz kazałem zrobić herbatę. Otuliłem ją kocem bo przechodziły ją dreszcze z zimna, mimo, że na dworze było gorąco. Otoczyłem ją jeszcze poduszkami z każdej strony tak aby na pewno było jej wygodnie. 

 Siedziałem tuż obok niej gładząc ją po włosach bo oparła głowę o moje ramię. Rozmawialiśmy chwilę ale była tak wyczerpana, że nie miała nawet siły mówić. Byłem pewien, że ma gorączkę i ostatecznie kazałem zadzwonić po panią doktor. Wolałem mieć pewność, że nic jej nie będzie i dmuchać na zimne. 

- Tony... - odezwała się nagle. - Coś się dzieje... - szepnęła.

 Podniosła się delikatnie i odkryła koc. Na jej różowej sukience była wielka czerwona plama krwi. W głowie miałem najgorszy scenariusz ale próbowałem być spokojny. Twarz Rose zalała się łzami mimo, że nie mogła wymówić ani słowa. 

Więcej Ciebie ~ Tony StarkOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz