28. Cheesburger

1.1K 61 22
                                    

Czułem na sobie wzrok pracowników kiedy pojawiłem się w firmie pierwszy raz od tak długiego czasu. Mimo to widziałem, że patrzyli na mnie życzliwie chociaż pod moją nieobecność mieli zapewne dużo opóźnień i więcej pracy ale cóż, tak już bywa.

Wszedłem do idealnie czystego gabinetu i rozejrzałem się po pokoju. Nic się nie zmieniło. Stanąłem przy przeszklonej ścianie patrząc na rozbudzone miasto oświetlone już tysiącem ozdób świątecznych. Patrzyłem tak zawsze kiedy tutaj wchodziłem ale dzisiaj czułem się nieswojo, jakbym nie był u siebie co było kompletną bzdurą. Mimo to miałem wrażenie jakbym wrócił z dalekiej wyprawy i na nowo musiał zadomowić się w dawnym domu.

- Myślałam, że sobie żartują kiedy usłyszałam, że przyszedłeś do pracy - w drzwiach pojawiła się uśmiechnięta Lauren - Ale jesteś pewien, że masz siły do pracy? W razie co ja wytrzymam jeszcze trochę - dodała dając mi buziaka w policzek na przywitanie. Oczywiście takiego przyjacielskiego.

- Jasne, że mam. Spałem dwa dni. -  wyszczerzyłem się - A kolejne dwa spędziłem na robieniu niczego więc tak. W końcu muszę cię od tego odciążyć. Nie dziwię się że masz dość.

- W takim razie zaraz prześlę ci wszystko na maila, a ktoś inny przyniesie ci dokumenty zalegające od miesiąca bez twojegu podpisu - powiedziała żwawo.

- Dziękuję - mruknąłem siadając za biurkiem.

- Tony? - długowłosa zatrzymała się w drzwiach wykrzywiając szpilkę, spojrzałem na nią pytająco - Dobrze cię widzieć takiego.

- To znaczy? - zaśmiałem się.

- Sama nie wiem. Szczęśliwego? - popatrzyła na mnie chwilę po czym wyszła. Uśmiechnąłem się mimowolnie pod nosem.

  Chwilę po tym dostałem na pocztę setki dokumentów zawierających przeróżne statystyki, zmiany w firmie, straty, nowe kontrakty, grafik spotkań i inne rzeczy, które jako właściciel Stark Industries powinienem wiedzieć. Niedługo dostałem też stos teczek z papierami do podpisania. Siedziałem więc czytając dokładnie jak nigdy każdy dokument i nadrabiając wszelkie braki. Było mi aż wstyd, że tak to zaniedbałem ale miałem dużo na głowie w porównaniu do teraz. Aktualnie zależało mi tylko na Rose i byciu z nią. To znaczy wiem, że ona nie chce się wiązać ale nie potrzebuję tego. Zaczekam tyle ile trzeba.

- Przepraszam ale nie odbiera pan, a dzwoni pański wuja Tom. Połączyć?

- Powiedz, że mnie nie ma -  uśmiechnąłem się do recepcjonistki, która wyrwała mnie z zamyślenia. Ta pokiwała głową i odeszła.

  Po wypiciu czwartej kawy i przesortowaniu trzech grubych teczek spostrzegłem, że dochodzi szesnasta. Spędziłem w biurze praktycznie cały dzień. Zaczynała mnie boleć głowa i oczy. Na szczęście mogłem wyjść kiedy chcę więc wziąłem telefon do ręki i zadzwoniłem do Rose. Chyba po prostu tak bardzo chciałem ją zobaczyć, że szukałem powodu do wyjścia stąd.

- Halo? - usłyszałem jej miękki głos s słuchawce.

- Hej, tak sobie pomyślałem, że możemy pojedziemy wszyscy razem na jakiś obiad czy coś? - nie umiałem ułożyć normalnego zdania, czułem się jakbym dopiero ją poznawał.

- To dobry pomysł - rzuciła zdawkowo.

- W takim razie będę po was niedługo

- Czekamy - czułem jak się uśmiecha przez co sam się wyszczerzyłem jak zakochany szczeniak.

  Zamknąłem komputer i schowałem teczki do szuflady dopijając przy tym ostatni łyk zimnej już kawy po czym wyszedłem. Skierowałem się do windy mijając tak samo dużo osób jak rano. Ciągle ktoś się tutaj kręcił. W końcu dotarłem do swojego samochodu i chwilę później jechałem już z Rose i dzieciakami poszukać czegoś do jedzenia?

Więcej Ciebie ~ Tony StarkOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz