31. Nowy początek

1.2K 72 19
                                    

24 Grudnia

- Mogliśmy wynająć opiekunkę - mruknąłem siadając razem z Rose w samochodzie. - Zajęłaby się dziećmi i twoim tatą.

- Daj szansę Chrisowi - uśmiechnęła się. - Opiekunki też chcą spędzić święta z rodziną, a on przecież i tak zostaje u nas. 

- Bo moja cudowna dziewczyna zawsze chce wszystkich zbawić przed światem, który i tak zawsze będzie okrutny - stwierdziłem poetycko, wywracając przy tym oczami.

- Przestań - szturchnęła mnie śmiejąc się.

- No co? Taka prawda.

- Przecież dobrze wiemy, że ty też tak naprawdę chcesz dla każdego dobrze - dotknęła mojego policzka. - "Zbawiasz" świat. - mrugnęła.

- Bardziej pasuje do mnie opinia wyrachowanego dupka - wzruszyłem ramionami. - Tak słyszałem.

- Ale ja cię znam - zaśmiała się kończąc temat.

  W końcu dotarliśmy do celu, którym była jedna z najbardziej luksusowych restauracji w Nowym Jorku. Dostaliśmy tutaj zaproszenie z okazji balu bożonarodzeniowego ale przede wszystkim chodziło tu o wpłatę pieniędzy na różne fundację. Jedynie to było w porządku. Bo fałszywi ludzie na pewno nie.

- Stresujesz się? - zapytałem dziewczyny zanim wysiedliśmy wprost w tłum reporterów czekających przy wejściu żeby potem mogli zrobić artykuł porównujący jaki celebryta co ubrał.

- Znowu mam się pokazać jako twoja dziewczyna. Wiesz co media ze mną zrobią?

- Z nami, kochanie - chwyciłem ją za dłoń. - Siedzimy w tym razem.

  Po moich słowach niemal na zawołanie szofer otworzył przede mną drzwi, a ja podszedłem do kolejnych otwierając je Rose. Splotłem jej palce razem z moimi pomagając wysiąść i ruszyliśmy wyznaczoną drogą do środka, skutecznie unikając pytań dziennikarzy, którzy widząc nas razem podnieśli ogromny hałas.

-  Pięknie tu - skomentowała dziewczyna.

- Raczej sztywno - mruknąłem.

  Czułem na sobie spojrzenia kilku osób ale nic sobie z tego nie robiłem. Przywitałem się grzecznie z niektórymi podchodzącymi osobami  zamieniając kilka zdań. W tle rozbrzmiewała delikatna muzyka grającej orkiestry. Dostaliśmy po lampce musującego szampana i stanęliśmy przy jednym z wysokich  stolików. Cały czas nie mogłem oderwać wzroku od Rose ubranej w kremową sukienkę, opatulonej sztucznym białym futrem ale tak, że widać było jej ramiona i idealny obojczyk. Widziałem jednak też jak przejęta tym wszystkim była. Nie dziwiłem jej się. Będąc ze mną znowu musi znosić wieczną obserwację i krytykę całego świata.

- Tutaj jesteś - podeszła do mnie Lauren, a ja na jej widok szczerze się uśmiechnąłem.

Przywitała się całusem w policzek i zrobiła to samo z Rose.

- Pięknie wyglądasz - stwierdziłem.

- Wy też. Para jak z obrazka znowu razem. - mógłbym pomyśleć, że jej komentarz kipiał sarkazmem ale było zupełnie na odwrót. - Jestem tu dopiero dziesięć minut, a już mam tysiące próśb o umówienie spotkania z tobą.

Więcej Ciebie ~ Tony StarkOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz