47. Cholerny Stark

1K 82 34
                                    

- Przejdźmy do pani pokoju - usłyszałam zachrypnięty głos jednego z agentów, któremu Tony kazał zostać razem ze mną i Bucky'm.

 Był ubrany w czarny kombinezon, w którym chodziła większość agentów. Wyglądał trochę jak antyterrorysta z zakrytą przez czarną maskę twarzą. W rękach trzymał broń, chyba karabin, i nie zabrakło jej też w pasku przypiętym do jego spodni. Kiedy tutaj przyszedł przedstawił się jako młodszy generał James Carter.  Spojrzałam na Bucky'ego, który pokiwał głową przyznając, że powinniśmy iść. Odeszłam więc od okna, z którego obserwowałam jak statek Avengers startuje w niebo i zaraz potem staje się niewidzialny. Dotknęłam dłonią bransoletki jaką Tony dał mi dzisiaj rano przed misją. Była na delikatnym łańcuszku z kwadratem, w którym mieścił się zielony kamień.

  Martwiłam się o Tony'ego i to strasznie chociaż wiedziałam, że to nie jego pierwsza tak niebezpieczna misja. A wiedziałam, że jest bardzo niebezpieczna bo Stark nie chciał mówić mi o jej szczegółach. Wspomniał tylko o tym, że prawdopodobnie Hydra stworzyła jakąś dużą broń chemiczną i że zajdą ich z zaskoczenia. Kiedy zadawałam więcej pytań zwyczajnie mnie zbywał.

 Gdy weszłam wraz z mężczyznami do pokoju mojego i Tony'ego James stanął przed drzwiami z bronią schyloną ku ziemi i gotową do użycia. Bucky z kolei stanął przy oknie z rękoma złożonymi za siebie. Miał dzisiaj na sobie czarną bluzę zasłaniającą jego metalową rękę.

- To nie jest wojna - prychnęłam siadając przed telewizorem. - Bucky mi nic nie zrobi więc nie musisz tak się spinać - rzuciłam do generała.

- Nie jestem tutaj tylko ze względu na niego ale również gdyby groziło pani niebezpieczeństwo ze strony Hydry - odparł chłodnym, lekko zachrypniętym głosem.

- Jak chcesz - wzruszyłam ramionami. - Możesz usiąść obok Bucky. Błagam nie chcę czuć się jakby zaraz ktoś tutaj miał wtargnąć i mnie zabić. 

  Widziałam jak spojrzał krótko na agenta po czym niepewnie zajął miejsce ale na drugim końcu kanapy. Wiedziałam, że jest tu tylko bo ja tak chcę. Tony ostatnio musiał mu okropnie nagadać bo boi się do mnie zbliżyć. Współczułam mu, że wszystko wymaga od niego takiej samokontroli.

- Buck - spojrzałam na niego. - Mieliśmy się przyjaźnić, a ty mnie unikasz?

- Wiesz o co chodzi - powiedział. - Nie chcę cię skrzywdzić.

- Skoro nie chcesz to wiem, że tego nie zrobisz - wykrzywiłam usta w uśmiechu, a on zrobił to samo co mnie ucieszyło.

   Próbując nie myśleć o Tony'm i o tym co się dzieję robiłam wszystko co tylko przychodziło mi do głowy. Próbowałam obejrzeć jakiś film ale nudził mnie po chwili,  z Bucky'm obgadałam chyba wszystkie możliwe rzeczy chociaż nie był zbyt rozmowny i nawet przycięłam mu delikatnie końcówki. Potem jadłam słodkie i słone rzeczy na zmianę bo Tony zaopatrzył całe dwie szuflady we wszystkie możliwe przekąski. Pomalowałam się, chociaż po chwili przebrałam się w wygodniejsze dresy i usiadłam z powrotem na sofie przeglądając kanały. Na dworze robiło się już szaro. Zaczynał się marzec czyli też wiosna i odrobinę dłuższe dni. Tony godzinę temu napisał mi sms-a, że wszystko w porządku, to znaczy, zapewne kazał Jarvis'owi go wysłać więc wcale mnie nie uspokoił. Dlatego gdy rozległ się dźwięk mojej komórki miałam nadzieję, że dzwoni. Jednak ku mojemu zdziwieniu była to moja matka. Wahałam się czy odebrać ale z ciekawości czego chce w końcu odebrałam.

- Tak słucham? - rzuciłam najobojętniej jak umiałam.

- Cześć słoneczko - powiedziała okropnie przesłodzonym głosem na co wywróciłam oczami.  - Co u ciebie?

Więcej Ciebie ~ Tony StarkOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz