7.Nie kochamy się i c'est la vie

1.3K 78 46
                                    

- Nadal nie rozumiem dlaczego on nas właściwie zaprosił - usłyszałem głos Lauren, po którą przyjechałem za wcześnie więc siedziałem w jej salonie i czekałem aż w końcu będzie gotowa.

- Pewnie chce sprawdzić czy coś jest między mną a Rose lub faktycznie chce być miły bo na interesy niech nie liczy - podniosłem znudzony wzrok na rudowłosą, która z rozmarzonymi oczami mi się przyglądała - Jestem gotowa.

 Kobieta usiadła okrakiem na moich kolanach nieustannie patrząc mi w oczy. W końcu pocałowała mnie namiętnie, a jej kolorowe włosy łaskotały moją twarz i szyję. Wielkim plusem było to, że miała na sobie spódniczkę więc wszystko byłoby idealnie gdyby nie kolacja u Rose, na którą zaraz się spóźnimy.

- Tony? - odsunęła się nagle od mojej twarzy - Możemy pogadać chwilę na poważnie? 

- Mam się bać? - nie podobało mi się zdenerwowanie w jej głosie i ta nagła zmiana tematu.

- Chodzi mi o to, że bez żadnego sarkazmu, ironii i tym podobnych - wywróciła oczami.

- Do tej pory rozmawialiśmy tylko tak więc mam nadzieję, że się dogadamy - wyszczerzyłem się ale zaraz potem spoważniałem - Co się dzieje mała? - zawinąłem jej kosmyk włosów za ucho.

- Bo pracujemy razem już dosyć długo i znam cię bardzo dobrze, a ty mnie... - zatrzymała się szukając dalszych słów - Po jakimś czasie wiedziałam, że coś do ciebie czuje ale ty co chwilę zmieniałeś dziewczyny, a teraz to wszystko dzieje się tak szybko i...

- I boisz się, że zaraz cię zostawię? - dokończyłem za nią.

   W sumie to zrobiło mi się ciężko po jej słowach. Nie wiem czy myślałem sobie, że skoro większość naszych rozmów nie jest na poważnie to związek z nią też nie musi taki być ale chyba tak. Chyba liczyłem na to, że zabawimy się razem bez żadnych obietnic ale znów zapomniałem o uczuciach drugiej strony i znów najpierw zrobiłem, a potem pomyślałem.

- Nie chcę po prostu bezsensownie się angażować jeśli będziesz miał w planach niedługo mnie zostawić - zmieniła ton głosu na beztroski - Sam rozumiesz - wzruszyła ramionami.

- Rozumiem i przyrzekam, że nie chcę cię skrzywdzić ani zostawić bo jesteś dla mnie naprawdę ważna - uśmiechnąłem się całując ją delikatnie co ostatecznie zakończyło temat i sprawiło mi niebywałą ulgę. Nie kłamałem mówiąc, że Lauren jest dla mnie ważna, a jedynie ostrożnie ominąłem temat moich uczuć do niej bo mimo, że bardzo bym chciał to się w niej nie zakocham.

W końcu wsiedliśmy do samochodu i prawie idealnie na czas byliśmy pod domem Rose.  

-  Dobry wieczór - uśmiechnął się do nas zaraz po otwarciu drzwi Owen - Zapraszam - blondyn podał mi rękę, a następnie  zaprowadził nas do jadalni, która okazała się być na drugim końcu domu więc miałem czas żeby się przyjrzeć i stwierdzić, że jest on o wiele większy niż się spodziewałem.

- Miło was widzieć - uśmiechnęła się Rose ubrana w elegancką, obcisłą sukienkę z wycięciaciami na łokciach - My się chyba nie znamy - zwróciła się do Lauren - Rose, miło mi -  podała jej rękę, a jej fagas...chłopak poprawiłem się w myślach, zrobił to samo.

Zdziwiło mnie to jak szczerze uśmiechnęła się do kobiety, chyba miałem przeczucie, że będzie zazdrosna o moją asystentkę ale widocznie się przeliczyłem. Nie żeby zrobiło mi się przykro po prostu miałem złudne wrażenie.

- Usiądźmy - zaproponował Owen.

-  Nie wierzę, że ty to wszystko  ugotowałaś -  patrzyłem z uśmiechem w oczy Rose kiedy siadała naprzeciw mnie.

Więcej Ciebie ~ Tony StarkOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz