50. Żenada

992 76 26
                                    

 - Ten dom jest zdecydowanie za duży skoro nawet nie wiem kiedy mamy gości.

  Rose nagle stanęła obok nas gdy ja wraz z Happy'm i Erną siedzieliśmy przy stole w kuchni.

- Dobrze cię widzieć Happy - pogłaskała go po ramieniu, w ten swój opiekuńczy sposób. - Miło panią poznać, mam na imię Rose - wyciągnęła dłoń w kierunku staruszki.

- Miło mi cię w końcu oficjalnie poznać słońce - uśmiechnęła się do niej Erna i przytuliła.

- Erna czasami zaglądała do mojego domu jeszcze w Nowym Jorku, potem opiekowała się Happy'm ale stwierdziła, że woli mnie - zaśmiałem się próbując wyjaśnić Rose te sytuacje bo mimo, że widziałem, że jej to nie przeszkadza to była zdezorientowana. 

- Jasne - mruknął zawadiacko Happy. - Będzie mi brakować tych obiadów. - zrobił smutny wyraz twarzy.

- Daj spokój - kobieta uśmiechnęła się uroczo.

   Rose usiadła obok nas ze swoim śniadaniem. Ze swoim bo musiała odżywiać się zgodnie z listą jaką dostała od dietetyka. Pilnowałem żeby jadła tak jak powinna i połykała te garście tabletek dziennie. Martwiłem się jednak bo nadal była strasznie chuda.

  Cieszyłem się jednak gdy we czwórkę siedzieliśmy i żartowaliśmy. Za oknem świeciło słońce co wprawiało w tak beztroski nastrój jakbyśmy wcale nie byli tym kim byliśmy. Erna, tak jak przeczuwałem, pokochała Rose, a ona ją. Uśmiechałem się w duchu.

- Będziemy musieli się zaraz zbierać - rzucił w moim kierunku kilkanaście minut później Happy. 

- Gdzie jedziecie? - zapytała Rose.

- Fury dzwonił powiedzieć, że mają mi coś ważnego do pokazania w siedzibie. Właściwie to ja mam otworzyć im jakiś dysk należący do Hydry czy coś takiego. - mruknąłem dokańczając drugie espresso.

- Super, jadę z wami - rzuciła. - Dawno nie widziałam się z Bucky'm.

- Rose... - westchnąłem. - Wiesz co o tym myślę.

- A ty wiesz co ja myślę - wzruszyła ramionami. - Pójdę się tylko przebrać. 

      Tak jak powiedziała tak i zrobiła. Wstała i pobiegła na górę. Pozostała dwójka spojrzała na mnie z uśmiechem. Nie wytrzymałem tego i po kilku minutach przeprosiłem ich, i również poszedłem na górę, za Rose. Zastałem ją w garderobie. Zdążyła przebrać spodnie od piżamy na luźne jeansy ale zamarła z bluzką w ręce patrząc w lustro. Wiedziałem o co jej chodzi. 

- Niedługo będziemy musieli wybrać mu imię i udekorować pokój - przytuliłem ją szczerząc się w stronę lustro. Ona jednak się nie uśmiechnęła tylko odsunęła i założyła bluzkę. 

- Jak myślisz? Będą nas śledziły kamery? Muszę mieć pełny makijaż? - zapytała z powagą siadając przy toaletce.

Myślałem, że żartuje.

- Czujesz presję? - zaśmiałem się.

- Odzwyczaiłam się od bycia w centrum uwagi - prychnęła.

 Zmarszczyłem czoło. To chyba jeden z tych momentów gdy mężczyzna powinien zastanowić się kilka razy zanim coś powie. Próbowałem wymyśleć powód jej rozgoryczonego tonu ale nie miałem pojęcia. Rzuciłem więc prosto z mostu.

- Powiesz o co ci chodzi?

-  Zwyczajnie boję się co będzie - mruknęła. - Po co mówisz o wyborze imienia, pokoju skoro nawet nie wiemy czy... - przerwała.

   Wziąłem wdech i stanąłem za nią. Nie wiem kiedy jej samoocena i pewność siebie tak szybko z niej wyparowały. Z resztą sam nie czułem się ostatnio najlepiej. Tak samo nie byłem pewien czy wszystko się ułoży ale musiałem być dla niej twardy. No próbowałem chociaż.

Więcej Ciebie ~ Tony StarkOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz