18. Ostatni raz

1.2K 73 38
                                    

Pov Tony

- Mogłeś sobie odpuścić dzisiaj podnoszenie tych rolet Jarvis - mruknąłem kiedy promienie słońca nagle uderzyły wprost w moją twarz - Jak się spało? - mruknąłem do ucha dziewczyny kiedy zauważyłem, że się przebudziła.

- Dobrze - pocałowała mnie delikatnie i równie delikatnie oddałem jej pocałunek - Ale mogłabym zostać w łóżku cały dzień -  zaśmiała się wzdychając i rzucając głowę na poduszkę.

  Podniosłem się do pozycji siedzącej aby mieć na nią lepszy widok. Była taka piękna. Długie, rozczochrane włosy opadały jej niesfornie na twarz i ramiona. Malinowe usta odbijały się na śniadej cerze wraz z długimi czarnymi rzęsami. Nie wierzyłem, że miałem ją tu teraz przy sobie. Myślałem, że to nigdy się nie zdarzy, że tym razem, po takiej przerwie straciłem ją na dobre. Ale może byłoby to i lepiej. Doskonale wiedziałem, że popsułem naszą relację strasznie dużo razy ale dla niej teraz jestem w stanie zrobić wszystko. Cholera, naprawdę ją kocham.

- Rose? Co to jest? - chwyciłem jej ramię dokładnie oglądając. Było całe posiniaczone, z resztą tak jak i drugie. Ściągnąłem z niej kołdrę. Jej obojczyk miał jeszcze świeże, czerwone since tworzące rany. Przelała się przeze mnie fala wściekłości. - Kurwa!

Dziewczyna szybko wstała zakładając na siebie to co znalazła na podłodze. W ostateczności wybiegła z pokoju w trampkach i mojej na wpół odpietej koszuli, która okrywała jej drobne ciało niczym sukienka. Wybiegłem za nią przypychając ją do ściany.

-  Powiedz mi kto to zrobił, a obiecuję, że go zabiję

- Nie ważne

- Nie ważne? Słyszysz siebie? To był Owen?

- Przewróciłam się

Przycisnąłem ją mocniej do ściany, widziałem jak trzęsą się jej wargi. Przywarłem głową do jej czoła wsłuchując się w jej ciężki oddech.

- Przestań kłamać złośnico... - pocałowałem ją - Po prostu przestań złośnico... - kolejny raz musnąłem jej usta.

- Tony my nie powinniśmy...To wszystko...Przecież ja mam chłopaka ty jesteś z Lauren.. - nie mogła się wysłowić.

- Zostaw go - rzuciłem ciągle stykając się z nią czołem - Nie zasługuje na ciebie

- Tony - jęknęła.

- Mogę się tobą zająć? - dotknąłem miejsca w którym znajdowały się jej rany.

Pokiwała nieśmiało głową zgadzając się.

Chwyciłem ją za rękę i zaprowadziłem do kuchni. Wyjąłem z szafki apteczkę, a z niej wodę utlenioną. Usiadłem naprzeciw Rose, na kuchennym krześlę przysuwając się bliżej niej tak, że moje nogi oplotły jej. Namoczyłem kawałek gazy wodą utlenionią i delikatnie dotknąłem przekrwionych miejsc na jej obojczykach. Wzdrygnęła się.

- Kiedy ci to zrobił? Myślałem, że ciągle byłaś w szpitalu.  I do cholery czym? - powstrzymywałem się przed wybuchnięciem - On jest jebanym psycholem - burknąłem - Dlaczego ty zawsze trafiasz na samych dupków? - westchnąłem biorąc to za pytanie retoryczne.

- Poczekaj - chwyciła moją dłoń - Po pierwsze nie powiedziałam, że to Owen...

- Nie musiałaś...

- Nie przerywaj mi - uniosła brew - Po drugie musimy porozmawiać o tym co się między nami stało.

Opadłem na oparcie krzesła czując na sobie jej niepokojący wzrok.

- A więc? - odezwałem się.

- Liczyłam, że sam coś powiesz - pokręciła głową.

- A co mam powiedzieć? Zrobiliśmy to i już. - próbowałem brzmieć obojętnie ale przy niej nie mogłem - To nie miało zabrzmieć jakbym traktował to jako jednorazowy numerek bo tak nie jest. Odkąd znowu pojawiłaś się w moim życiu myślę tylko ciągle o tobie. Z resztą co ja gadam...Nawet w ciągu tych kilku lat zawsze liczyłaś się tylko ty...

- Przestań - urwała - Tony, mieliśmy swój czas i sam wiesz, że to zwyczajnie nie wyszło.

- Przyznaj, że ciągle coś do mnie czujesz - rzuciłem nagle - To wszystko by się nie wydarzyło gdy tak nie było. Znam cię.

- Nie..a nawet gdyby... - zawahała się - To nie ma sensu

- Przyznaj, że nadal mnie kochasz. Bo ja ciebie tak - szepnąłem.

Widziałem jak zmienia się jej wyraz twarzy. Nie umiem określić na jaki dokładnie, może delikatnie zmieszany, zatroskany.

- I tylko słowo, a obiecuje, że pojadę do tego Ow...

Nie zdążyłem dokończyć bo niespodziewanie brunetka nachyliła się ku mojej twarzy, składając na ustach delikatnego całusa. Dotknęła dłonią mojego policzka przez co momentalnie poczułem bijące od niej ciepło. Słyszałem jak przełknęła ślinę, a jej oddech czułem na swoich ustach. Oparła swoje czoło o moje przez chwilę ciężko oddychając.

-  To wszystko jest za trudne - stwierdziła półszeptem.

Wziąłem głębszy oddech chcąc jej odpowiedzieć, że przecież we wszystkim jej pomogę. Po to tu jestem.
Nie było mi jednak dane tego zrobić bo usłyszałem szelest za plecami i ten cholernie irytujący, spokojny głos, który mógł należeć tylko do jednej osoby.

-  Ekhem, przepraszam, nie chciałem przeszkodzić. Witaj Rose, stęskniłem się za tobą. -  obróciłem się w stronę Loki'ego, który z uśmiechem przypatrywał się Rose kiedy ta zasłaniała dekolt.

-  Hej Loki, hej... -  odparła dziewczyna.

-  Loki, możemy później?  - spojrzałem na niego wymownie.

-  Niestety nie. To ważna sprawa. Niecierpiąca zwłoki. -  złożył ręce za plecami.

- Pójdę się ubrać -  mruknęła Rose po czym uciekła do pokoju.

Spojrzałem na boga morderczym wzrokiem.

-  Trafiłeś w najgorszym momencie - burknąłem.

- No ja nie wiem dla ciebie chyba było całkiem dobrze - uniósł kilka razy brwi - Ale do rzeczy - spoważniał widząc moją minę - Rozumiem, że jesteście razem, tak? Że nie muszę zabierać jej do tego elfa i moja ręka jest ocalała? Z resztą tak jak twój honor bo uwierz, że elfy uwielbiaja szczycić się wygranymi zakładami...

- Cii - ucieszyłem go - Nie jesteśmy razem

-  To co ona tu robi? Bo jak na moje to byliście razem aż za blisko

- No tak. Tak było. Ale nie wróciliśmy do siebie. Co nie zmienia faktu, że nie pozwolę jej zabrać bo sam się tam dostanę i go rozwalę....

-  Zamilcz na chwilę Anthony bo muszę się skupić - czarnowłosy przyłożył palec do ust i zaczął chodzić w małe kółko po pokoju - Rozumiem, że ona jest tu od wczoraj tak? I że spędziliście razem noc?

- Dokładnie tak - machnąłem beznamiętnie rękoma.

- Gratulacje Anthony wygrałeś zakład -  spojrzałem na niego niezrozumiale - Przecież powiedział, że macie być razem więc przecież byliście. To starczy. - uśmiechnął się zwycięsko.

- Jesteś pewien?

- Jak cholera - wyszczerzył się -  Idę przekazać najnowsze wieści.

  Nie zdążyłem nic powiedzieć bo zaraz mężczyzna zniknął z moich oczu i zamiast niego zobaczyłem przed sobą wściekłą Rose.

- Czy Ty się o mnie założyłeś?

- Rose to nie tak...

-  Nie wierzę, że sprowadziłeś mnie tutaj i wykorzystałeś żeby wygrać jakiś pieprzony zakład

- Nie wiesz o co chodziło, ja..ja naprawdę nie chciałem... -  próbowałem się wysłowić.

-  I nie chce wiedzieć o co chodzi -  warknęła - Wiedziałeś, że jestem teraz łatwym celem i zwyczajne mnie wykorzystałeś - spojrzała mi prosto w oczy - Pomyśleć, że parę sekund temu prawie wyznałam ci miłość - wzięła oddech - Pieprzysz mi coś o tym jaki Owen jest zły, a sam nie jesteś lepszy

- Rose...

- Nie - burknęła -  To ostatni raz kiedy tak się rozczarowałam. Nie chce cię więcej widzieć. - wytarła pojedynczą łzę.

Obróciła się idąc w stronę wyjścia.

- Ale ja cię kocham... - rzuciłem kiedy ta trzasnęła za sobą drzwiami.

Więcej Ciebie ~ Tony StarkOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz