44. Nie uciekniesz

1.2K 76 23
                                    

- Wiem, że wolałabyś być w domu ale Steve twierdzi, że będzie bezpieczniej jeśli pomieszkamy jakiś czas w siedzibie - odezwałem się do Rose kiedy wjeżdżaliśmy windą na nasze piętro w siedzibie.

- Skoro Steve tak mówi to pewnie tak jest - stwierdziła kąśliwie.

- Jesteś zła? - upewniłem się.

- Nie jestem - zmarszczyła czoło.

- Zabrzmiałaś jakbyś była - stwierdziłem obserwując jej reakcje.

- Nie wiem czemu tak zabrzmiałam. Daj spokój. - zaśmiała się.

Jeśli tak mają wyglądać takie humorki w czasie ciąży to będzie całkiem śmieszne kilka miesięcy. Wysiedliśmy na czwartym piętrze gdzie znajdował się mój warsztat i kilka pokoi. Jeden z nich, który do wczoraj stał pusty kazałem odświeżyć i wstawić nowe meble. Było mi źle z faktem, że Rose musi znowu się stresować i do tego przeprowadzać do siedziby dlatego chciałem żeby chociaż czuła się tu dobrze.

- Pięknie tu - stwierdziła kiedy weszliśmy do pokoju.

Dla mnie było to obojętne, wszystko było w ciepłych kolorach tak jak wybrała dekoratorka wnętrz. Ważne, że Rose się podobało.

- Twoje rzeczy już kazałem rozpakować. Byłaś już tu kilka razy więc wiesz co gdzie mniej więcej jest ale w razie gdybyś zabłądziła możesz zadzwonić lub zapytać Jarvisa.

- Jasne - przytaknęła. - Byłabym wdzięczna gdybyś jeszcze wstawił tutaj jakieś biurko albo chociaż stół, blat cokolwiek - dodała.

- Nie ma sprawy, a mogę zapytać co będziesz robiła? - ciekawość była silniejsza ode mnie dlatego trzepnąłem jakieś piórko doczepione ozdobnie do firany aby pokazać, że nie chcę wiedzieć kompletnie wszystkiego co robi bo jestem od niej totalnie uzależniony.

- Chcę zająć się naszym ośrodkiem, pamiętasz? Mówiłam ci, trzeba odnowić budynek, który kupiłeś, zająć się fundacją, papierami i w ogóle. - zagryzła wargę.

- Pamiętam, jeśli chcesz załatwię ci kogoś do pomocy... - zacząłem ale Rose podeszła bliżej i zatkała mi usta śmiejąc się urywkowo.

- Tony, skoro będę tu już zamknięta to chcę mieć chociaż zajęcie - pocałowała mnie szybko. - A teraz leć do Bruce bo mówiłeś, że musicie coś załatwić z tym biednym mężczyzną.

- Biednym? Nie za szybko? Jeszcze nie wiemy co mu się dokładnie stało. - uśmiechnąłem się zaczepnie.

- Zawsze musisz myśleć tak racjonalnie? - pokręciła głową.

- Ty z kolei jak na prawniczkę jesteś zbyt współczująca - stwierdziłem na co się zaśmiała i popchnęła w stronę drzwi. Posłałem jej buziaka i wyszedłem na korytarz kierując się do laboratorium Bruce'a. Mieliśmy do przeanalizowania wszystkie wyniki Barnesa.

Pov Rose

Kolejne dni przesiedziane w siedzibie dawały mi się we znaki. Nudziło mnie siedzenie w pokoju i oglądanie telewizji, a z papierami w sprawie fundacji uporałam się w dwa dni. Tony wraz z resztą mieli dużo pracy i dosłownie biegali po siedzibie lub przesiadywali w laboratorium. Lindą przyjeżdżała do mnie ale miała też innych pacjentów potrzebujących wsparcia bo w tym co robiła była najlepsza.

Wyszłam z pokoju kierując się od razu do windy. Poprosiłam Jarvisa żeby zawiózł mnie na to samo piętro gdzie jest Tony. Po przebudzeniu tylko raz widzieliśmy się gdzieś w kuchni kiedy robił sobie kawę ale tak się spieszył, że nie zdążyliśmy nawet pogadać, a już prawie wieczór.

Więcej Ciebie ~ Tony StarkOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz