49. Mademoiselle

1K 76 36
                                    

Pov Tony

Zerwałem się z kanapy słysząc krzyk Rose. Wbiegłem po schodach stąpając co drugi stopień. Wchodząc do pokoju zapaliłem światło. Rose siedziała na łóżku trzymając dłoń na klatce piersiowej i próbując uspokoić oddech. Ciągle ciężko dyszała kiedy usiadłem obok niej kładąc jej moją dłoń na jej.

- Już spokojnie - mruknąłem. - Chcesz coś na uspokojenie?

W odpowiedzi tylko pokiwała przecząco głową. Już trzeci raz w ciągu kilku dni budzi się z krzykiem. Nie mówiła co się jej śni bo nie chciała więc nie naciskałem chociaż może powinienem.

- Znowu nie spałeś? - zapytała uspokajając się.

- Przebudziłem się i zszedłem się napić - skłamałem bo tak naprawdę przeglądałem jakieś dokumenty od dobrych kilku godzin, a dochodziła czwarta.

- Musisz coś z tym zrobić - dodałem. - Kolejny raz budzisz się zalana potem, a ja nie wiem jak ci pomóc.

- Ty sobie poradziłeś samemu więc ja też to zrobię - położyła się powoli z powrotem na poduszce.

   Przełożyłem przez nią nogę i wskoczyłem delikatnie na łóżko żeby móc położyć się obok niej. Przysunąłem ją do siebie czując jak nadal drży.

- Powiedz mi co czujesz - szepnąłem. - Ale tak naprawdę.

   Dziewczyna zamknęła oczy i przełknęła ślinę. Myślała nad odpowiedzią. Oczywiście nie chciała jej udzielić. Znałem ją. Coś ją zżerało od środka.

- Czuje cholerną pustkę Tony. Taką której nie idzie wypełnić. - wzięła wdech. - Ciągle czuje się niewystarczająca dla wszystkich. Chcę coś zmienić ale nie mam siły. Na nic.

- Wszyscy cię kochają Rose - zacząłem zerkając z ukosa na nieobecny wzrok brunetki.

- Nie musisz mnie pocieszać - przerwała mi. - Pójdźmy już spać.

  Narzeczona obróciła się do mnie plecami i szepnęła cicho dobranoc. Przysunąłem się więc do niej jeszcze bliżej i mocno do siebie przytuliłem.

***

- Otwórz Jarvis bo nie mogę wstać.

Rzuciłem w przestrzeń równocześnie przykładając gazę do rany od postrzału, którą nieumyślnie przed chwilą drasnąłem. Chwilę później zobaczyłem w wejściu gościa Rose.

-Cześć Lindo - rzuciłem. - Usiądź, Rose zaraz zejdzie bo niedawno wstała. - ruchem głowy wskazałem na wolne miejsca przy szklanym stoliku.

- Wpadłam tylko po kilka podpisów uśmiechnęła się zajmując miejsce naprzeciw mnie. - Co u ciebie?

- To co widać i tylko lepiej - uśmiechnąłem się sarkastycznie do kobiety.

Prawda była taka, że odkąd wróciliśmy z Rose do domu czułem tylko niepewność, która ciągle mnie rozstrajała. Kochałem ją i byłem tego pewny ale coś kryło się głęboko we mnie. W szpitalu naprawdę byłem gotów zostawić Rose. Nadal myślę, że byłoby to dla niej lepiej. Przerabialiśmy już to jednak i wiem, że los chce żebyśmy byli razem mimo, że jest dodatkowo strasznym sukinsynem.

- Coś się dzieje? - spojrzała na mnie z uniesioną brwią. Zapomniałem, że rozmawiam z terapeutką.

- Z Rose ostatnio nie jest najlepiej - mruknąłem mając nadzieje, że Lindą coś wie. - Co noc ma jakieś koszmary, nie może zasnąć. Za to w ciągu dnia zachowuje się zupełnie normalnie. Jak dawniej. - skończyłem swój monolog głębokim syknięciem spowodowanym zetknięciem się rany z wodą utlenioną.

Więcej Ciebie ~ Tony StarkOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz