20. Tylko ona

1.1K 71 43
                                    

- Wiem, że tam jesteś... - szepnąłem sam do siebie pukając w drzwi domu Rose.

- Co...

- Dlaczego pozwoliłaś rozpowiedzieć te plotki? -  rzuciłem kiedy tylko dziewczyna otwarła drzwi - Rozumiem, że chciałaś się zemścić ale gorszego sposobu nie mogłaś wybrać.

Byłem rozgoryczony. Nie wiedziałem co mam o tym wszystkim myśleć.

- To nie tak Tony - oparła głowę o białe drzwi.

- Miałaś prawo być na mnie zła ale przesadziłaś. Nie dałaś mi nawet szansy wszystkiego wyjaśnić.

- Poczekaj - zakryła mu usta dłonią. Byłem zły ale mój wzrok od razu powędrował w dekolt jaki stworzyła jej obcisła biała bluzka. - Możemy porozmawiać? Tylko nie tutaj.

- Okej. Czekam w samochodzie. -  rzuciłem od niechcenia.

W głębi duszy czułem że powinienem tak jak ona obrazić się i zwyczajnie sobie pójść ale coś mnie powstrzymało. Kiedy przyszła miała na sobie dodatkowo cienki płaszcz. Zapięła bez słowa pas po czym ruszyłem. Co jakiś czas widziałem małe vany reporterskie stojące po kątach ale przez przyciemnione szyby nie zwrócili na mnie większej uwagi co mnie cieszyło.

Zatrzymałem się przy jakiejś restauracji nieopodal centrum. Nie chciało mi się jechać nigdzie dalej bo zwyczajnie chciałem mieć tę rozmowę już za sobą.

-  Byliśmy tutaj na jednym z naszych pierwszych spotkań - rzuciła nagle Rose, a ja dopiero po wejściu do środka rozpoznałem te miejsce.

- Rzeczywiście - mruknąłem.

Dopiero kiedy zajęliśmy miejsca fala wspomnień przelała się przeze mnie. Nie dałem jednak po sobie poznać.

- To wszystko jest inaczej niż myślisz. Powiem ci wszystko. - zaczęła kiedy otrzymaliśmy nasze zamówienia składające się z dwóch kaw.

- Więc słucham - spojrzałem prosto w jej oczy.

- Kiedy wróciłam wczoraj od ciebie Owe'n był w domu. Czekał na mnie. - przęłknęła ślinę - Domyślił się że byłam u ciebie i strasznie się wkurzył.

- Czy...

- Zaczekaj. - przerwała mi - Pod kancelarią zaczepił go dziennikarz z moim zdjęciem pod twoim domem Gdy Owe'n usłyszał pytanie czy go zdradzam wkurzył się i powiedział, że nie ma takiej opcji bo nie wróciłabym do kogoś kto kazał mi usunąć dziecko. Był na ciebie zły. I tak to wszystko wyszło - westchnęła - O tym, że spodziewaliśmy się dziecka dowiedział się przypadkiem ze zdjęcia rentgenowskiego i wyjaśniłam mu co się stało. Omijając niektóre szczegóły oczywiście.

Spojrzała na mnie pobłażliwym wzrokiem.

- Czuję ulgę słysząc, że to wina tego idioty. Szkoda, że media robią teraz ze mnie sadystycznego dupka.

- Naprawię to - stwierdziła nieśmiało.

- Nie musisz - powiedziałem - Rose, co do wczoraj...To nie było tak jak myślisz. Ten zakład, on był gdzieś na innej planecie, Loki mnie tam zabrał...Piłem ten ich alkohol i nawet tego nie pamiętałem... - nie umiałem dobrać odpowiednich słów - Chcę tylko żebyś wiedziała, że to co się między nami stało nie miało nic wspólnego z żadnym zakładem.

- Okej. Wierzę ci. Zapomnijmy o tym. - zareagowała łagodnie.

  Uśmiechnąłem się niemrawo i oparłem o miękką kanapę. Nie wiedziałem czy powiedzieć coś więcej. Czułem, że powinienem ale to wszystko było cholernie poplątane. Wiedziałem tylko,  że siedzę naprzeciw jedynej kobiety do której coś czuje. Przez ten cały czas to była ona. Wiedziałem to już te kilka lat temu gdy siedziała tak jak dzisiaj naprzeciw mnie w spranej bluzie i rozczochranych włosach. Teraz bije z niej elegancja i rozsądek ale ja nadal widzę w niej te mąłą, zagubioną dziewczynkę

Dotknąłem delikatnie jej bluzki i odsunąłem aby spojrzeć na obojczyk. Zostały tam już jedynie delikatnie widoczne siniaki.

-  Strasznie długo goją się tobie rany - westchnąłem - Kiedy w końcu go zostawisz? - postanowiłem być bezprośredni.

- Nie zostawię go

- Przecież on się nad tobą znęca -  dziewczyna spuściła wzrok - Kurwa, on nie ma prawa cię tak traktować

- To nie jest tak jak wygląda - mruknęła ciągle unikając mojego spojrzenia.

- A wiesz co jest takie na jakie wyglada? To że ciągle coś do mnie czujesz i ja do ciebie też. Gdyby tak nie było nie zostałabyś u mnie na noc - mówiłem przyspieszonym głosem - Nie siedziałabyś tu teraz ze mną i nie rozmawialibyśmy.

- Tony, nie wiem co ty myślisz ale my nie...My nie możemy być razem.

- Nie rozumiem co szkodzi ci na przeszkodzie. Jesteś najlepszą prawniczką w mieście, dostaniesz pracę wszędzie gdzie chcesz, możesz od niego odejść w każdym momencie.

- On mi się oświadczył Tony - rzuciła nagle przerywając mój monolog.

  Nie wiedziałem jak mam zareagować. Osłupiałem na chwilę ze wzrokiem zatrzymanym na pierścionku na jej palcu.

- To nic nie znaczy - stwierdziłem poważnie.

- Nie mogę go zostawić, to wszystko jest takie trudne.

- Boisz się to prawda? Rose ja ci pomogę we wszystkim -  nalegałem -  Możesz go zostawić.

-  Nigdy nie powiedziałam, że on mnie uderzył Tony. - burknęła.

-  A co myślisz, że ja wierzę w te brednie, że się wywaliłaś albo uderzyłaś o stół? Nie zrobisz ze mnie idioty. Powiedz mi o co naprawdę chodzi.

- Przykro mi Anthony - podniosła się ale zatrzymałem ją chwytając jej dłoń.

- Spójrz mi w oczy i powiedz, że nic do mnie nie czujesz - powiedziałem poważnie.

- Zrozum w końcu - przetarła łzę z policzka - Kocham cię Tony ale nie będziemy razem. Przepraszam.

  Wyszarpnęła się i wyszła z restauracji. Nie wiedziałem co ze sobą zrobić. Te dwa słowa z jej ust znaczyły więcej niż cokolwiek innego. Czemu ona musi być tak idealna, a ja zwykłym idiotą. Nie chciałem jej odpuśić, nie teraz ale nie mogę jej do niczego zmusić. Cholera, gubię się jak nigdy. Muszę skupić się na czymś innym. Na przykład na odzyskaniu zaufania Rogersa i reszty. Cokolwiek innego. To będzie trudne bo wszędzie jest tylko ona. Zawsze ona.

Ten rozdział miał być o wiele wcześniej ale w ostatniej chwili przypomniało mi się o zrobieniu prezentacji i wysyłałam ją ponad godzinę bo mój laptop się zbuntował.

Dajcie znać co sądzicie i czy się podoba bo już sama nie wiem

Dobranoc i buziaki ❤

Więcej Ciebie ~ Tony StarkOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz