Pov Tony- To że łaskawie cię tu wpuściłem Stev'ie Rogersie to nie znaczy, że masz prawo do podnoszenia tych cholernych zasłon - warknąłem kiedy promienie słońca uderzyły mnie w oczy.
- Śmierdzi tu Stark - odezwał się Clint.
- Kolejny - pokręciłem głową. - Mniejsza. Potrzebujecie czegoś?
- Nie. Przyszliśmy zobaczyć czy jakoś sobie radzisz. - stwierdził Kapitan.
- Jak widać jest świetnie - mruknąłem ironicznie.
- Widać. Przestaniesz być na chwilę sobą i powiesz co się z tobą dzieje? Dopiero co wróciłeś do żywych, a znów nie wpadasz w alkoholizm? Takie wahania nastrojów nie są dobre. - zapytał Steve.
Clint w tym czasie przerzucił graty z kanapy na stolik i oboje usiedli obok. Steve na fotelu, z którego mierzył mnie groźnym spojrzeniem.
- Martwie się o Rose - rzuciłem. - Dopiero zaczynało być dobrze, a teraz ona biedna jest tam sama. Nawet nie mogę jej odwiedzić chociaż może to i lepiej. Prosiła mnie żebym jej nigdzie nie wysyłał, a ja i tak to zrobiłem. - westchnąłem.
- Chciałeś dobrze - Clint poklepał mnie po ramieniu. - A dzwoniłeś chociaż do tej kliniki dowiedzieć się co u niej?
- Ta
- I? - zapytali równo.
- Rose sprawia kłopoty - zrobiłem cudzysłów z rąk. - Nie chce połykać tabletek, nie je, ciągle kłóci się z terapeutą i szarpie z lekarzami, jest nadpobudliwa. Cała ona. - wcale nie dziwiło mnie jej zachowanie ale powinna zrozumieć, że to dla jej dobra.
- Na pewno mówimy o Rose? - zapytał Steve. - Co jak co ale ten opis w ogóle do niej nie pasuje.
- Jest na mnie wkurzona i próbuje się odegrać.
- To nadal dziwne - dodał. - A co z twoimi atakami?
- Cholera... - mruknąłem zirytowany. - Czy Bruce wygadał się wszystkim?
- Język - pouczył mnie blondyn. - Powiedział przypadkiem po tym ja zabrali Rose. To nie są żarty Tony.
- A czy ja sobie żartuje? - zapytałem retorycznie. - Wszystko jest na razie w porządku.
- Na razie - mruknął łucznik. - Powinieneś to ogarnąć zanim Rose wróci. Ona cię potrzebuje. I powinineś też tam jechać. Jesteś w końcu Tony'm Starkiem na pewno dadzą wam pogadać.
- Nie mogę już słuchać waszego jęczenia - pokręciłem głową. - Jestem dorosły i nie potrzebuję dwóch nianiek. A do Rose nie pojadę bo zwyczajnie nie chcę. - wypuściłem z siebie powietrze. Wolałem być sam.
- Nie chcesz? - zapytał Steve.
- Źle to zabrzmiało. Ja nie mogę patrzeć na nią w takim stanie. - spuściłem wzrok.
Chwilę ciszy między nami przerwał dzwonek połączenia. Spojrzałem zdziwiony na telefon.
- To z ośrodka Rose - rzuciłem przykładając telefon do ucha. - Halo?
Pov Rose
Chwilę wcześniej- Oj nie ładnie - usłyszałam za sobą głos Otisa.
- Łazisz za mną?
- Czuje się za ciebie odpowiedzialny - uśmiechnął się. - Nie powinnaś wymiotować. Nie połykasz tabletek?
- Połykam ale nie działają na mnie - wzruszyłam ramionami wycierając buzie husteczką. - Nie mogłam się powstrzymać.
Przeszłam na mały chodnik i opadłam na niego opierając się o ścianę budynku. Byłam tu już prawie tydzień i wariowałam. Chociaż jak na razie oprócz mojego terapeuty nie jest tu tak najgorzej. Ośrodek okazał się być małym pałacem gdzieś w środku lasu. Byliśmy odcięci od świata, rodziny i własnego rozumu.
CZYTASZ
Więcej Ciebie ~ Tony Stark
RomansKontynuacja książek "Jesteś jeszcze za mała" i "Daj mi wszystko" (część trzecia) Tym razem Rose i Tony rozstali się na dobre. Ich drogi się rozeszły, a wspólne plany i marzenia pozostały tylko wspomnieniem. Zaczęli życie na nowo zapominając nawza...