11. Ah ci przyjaciele

1K 70 39
                                    

Pov Rose 

  - I jak ty się możesz jeszcze wypierać, że nic was nie łączy - parsknęła Retha czytając ten cholerny artykuł ze zdjęciem.

- Zapomniałaś, że jestem z Owen'em? - zmierzyłam ją wzrokiem.

- A właśnie, ten dupek. Jak on na to zareagował? - zapytała przeglądając jakieś stare gazety, które stały się moją kolekcją.

- Wkurzył się ale napisał mi że pogadamy jak wróci z delegacji

- A kiedy wraca?

- Dzisiaj wieczorem - wywróciłam oczami starając się brzmieć jakbym się nie przejmowała ale wcale tak nie było. To pierwsza taka moja sytuacja z Owen'em i stresowałam się jego reakcją jak cholera. Przez sms-y nie mogłam wyczuć jego uczuć, a zależało mi na nim mimo wszystko.

- Właściwie to jak to było? Ty go pocałowałaś czy on ciebie? - spojrzałam na nią błagalnym wzrokiem - Oj no weź jestem ciekawa.

- Dobrze wiesz, że i tak do niego nie wrócę - westchnęłam.

- Kochanie - spojrzała mi w oczy - Ja rozumiem, że ty nadal cierpisz po tym co się stało i jak cię okłamał ale postaw się w jego sytuacji - zrobiła pobłażliwą - On cię uratował. Dokonał prawdopodobnie najtrudniejszego wyboru w swoim życiu.

- Ale po cholerę mnie okłamywał? - rzuciłam rozgoryczona tym wspomnieniem.

- Bo też bym się bała reakcji takiego zgreda jak ty - rzuciła we mnie popcornem - Rozmawiałaś w ogóle z nim o tym zdjęciu? 

- Ta, powiedział, że się tym zajmie ale chyba słabo mu to idzie 

    Przypomniałam sobie jego słowa od których żołądek podniósł mi się do gardła. Kiedy powiedział, że chciałby, żebym na niego leciała niemal zrobiło mi się słabo. Widziałam też jak się zaczerwienił ale nie chciałam mu wierzyć. A może chciałam. Sama już nie wiem. Kiedy byłam przy nim czułam się tak swobodnie. On wiedział o mnie więcej niż Retha lub ktokolwiek inny. Nie musiałam przy nim grać eleganckiej pani adwokat bo on wiedział, że ja po prostu taka nie jestem i nie robiło to na nim wrażenia. Mogłam być po prostu sobą i może to śmieszne ale zawsze mam przy nim ochotę zwierzyć mu się ze wszystkiego bo wiem, że by mnie zrozumiał. Z drugiej strony on był już z Lauren i sprawiał przy niej wrażenie szczęśliwego. Być może on rzuca do mnie takie teksty i tak się zachowuje żeby mnie sprawdzić, lub pośmiać, a ja jak głupia nad tym rozmyślałam. Jego dziewczyna  wydawała się strasznie miła i wyrozumiała w stosunku do niego...Nie, boże, miałam ochotę pacnąć się w głowę i przestać myśleć o Starku tylko o tym czy mój realny związek niedługo się nie rozpadnie.

- Coś czuję, że on ciągle coś do ciebie czuję - rzuciła nagle Retha.

- O czym ty bredzisz - skarciłam ją wzrokiem - Puknij się w głowę. To jest Tony Stark, a nie jakikolwiek były. On w ciągu tych kilku lat mógł mieć tysiące dziewczyn, a nie ciągle kochać się w jednej, która go rzuciła

- Właśnie, to jest TONY STARK - powiedziała dobitnie - On może wszystko i gdyby nie chciał z tobą pracować to na pewno by tego nie robił. Bo co? Przecież przyszedł do ciebie sam i poprosił o pomoc prawda? - poruszyła wymownie brwi, a ja już rozchyliłam usta żeby coś odpowiedzieć ale usłyszeliśmy dźwięk otwieranych drzwi i szmer w korytarzu.

- To pewnie Owen. Musiał wrócić wcześniej. - czułam jak serce zaczyna mi obijać się o żebra.

- To będę lecieć. Trzymam kciuki żeby było dobrze. - ucałowałam szybko ciemnowłosą w policzek i odprowadziłam do drzwi gdzie w przedsionku spotkałam się z zimnym wzrokiem Owen'a.


Pov Tony

- Słyszałem, że byłeś na dywaniku u Nick'a - usłyszałem za sobą głos Rogersa. 

- Już ci się pochwalił? 

- Nie. Natasha mi mówiła oraz wspominała, że widziała cię tu z Rose i jeszcze to zdjęcie...

- Nie wierzę - westchnąłem - Czy Romanoff nie ma własnego życia tylko prześladuje moje? I teraz jeszcze ty Lodówka. Słucham, dopóki nie dopiję kawy i nie wrócę do warsztatu odpowiem na każde z twoich wścibskich pytań. - rzuciłem w pół sarkastycznie a w pół poważnie.

- Rozmawiałeś z Lauren o ty zdjęciu

- Owszem. Uwierzyła, że to jest photoshop lub jakieś stare zdjęcie, którego nie pamiętam i wszystko między nami gra. - usiadłem przy stole na którym położyłem nogi.

- Uwierzyła? Czyli naprawdę całowałeś się z Rose i okłamałeś Lauren?  - pokręcił niedowierzająco głową - Co jest z tobą aż tak bardzo nie tak? Chociaż nie, przepraszam to zabrzmiało zbyt oskarżająco - Kapitan najadł się dzisiaj chyba za dużo Marsjanek bo miał o wiele więcej energii i optymizmu niż zwykle - Może powinienem zapytać do której z nich faktycznie coś czujesz? 

- Co jest z tobą dzisiaj nie tak? 

- Ze mną? - oburzył się - Po prostu jestem zły

-  A wyglądasz jakbyś przedawkował - stwierdziłem pod nosem.

- Po prostu lubię je obydwie i jest  mi ich szkoda przez to jak je traktujesz - burknął - Skoro nadal kochasz Rose to po co brniesz w związek z Lauren? 

- Skąd niby myśl, że kocham Rose? - poczułem się dziwnie kiedy on powiedział to z takim przekonaniem, obróciłem się w stronę dzbanka z kawą żeby niby uzupełnić mój kubek ale tak naprawdę czułem jak się czerwienie.

- A ile my się znamy Tony? Akurat przede mną nie musisz udawać

- I co niby mam ci powiedzieć? Że kiedy ją widzę nie mogę oderwać wzroku? Że gdy mnie dotyka to przechodzi przeze mnie prąd? Że tak naprawdę nigdy w ciągu tych czterech lat nie przestałem o niej myśleć? 

- Czemu jej tego nie powiesz? 

- Słyszysz siebie? O czym ty w ogóle mówisz - pokręciłem głową wychodząc z kuchni w siedzibie, zostałem tu żeby dokończyć jeden projekt ale przez Rogersa nie będzie mi to dane.

- Nie mów, że się boisz - poszedł za mną.

- Nie będę robił z siebie idioty wiedząc, że ona do mnie nie wróci. Ma tego swojego przydupasa Owen'a, którego tak bardzo kocha. Co z resztą widać bo nikt inny nie wytrzymałby z takim błaznem w domu. Tylko ja jak ostatni frajer zakochałem się po uszy. I dzisiaj jeszcze jej powiedziałem, a właściwie to zasugerowałem i nie wiem jak teraz spojrzę jej w oczy. 

- Zasugerowałeś? Że co? - zdziwił się blondyn.

- Tak, a potem spaliłem buraka, a teraz wybacz Rogers ale przez ciebie muszę się napić i proszę spróbuj nie zatruwać mi reszty wieczoru bo inaczej zakażę Jarvisowi wpuszczać cię do windy.

 Kiedy drzwi od windy się przede mną zamknęły, a Kapitan dzięki bogu do niej nie wszedł odetchnąłem z ulgą. Dopóki nie zaczął dzwonić do mnie Nick. Zignorowałem jednak to połączenie więc po chwili dostałem sms-a z informacją, że chce się jutro spotkać. Potem zadzwonił kolejny raz więc postanowiłem wyłączyć telefon. Myślałem wyłącznie o szklance whisky, której się zaraz napiję.




Mam nadzieję, że się spodoba! Miał być o wiele wcześniej ale kiedy tylko brałam się za pisanie ktoś mi przerywał ehh. Następny rozdział prawdopodobnie w weekend bo ta nieszczęsna szkoła, którą oczywiście kocham całym sercem

Więcej Ciebie ~ Tony StarkOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz